PIS i Piecha odnieśli sukces. Przyczyn można znaleźć wiele, niektóre są zasługą oponentów a nie PIS, ale jest to sukces.
Wprawdzie przedstawianie tego jako triumf jest sporą przesadą ale PO dostało po nosie i musi udawać, że nic się nie stało - gdy się jednak stało.
Mnie natomiast zastanawia coś innego.
Piecha był posłem i to jednym z niewielu dość sensownych. Nie był tylko żołnierzem.
I dostał się do Senatu - gdzie będzie pełnił raczej rolę ozdobnika. Taka synekura dla zasłużonych.
Pytanie zatem powstaje:
Czy był to PIS-owski rzut na taśmę, wszystkie ręce na pokład, a że nie było kogo to poświęcono dobrego posła?
Czy też Piecha za bardzo urósł i dostał kopniaka w górę - na margines?
Zdystansowanie się Piechy wobec "smoleńszczaków" wygląda raczej na taktykę wyborczą. Choć trudno wykluczyć, iż są w tym realne poglądy Piechy.
Ciekawe jak jest naprawdę z tym kandydowaniem i wygraną Piechy.
Inne tematy w dziale Polityka