serghan serghan
148
BLOG

Postęp cywilizacyjny,

serghan serghan Gospodarka Obserwuj notkę 0

gdy zamiast czołgów używasz do walki wrogiego społeczeństwa.

Chociaż stwierdzenie Clausewitza, że wojna jest jedynie kontynuacją polityki prowadzoną innymi metodami jest powszechnie znane, niewiele osób w rzeczywistości rozumie co z tego wynika. Przyczyną takiego stanu rzeczy, jest ogólny brak świadomości tego czym jest wojna i jakie są jej rzeczywiste cele.

Kiedy ktoś mówi o wojnie, naszym pierwszym skojarzeniem są żołnierze w mundurach, strzelający do siebie nawzajem. Dla osób bardziej wrażliwych jest to głodne dziecko w gruzach domu rodzinnego, czy zapłakany człowiek, tulący do siebie zmarłą, bliską mu osobę. I chociaż to właśnie wrażliwość powinna pomóc w zrozumieniu tego, jak bardzo powinniśmy poszerzyć dzisiaj definicję wojny, to osoby bardzo racjonalnie i bez emocji patrzące na świat lepiej rozumieją fakt, że żyjemy w czasach wojny totalnej, której fronty dostrzec możemy nie tylko w telewizji, ale przede wszystkim na naszych kontach bankowych, w sklepie, czy w drodze do pracy. Nie inaczej wygląda sytuacja na Ukrainie, a tylko naiwny człowiek może stwierdzić, że w Kijowie trwa wojna domowa.

Właściwie każda wojna ma podłoże ekonomiczne. Czy mamy do czynienia z konfliktem, którego celem jest rewizja granic, czy celem jest dominacja polityczna, w efekcie zawsze chodzi o poprawę sytuacji ekonomicznej. Nawet jeśli mówimy o wojnach religijnych, ich aspekt ekonomiczny nie może być pominięty. Najlepiej widać to na przykładzie reformacji, której głównym celem przecież było wywłaszczenie Kościoła. Należy pamiętać także, że system etyczny, który bezpośrednio wynika z religii, stanowi podstawę systemu ekonomicznego.

Wróćmy jednak do sytuacji na Ukrainie. Ktoś powinien, w końcu uświadomić polskiemu społeczeństwu, że bierze ono czynny udział w wojnie. Co więcej, czynny udział biorą także, właściwie jako jedyne w świecie, nasze władze. Opowiadając się po stronie protestujących, a co za tym idzie, za integracją Ukrainy z Unią Europejską, Polska w sposób jawny dąży do rewizji granic europejskich. Warto jednak zastanowić się nad uzasadnieniem takiej postawy. Oczywiście, możemy przyjąć punkt widzenia mówiący, że motywuje nas troska o dobro obywateli Ukrainy, że naszym celem jest demokratyzacja Ukrainy i dobrobyt jej mieszkańców. Mając doświadczenie wspaniałego skoku cywilizacyjnego i ekonomicznego, który dokonał się w Polsce po przystąpieniu do UE, pragniemy tego samego dla naszych ukraińskich braci. Przecież gdyby nie Unia Europejska nie mielibyśmy w każdej gminie boiska sportowego, gdyby nie Unia Europejska nadal używalibyśmy szkodliwych dla środowiska żarówek. Nie mielibyśmy wreszcie możliwości sprawowania opieki nad europejskimi starcami, czy też zmywania ich brudnych naczyń.

Osobiście nie dziwi mnie fakt, że żaden z polskich polityków nie mówi wprost o polskich interesach związanych z integracją europejską Ukrainy. Po pierwsze, zdecydowanie łatwiej jest grać na uczuciach, niż mówić o rzeczywistych korzyściach. Po drugie, każdy specjalista od manipulacji Wam powie, że traktując rozmówcę jak dziecko sprawiasz, w szczególności gdy ten nie ma możliwości w sposób bezpośredni zareagować, że ten zaczyna tak się zachowywać. Gdyby którykolwiek z polityków zaczął mówić wprost o potencjalnych korzyściach z integracji Ukrainy z UE, okazałoby się, że musiałby stanąć przed konkretnymi argumentami merytorycznymi w sposób ewidentny kwestionującymi te korzyści.

