Od początku tzw. III RP próbowano stworzyć wrażenie, że polska martyrologia jest be, a żydowska cacy. Tego typu propaganda realizować miała różne, nie tylko żydowskie interesy, bo przecież to głównie komunistom ta kwestia stała ością w gardle. Tak więc starano się ośmieszać polską martyrologię w ramach przemysłu pogardy i pedagogiki wstydu, dobrze pamiętając z historii chrześcijaństwa, że krew męczenników wzmacnia wiarę.
Przez całe lata próbowano nas skłonić, byśmy przestali myśleć i mówić o naszych bohaterach, i zapomnieli o morzu przelanej krwi. O to im właśnie chodziło, o ukrycie niezwykle ważnego faktu, że ta przelana krew jest cennym kapitałem na przyszłość, dla kolejnych pokoleń.
Ostatnie wydarzenia pokazują, że Polacy nie dali się zmanipulować projektem religii holocaustu, która miała dać Żydom monopol na cierpienie, z którego mogli ciągnąć wielorakie zyski, bo są świadomi komu i czemu zawdzięczają wolność. Tu właśnie procentuje kapitał przelanej krwi, który przyniósł nam wolność.
