Lemański show, czyli kto dba o Kościół

Ks. Wojciech Lemański został, decyzją arcybiskupa Hosera, usunięty z probostwa w Jasienicy pod Warszawą. Grozi mu odejście na emeryturę. W obronę księdza, ewangelizującego na portalu natemat.pl, wzięli Tomasz Lis i Agnieszka Gozdyra, gwiazda Twittera. Szkoda tylko, że oboje udają, iż robią to z troski o polski Kościół.

Lis poczuł się na tyle urażony, by kategorycznie insynuować polskim hierarchom głupotę, zacietrzewienie i egoizm. Prompterka Polsatu emocjonowała się: "wstyd to za małe słowo!". Problem w tym, że ci tzw. dziennikarze nie dają swoich mądrych rad, mając na uwadze dobro polskiego Kościoła i wiernych. Najwięcej na temat wewnętrznych spraw Kościoła opowiadają, jakimś dziwnym trafem, zawsze omiający drzwi świątyni w promilu kilometra. Posiadający nieprzeniknioną wiedzę korzystają zazwyczaj ze ściąg i streszczeń z niepoprawnych homilii w "Gazecie Wyborczej". 

A prawda jest bolesna dla nich i ks. Lemańskiego - choćby i duchowny miał w jakimś procencie rację, był i jest używany jako pożyteczny idiota do nagonki na Kościół. W dodatku nie tyle wychodzi pod prąd z nauczaniem, ale otwarcie głosi tezy, niezgodne z nauką wspólnoty, której służy. Tak jak w przypadku in vitro, któremu sprzeciwiał się zarówno Jan Paweł II jak i papież Franciszek. I koniec kropka - dywagować może na Twitterze Lis z Gozdyrą, oceniając podejście księży do kwestii światopoglądowych z pozycji ateistów, ale nie może tego robić ksiądz. W dodatku, Lemański oskarżał publicznie swojego przełożonego, podając nieprawdziwe informacje o posłudze w Rwandzie, dzięki czemu abp Hosera mogła zaatakować "Gazeta Wyborcza". Jakby tego było mało, gdy na księdza, który minął się z powołaniem, nałożono zakaz wypowiadania się w mediach, omijał go jeszcze bardziej bezczelnie, niż w analogicznej sytuacji ks. Boniecki. 

Mam więc radę dla Lisa i Gozdyry - budujcie swój kościół dla ateistów, na jego czele postawcie ks. Lemańskiego. Ale zostawcie w spokoju abp Hosera, bo mu nie dorastacie do pięt.