Kraje Europy Zachodniej zyskały bardzo wiele na naszym członkostwie w UE. Nie tylko zyskały tanią siłę roboczą, pozytywny impuls demograficzny w postaci młodych ludzi skłonnych do asymilacji. Państwa zachodnie zyskały również nowe rynki zbytu dla swoich towarów. Dotacje unijne stanowią doskonały sposób na stymulację gospodarek krajów "dotujących". Podczas gdy interwencjonizm państwowy i bezpośrednie wsparcie władz dla rodzimych przedsiębiorstw bardzo często wiąże się z impulsem inflacyjnym, w sytuacji gdy wykorzystywany jest mechanizm taki jak w przypadku dotacji europejskich właściwie cały koszt ponosi dotowany. Deindustrializacja w Polsce sprawiła, że przedsiębiorstwa korzystające ze środków unijnych wydawały pozyskane pieniądze na zakup sprzętu pochodzącego ze starych krajów UE. Tym samym kraje te stymulowały popyt na własne towary, co przy wolnych mocach przerobowych nie powodowało wzrostu cen towarów. Zupełnie inaczej kształtowała się sytuacja w nowych krajach członkowskich. Zastrzyk gotówki nie tylko spowodował wzrost cen, ale również wymusił gwałtowny wzrost zadłużenia.

Chociaż wiele osób stara się tak przedstawić sytuację, Polska nie może zyskać na integracji europejskiej Ukrainy tyle co zyskały Niemcy, Francja czy Wielka Brytania na naszym członkostwie. Wynika to z faktu, że w chwili obecnej nasz kraj jest praktycznie całkowicie pozbawiony przemysłu. Rzeczywistym beneficjentem tego stanu rzeczy będą znowu Niemcy. To właśnie niemieckie towary będą kupować ukraińscy przedsiębiorcy, to właśnie w niemieckich firmach będą pracować Ukraińcy jako tania siła robocza. Polacy jeszcze do tego się dołożą z własnych kieszeni. Taką właśnie sytuację mogliśmy zaobserwować w przypadku takich krajów jak Grecja czy Hiszpania, po przystąpieniu nowych krajów do UE. System ten nie działa bowiem w ten sposób, że na dotowaniu nowych członków zyskują głównie Ci, którzy jeszcze przed chwilą byli dotowani. Główne korzyści zawsze będą czerpać na tym systemie najsilniejsi.

Musimy zrozumieć, że nasz udział w wojnie na Ukrainie, to walka o cudze interesy. Chociaż możemy współczuć zniewolonym Ukraińcom, chociaż obrazy z Majdanu mogą nam przypominać nasze doświadczenia ze stanu wojennego, musimy pamiętać o tym, że integracja Ukrainy z UE odbędzie się naszym kosztem. Nie możemy w tak bezmyślny sposób realizować cudzych interesów. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy pozostać bierni. Powinniśmy dokładnie przeanalizować możliwe rozwiązania i dążyć do tego, by w przypadku zwycięstwa protestujących nie nastąpiła sytuacja, która w chwili obecnej jest najbardziej prawdopodobna. Śmiem się założyć, że w przypadku integracji Ukrainy z UE, główne korzyści odniosą Niemcy. Polska natomiast w takiej sytuacji zostanie postawiona w roli kozła ofiarnego. Nie tylko zapłacimy za tę integrację, dotując tym samym przemysł niemiecki. W oczach Ukraińców, co patrząc na obecne ich nastroje wydaje się oczywiste, staniemy się winowajcami wszystkiego złego, co wiąże się z członkostwem w Unii Europejskiej. Podobnie jak w chwili obecnej większość Polaków wini Greków czy Hiszpanów za kryzys w Unii, my będziemy winowajcami dla Ukraińców.

serghan
O mnie serghan

Codziennie popełniam zbrodnię samodzielnego myślenia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka