Media przynoszą coraz więcej informacji o trzeszczeniu na linii PO-PSL i coraz ostrzejszych wypowiedziach obu stron. Za wcześnie wnioskować o trwałym rozkładzie, na razie to iskry.
PSL definitywnie odrzuca pomysły PO w kwestii nowelizacji ordynacji wyborczej. Liberalni populiści postulują m.in. okręgi jednomandatowe, głosowanie przez internet a w samorządach bezpośredni wybór starostów. W wyborach do Parlamentu Europejskiego okręgiem wyborczym ma być cała Polska i każda partia wystawia jedna listę. Ludowcy otrzymali pisemne zapytanie od klubu PO. Zwykle pisanie do siebie listów przez partie polityczne to początek poważnego konfliktu – wystarczy przypomnieć konflikty i korespondencje wzajemne PiS i PO z 2005 r. podczas rozmów o koalicji. Wiceprezes PSL Janusz Piechociński określił ostro pomysły liberalnych populistów określając ich inicjjatywy jako głupie. PO proponuje PSL wspólną listę w wyborach do Parlamentu Europejskiego ale PSL nie jest przekonany do pomysłu. Nic dziwnego – to byłaby likwidacja samodzielności stuletniego ruchu ludowego. Przypomina się historia z początku rządów koalicji AWS-UW i rozważania o wspólnej liście obydwu ugrupowań. Właśnie za taki pomysł zapłacić swoim ówczesnym stanowiskiem partyjnym Paweł Piskorski.
„Gazeta Wyborcza” wczoraj poinformowała o reakcji PO na nieprawidłowości w funkcjonowaniu Agencji Rynku Regionalnego kierowanej przez polityka PSL. Sprawą ma zająć się Julia Pitera jako rządowy bicz na korupcję. Nie wiadomo czy pani minister ds. zwalczania PiS ma tak jak w przypadku prezydenta Szczecina robić za wybielacz czy naprawdę coś znaleźć. Fundusze związane z rolnictwem to dla PSL być albo nie być.
PO liczy na przewagę w sondażach i próbuje uprzystawkowić ludowców. Jednak wraz ze zniesieniem zapisu o blokowaniu list odpada ostatni argument na rzecz trwałej wieloletniej współpracy PO i PSL. Ten cud Donaldowi Tuskowi także się nie udał.
Inne tematy w dziale Polityka