Podczas zjazdu wojewódzkiego śląskiego SLD gościli na Śląsku obydwaj rywale do funkcji przewodniczącego partii – Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski. Najważniejsze dla śląsko-dąbrowskich postkomunistów (cytując określenie z okresu PRL) jest uzyskanie jakiejkolwiek pozycji we władzach krajowych partii, bo obecnie nie mają żadnej. Przede wszystkim o tym mówiłem komentując zjazd dla TVP Info.
W latach 70-tych w Warszawie opowiadano dowcip „przyjeżdża pociąg z Katowic, proszę odsunąć się od stanowisk”. Od czasów Edwarda Gierka zmieniło się bardzo wiele. Podczas ostatnich wyborów do parlamentu skutki przybycia do Katowic jednego liderów SdPl. Andrzeja Celińskiego odczuł przywódca śląskiego SLD Zbyszek Zaborowski. Prasa pisała nawet o rzekomej próbie zamknięcia w szafie zebranych list z podpisami pod listą SLD. Daremnie władze wojewódzkie SLD protestowały przeciwko zrzuceniu na liderów list spadochroniarzy A.Celińskiego i Tomasza Nałęcza (2 liderów na 6 okręgów do Sejmu – Nałęcz w końcu startował z innego regionu). Wtedy lider LiD Wojciech Olejniczak w imię jedności lewicy wyciął Zaborowskiego. Z niebytu politycznego Zaborowski wyszedł zdobywając funkcję wicemarszałka Województwa Śląskiego a koalicji z PO, PSL i postendecją. Zaborowski zapewne nie omieszka wziąć rewanżu na Olejniczaku.
Od czasów Barbary Blidy i Andrzeja Szarawarskiego śląscy postkomuniści nie mogą rządzić nawet u siebie. Zbyszek Zaborowski mimo sporego stażu partyjnego nie został nawet wiceprzewodniczącym SLD. Nie ma wyboru, musi stanąć po stronie Grzegorza Napieralskiego i liczyć na rewolucję kadrową w SLD. Obecni przedstawiciele śląskiego SLD w Zarządzie Krajowym partii czyli radny Bytomia Jan Czubak i dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy Przemysław Koperski to ludzie Olejniczaka.
Zjazd odwiedzili obydwaj rywale do funkcji przewodniczącego partii – Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski. Jednak byli w innych godzinach aby się nie spotkać. Czy jednak ten spór coś może wnieść na lewicy ? Napieralski i Olejniczak to politycy skrajnie cyniczni, potrafiący stwierdzić, że program LiD to postulaty „Solidarności” z 1980 r. a za PRL nie było dyktatura, która z kolei jest za rządów PiS. Napieralski zdobył władzę podobnie jak Olejniczak jako człowiek Aleksandra Kwaśniewskiego czyli liberalnej i proeuropejskiej lewicy. Dzisiaj Napieralski usiłuje robić za nowoczesną wersję Albina Siwaka grając na resentymencie za czasami PRL. Olejniczak także zaczyna używać takich zwrotów. Lewica postkomunistyczna nie ma pomysłu na Unię Europejską (klęczenie i wyłącznie przyjmowanie rozkazów z centrali trudno nazwać polityką) nie wiekowo chce reprezentować poza patriotami innej rzeczywistości z PRL.
Na 1 maja widziałem młodzieżówkę SLD z plakatami „za komuny było lepiej”. Coraz mniej ludzi pamięta „komunę” a wiara w dobrobyt tamtych czasów maleje. Większości dorastających młodych ludzi komunistyczny PRL kojarzy się z Koreą Północną, Chinami czy Kubą czyli biedą, represjami i idiotycznymi pokazówkami i manifestacjami. Postkomunistyczna lewica jest silna głównie słabością środowisk alternatywnych – parlamentarnych Socjaldemokracji Polskiej i demokratów.pl (w sondażach w granicach błędu statystycznego) jak i pozaparlamentarnej – środowiska „Krytyki politycznej” Sławomira Sierakowskiego czy lewackich związków i ekologów. Ale to siła na pograniczu progu wyborczego. Jeżeli postanie druga silna lewica obydwie mogą znaleźć się pod progiem.
Śląska lewica opuściła w ubiegłym roku swój tradycyjny lokal na ul.św.Jana. Tablicy LiD nie uznali za stosowne zabrać.
Inne tematy w dziale Polityka