IV RP trwa tu i teraz. Ta o której mowa w mediach to tylko zagrywka - idea, która nigdy powstać nie miała w wymiarze jakim sobie wyobrażasz.
Prawdziwa IV RP powstała w 2005 r., gdy ktoś (najprawdopodobniej JarKacz) wpadł na pomysł, który był odpowiedzią na lansowaną ideę POPISu - czegoś co przyniosłoby szkody zarówno gdańskim liberałom oraz prawym i sprawiedliwym. Nienaruszona zasada polskiej demokracji po 89 r. stanowi, że żadna partia nie wygra dwóch wyborów parlamentarnych z rzędu. Wejście w 2005 r. obu zwycięzców do rządu groziłoby poważnym osłabieniem obu partii w następnych wyborach.
PO co więc sPISywać się na straty, skoro wygodniejszym rozwiązaniem dla niedoszłych koalicjantów było spolaryzowanie sceny politycznej. Parlamentarny model, na który wtedy zdecydowali się Tusk i Kaczyński najbliżej ma do modelu brytyjskiego (dwie duże partie, silna rola premiera, różnice: system wyborczy, prezydent).
Politycznie było to zagranie arcymistrzowskie - w ten sposób blok postsolidarnościowy zagarnął dla siebie większość sceny politycznej, wykorzystując chwilową słabość SLD, w którą to głównie ten układ był wymierzony. Dziś SLD sprowadzona została do roli ewentualnej przystawki przy PO. Ludowców z kolei przymierza się już powoli do PIS, aby po następnych wyborach zbudować dwa politycznie zantagonizowane bloki.
Drugim przegranym roku 2005 były partie sprzeciwu społecznego, które dały się zniszczyć w sposób banalny. Co może odebrać wyborców partii, której główne hasło brzmi "oni już rządzili"? Rządzenie właśnie. Zarówno Samoobrona jak i LPR cały kapitał polityczny zbijały na nienawiści do establishmentu. Po tym jak nieuważnie stali się jego częścią, ich los został przesądzony.
Tak więc w 2005 r. Tusk i Kaczyński upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu: zbudowali stabilny system polityczny, w którym są głównymi aktorami oraz wyeliminowali ze sceny politycznej jedyne realne zagrożenie dla systemu w postaci destabilizujących przestrzeń publiczną partii sprzeciwu.
Aby plan się udał należało wykreować możliwie zbilansowane podziały socjopolityczne. Granica pomiędzy Polską A i B wydała się wręcz idealna. To co dziś obserwujemy w statystykach wyborczych to pokłosie planu zrealizowanego już 5 lat temu.
Żyjemy w IV RP - kraju z dwoma głównymi siłami politycznymi, wywodzącymi się z tego samego środowiska, odwołującymi się do tych samych wartości, mających zbliżony socjalny program gospodarczy i wymieniającymi się władzą w systemie rotacyjnym.
Inne tematy w dziale Polityka