zwyczajna kobieta zwyczajna kobieta
391
BLOG

Wszyscy jesteśmy Milewscy

zwyczajna kobieta zwyczajna kobieta Polityka Obserwuj notkę 6

i najwyższy czas to powiedzieć głośno, mimo że to wbrew dobrym obyczajom i w salonie nie do pomyślenia.

W salonie faux pas jest zauważenie, a nie puszczenie bąka, a myśmy wszak wyrośli w salonie, w którym bąki fruwały, jak chciały, a francuszczyzna nawet w karcie dań się nie zachowała. To jednak nie przeszkadzało, że sama zasada pozostała nienaruszona, tyle że wyrażała się mniej wykwintnym, za to swojskim „wicie, rozumicie”.

Obojętnie co było do „załatwienia”, najpierw szukało się w pamięci, kogo „tam” się ma, a przynajmniej zna. Tak się załatwiało pracę, mieszkanie, uczelnię, sanatorium, talon na wszystko, co było na talony, a w końcu kiełbasę i papier toaletowy. Tak to było i nikt się nie dziwił, bo przecież „wicie, rozumicie”.

To „wicie, rozumicie”, czyli traktowanie jako coś naturalnego tego, co powinno budzić oburzenie i sprzeciw, stało się to fundamentem, podwaliną naszego życia, i to na każdym piętrze układu społecznego. A układ rozciągał się od Sekretarza do babci toaletowej, przy czym nie bez znaczenia było, gdzie stała toaleta.

Mimo że niby nie ma już talonów, to układ wciąż trwa, a nawet się utrwala, bo też i nie kilo kiełbasy czy talon na fiata jest teraz do ugrania. Pytam więc, kogo może dziś naprawdę dziwić, że sędzia Milewski, Prezes Sądu Okręgowego, szczerze jak nie przymierzając Józef Bąk, tłumaczy, że przecież telefon miał trzy gwiazdki, więc, oczywiście, nie miał powodów do podejrzeń, bo –  „TAK SIĘ U NAS PRACUJE”!

Kilka razy obejrzałam go w powtórkach telewizyjnych i nie mogę się mylić. On jeszcze wczoraj nie rozumiał, że nie jest oskarżany o to, że nie rozpoznał prowokacji, ale wręcz przeciwnie. Myślę, że i dzisiaj całą sprawę widzi jako niepojęty atak na swoją osobę. Bo i o co chodzi? Dzwonili przecież z najwyższej instancji, więc jak miał rozmawiać. I ja go jakoś rozumiem.

Kiedy patrzę na tych wszystkich Katonów, którzy są „zszokowani” i „wstrząśnięci”, odczuwam znacznie silniejszy dyzgust. Bo przecież o tym, co ich tak szokuje i wstrząsa, wiedzą sąsiedzi z mojej wsi, nie wychodzący ze swoimi stosunkami poza niższego urzędnika gminy i rejestratorki z przychodni. W przeciwieństwie jednak do Katonów oni nie dostają sms-ów i nie muszą się obłudnie otrząsać przed kamerą, a tylko czasem po kilku głębszych nie dobierając słów dają wyraz temu, co myślą, i naprawdę warto byłoby ich w takich chwilach posłuchać. Czasami nawet tak sobie myślę, że zmysł moralności społecznej, kto wie, czy nie wśród nich się już tylko słowem grubym odzywa.

Jako naród mamy rozmaite i cenne zalety, ale jako struktura społeczna jesteśmy chorym, zdegenerowanym, mafijnym układem. Zmienić się to nie ma żadnych szans bez użycia ostrych i dolegliwych środków. Prowokacja jako taka budzi sprzeciw natur wrażliwych na estetykę ludzkich relacji, myślę jednak, że jest to jeden z tych środków, które mają szanse być skutecznymi, pod warunkiem oczywiście, że będzie traktowany nie tylko poważnie, ale i konsekwentnie.

Kary, i to wysokie, za ujawnione przypadki nieetycznych zachowań przede wszystkim urzędników, ale i wszelkich innych świadczeniodawców, to jest jakiś sposób na zmianę tego, co tak się wżarło w naszą mentalność, że nawet najporządniejsi z nas reagują już tylko na zachowania pod tym względem szczególnie drastyczne.

Pani redaktor X, w chwili gdy to piszę, tłumaczy, że podejmowanie działania politycznego bez posiadania większości jest pozbawione sensu. Ani przez chwilę nie zatrzymuje się nad zawartością merytoryczną zamierzonego działania. Z góry wiadomo, że jest ona bez znaczenia, bo przecież „wicie, rozumicie”, więc o czym tu mówić.

Pan Premier również nie zauważa, co mówi, gdy tłumaczy, że parlament to większość i że liczy się tylko to, co dla niej dobre. Zawartość merytoryczna propozycji nie jest warta wzmianki, a już na pewno dyskusji. To jest po prostu, „wicie, rozumicie”, taki układ, no!

Pan Prezes Sądu Okręgowego, jak to właśnie powtarzają, stracił głowę i powinien stracić stanowisko. A mnie pan Prezes swoją szczerością jakoś rozbraja, bo unaocznia mi, do jakiego stopnia myśmy się zatracili.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka