Jarosława Kaczyńskiego polityka męczy. Myślę, że jest w niezłych tarapatach, bo pewnie innej roli dla siebie nie widzi. Co miałby robić w życiu?
Brak mu odwagi, a sytuacja wydaje się beznadziejna. Stąd tyle w nim desperacji. Tyle rozczarowania. Tak mało elastyczności i świeżości w myśleniu. Coś się wypaliło, coś skończyło. Z nikąd oparcia. Jedynie potakiwacze i wrogowie.
Znaczna część wyborców jest prezesem PiS zmęczona. Męczy ich jego przewidywalność i radykalizm. Mnie jego tyrady na cały świat także męczą. Są tak intesywne, że na plan dalszy schodzi wszystko to, co PiS miałby elektoratowi do powiedzenia.
Czas odpocząc, udać się na odpoczynek. Cieszyć się życiem, odnaleźć przyjemność w drobiazgach. Łowienie ryb, podróż do słonecznej Italii, pisanie książek? Nie żebym od razu sugerował dzienniki, w duchu mrożkowskiej odważnej autoanalizy, tak zaskakująco w kontrze do powszechnego wyobrażenie prozaika.
W to, że Jarosław Kaczyński pozwoli na wgląd w swoją osobowość, opowie o pasjach, wątpliwościach i zwyczajnych małych rozczarowaniach, nie wierzę. Choć naiwnie czekając na niepolukrowane autobiografie Wałęsy, Michnika, czekam też, a jakże, na szczere wspomnienia Kaczyńskiego. Przez tyle lat rozdawali w polskiej polityce karty. Już wystarczy. Czas ich minął.