Przyznać trzeba, że pogromcy faszyzmu lekko nie mają. Wciąż na któregoś coś wypływa. A to, że handlował żywym towarem, a, że pospolity przewałowiec, albo i inny alimenciarz... Nie dziwi więc, ze we wszystkich Zakładach Karnych wybory niezmiennie i w cuglach wygrywają Demokraci.
Wczoraj jednak cień padł na wyjątkową, pomnikową Grubą Rybę - skądinąd naszego kolegę…
W związku z tym, że Gruba Ryba nie idzie w zaparte, wręcz chełpliwie nie kryje swego skumplowania z Pershingiem, Słowikiem i innymi chłopakami z ferajny, do zabrania głosu zmuszony został sam Boss, zwany Tryzubem
„Maciek, przyjaciel wielu z nas, nie miał dzieciństwa i młodości wolnej od materialnych trosk. Wychował się na podwórkach podobnych raczej do tych, na które ja bałem się wchodzić w dzieciństwie. I należał do pruszkowskiej mafii. Został za to prawomocnie skazany. Wyrok odsiedział. To było dawno i wyrok jest już zatarty.
Nie dla wszystkich jednak… Zatem, moi drodzy znawcy prawa, zasad liberalnej demokracji oraz wartości praw człowieka i znawcy życia również we wszystkich jego gorzkich posmakach – czegoś istotnego, choć bardzo podstawowego o życiu nie wiecie, skoro trzeba wam przypominać historie o grzechu i rzucie kamieniem…
Maciek jest najbardziej lojalnym ze znanych mi ludzi… Pomocy, udzieli natychmiast. Nikt inny by tego nie zrobił, nie znam nikogo takiego – nawet z książek. A Maciek zawsze. Gangster.”
Pod tekstem wśród ogólnego pełnego zrozumienia: kochamy Cię Maćku, zwracają uwagę słowa uznanego (również u nas) Wieszcza z Bałut: „Maćka znam jakieś 10 lat (nieco więcej!), z czego jednak większość wirtualnie, z prawackiej blogerni (Salonu24), gdzieśmy obaj, tzn. każdy z nas oddzielnie, czasem tylko wspólnie, jeździli kijem po prętach klatki tamtejszym patriotycznym małpom :)
Realnie poznałem Maćka wkrótce po dobrej zmianie. Bodaj na pierwszym spotkaniu wspomniał mi o gangsterskim epizodzie, co przyjąłem do wiadomości, ale bez podnieconego zainteresowania szczegółami.
Zresztą moje własne dzieciństwo też miało wiele twarzy - od niemal niezbyt grzecznego prymusa i sportowca do kolesia od tanich win w bramie lub na ławce oraz ekscesów. Różnych, a nawet bardzo różnych. Nie siedziałem, ale niektórzy ówcześni koledzy mieli mniej szczęścia.
W każdym razie znam również podwórko i jego prawa.
Może to dodatkowy powód, dla którego od samego początku mam zaufanie do Tuska, który sam przyznaje, że też je zna, a nie mam go za grosz do niektórych mendowatych synków z lepszych domów, ze szczególnym uwzględnieniem Żoliborza. Podobnie mam z Maćkiem i nie wygląda, aby jakaś gnida miała szansę coś w tym popsuć."
Owa "gnida", co nie umiała utrzymać języka za zębami, złamała omertę - uświęconą tradycją zmowę milczenia - i upubliczniła wewnątrzorganizacyjną tajemnicę poliszynela, to jedna z aktywistek mazowieckiego KOD-u.
Nie podzielam optymizmu bałuckiego Wieszcza, ciemność widzę… Jeśli tak dalej pójdzie, to szybkie zwycięstwo Demokracji może się nieco opóźnić … Może się bowiem okazać, ze tylko jeden tam porządny człowiek – dr Suszek, ale i ten, prawdę powiedziawszy też… Wiadomo.
Komentarze