niktt niktt
785
BLOG

Salon Odrzuconych

niktt niktt Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 

Wzajemne znoszenie się, wzajemne nietolerowanie nieprzystających do siebie nurtów - nurtu oficjalnego i nurtu odrzuconego - jest zjawiskiem dość powszechnym, czymś co zdarza się od lat, lecz wciąż jest zajmujące. A zastanawiające jest nade wszystko to, jak szybko odrzuceni wypychają oficjalny nurt poza margines poprawności, sami stając się klasykami.

Weźmy dla przykładu paryski Salon Odrzuconych.

Niegdysiejsze spektakularne odrzucenie prac raczkujących wówczas prekursorów współczesnego malarstwa przez jury oficjalnego paryskiego salonu w istocie zrewolucjonizowało malarstwo, bowiem doprowadziło do powstania Salonu Odrzuconych, który ową awangardę skanalizował, nadał jej sens i wytworzył poczucie wspólnoty.

Manet, który w owym Salonie Odrzuconych w 1863 roku uczetniczył, już dla Van Gogha był trudnym do zaakceptowania klasykiem. A awangardowy ekspresjonizm Van Gogha dla o pokolenie młodszego Picassa był już kompletnie passe.

A przecież każdy z nich był w swoim czasie artystą odrzuconym, by zostać w końcu zaakceptowanym i aby wreszcie stać się klasykiem.

Okazuje się, że droga z salonu odrzuconych do oficjalnego salonu jest krótka i szybka.

Krótsza i szybsza niż by się wielu wydawało.

Od kilkunastu, a może od lat kilkudziesięciu obowiązuje moda na odrzuconych.

Każdy odrzucony jest OK.

Początków jej należałoby chyba szukać gdzieś w okolicach narodzin grafitti - tej dziwnej sztuki ulicy. Do grafitti dołączyła moda na ubieranie się w ponurych kolorach drelichu więziennego w więziennej estetyce, w więziennym rodzaju materii i w więziennym kroju. Obuwie typu martens, dziwna fryzura, kolczyk - najlepiej kilka w kilku miejscach, no i ponury makijaż.

Wszystko z czym mieliśmy do czynienia powinno zawierać pierwiastek odrzucenia, dawać sygnał o braku naszej zgody na rzeczywistość, powinno symulować nasz protest.

To był sposób bycia ludzi wykolejonych, ludzi skrzywdzonych, ukaranych, lecz niesprawiedliwie ukaranych - bo to poprawne społeczeństwo ich ukarało, mimo że samo było winne ich odrzuceniu.

Teraz tak noszą się zwyczajni celebryci. Nie jacyś tam odrzuceni celebryci - noszą się tak celebryci jak najbardziej i w żadnym wypadku nieodrzuceni. Tak oto więzienny drelich kogoś odrzuconego - stał się obowiązującym uniformem.

Tak, tak - odrzuceni.  To jest coś!

Niegdysiejsi odrzuceni admiratorzy Tymińskiego, odrzucony na margines siermiężny elektorat Samoobrony. Odrzucone mohery Kaczyńskiego. Wszyscy oni prędzej czy później stali się, bądź staną się - klasykami.

Trzymając się tematu i idąc nieco dalej - taka oto nasuwa się refleksja.

Otóż ostatnio można zaobserwować jak w szybkim tempie odrzucani przez cywilizowane społeczeństwa stadionowi bandyci, którzy przez lata nieuzasadnionej tolerancji oraz skutkiem rządzącej sportem obrzydliwej komercji wytworzyli swoją bandycką subkulturę, podobną subkulturze więziennej, stają się przedmiotem karesów i niecodziennego zainteresowania mediów.

Z ich hersztami przeprowadza się wywiady na poważne temtay - od patriotyzmu do polityki. Od spraw małych i maleńkich - do spraw wielkich. Tak sie dzieje. Naprawdę!

Oto wywiad z jakimś bandyckim hersztem o powstaniu warszawskim. Pani spytała go co ów herszt o powstaniu warszawskim w ogóle sądzi? Nie żartuję! I herszt na tak poważnie zadane pytanie odpowiedział.

Tak oto na naszych oczach zwykły stadionowy bandyta przekształca się w klasyka. Będzie tworzył standarty. A my będziemy zabiegać o jego przychylność, będziemy liczyć się z jego zdaniem. Będzie zapraszany do TVN i TVP, będzie uczestniczył w forach obywatelskich - bo to przecież obywatel. Ważny obywatel - bo odrzucony.

Jedyna nadzieja w tym, że kiedy już stanie się tym klasykiem, to wtedy przestaniemy liczyć się z jego zdaniem!


 

 


 


 


 


 

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości