Takie słowo w tytule artykułu sprawiło byłemu naczelnemu "Przekroju" Piotrowi Najsztubowi i Cezaremu Łazarewiczowi same zmartwienia.
Cały tytuł brzmiał - "Prokurator poDUPAdły". Artykuł opisywał sprawę niesłusznie oskarżonego historyka sztuki Jacka Bochińskiego o napad z bronią w ręku.
Słowo "poDUPAdły" można rozbić na "podły" - "DUPA" , prowadzący sprawę prokurator Grzegorz Talarek poczuł się urażony - stąd sprawa w sądzie.
Sąd sprawę umorzył , jednak prokurator walczy dalej.
Tyle tło sprawy, ale jak daleko może sięgać dowolność i wolność słowa?