zetjot zetjot
133
BLOG

O naturze ludzkiej - dla wynaturzonych

zetjot zetjot Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Charakterystyczne i wymowne jest milczenie mediów w kwestii natury ludzkiej. Temat jest niebezpieczny, wybuchowy, a głośna debata wysadziłaby w powietrze wiele mitów ideologicznych, szczególnie tych związanych z demoliberalizmem i lewactwem. Czasami niektórzy autorzy powyrzekają, jak ostatnio Waldemar Łysiak, na niereformowalną naturę ludzką, ale czynią to bez głębszego zastanowienia. Winić należy nie niereformowalność tej natury, bo ona jest niezwykle elastyczna, lecz ignorowanie lub błędne interpretowanie rzeczywistych cech tej natury. Efekt medialnej ignorancji sprawia, że wszelkie rozważania na tematy ludzkie, jeżeli pomijają podstawowe założenie co do natury ludzkiej, już na wstępie obarczone są ryzykiem błędu.

Otóż zasadnicze stwierdzenie na temat natury ludzkiej, o jakie mi chodzi, ma charakter obrazoburczy, dla niektórych, a szczególnie dla zawziętych materialistów, nie do przyjęcia.

Istota człowieka, a więc i jego natura, tkwi bowiem poza nim. Nie tkwi w jednostce, lecz w sieci społecznych międzyjednostkowych relacji, w jakiej rodzi się i przebywa jednostka. Owszem, ma jednostka swój specyficzny jak najbardziej biologiczny genom, różny od innych genomów, ale ten genom, po pierwsze powstał w wyniku ewolucji i społecznej selekcji, a po drugie, może być uruchomiony tylko w grupie, dzięki interakcjom, w których objawiają się takie podstawowe relacje jak >>prawda, miłość, wolność<<. A ta teza niesie rozmaite, ciekawe implikacje. Neurobiolodzy, psychologowie ewolucyjni i kognitywiści przytaczają wiele argumentów na jej rzecz.

Trzeba też podkreślić, że to, iż natura człowieka jest wobec niego zewnętrzna, nie oznacza, że może tu panować zupełna dowolność. Kluczowe dla gatunku cechy muszą być zapisane w biologicznym kodzie genetycznym, a kryterium selekcji ewolucyjnej jest zdolność do współpracy w grupie. Mamy tu też i problemy językowe, bo pasowałaby mi tu fraza, że "natura ludzka jest nienaturalna".  

Ja bym zwrócił uwagę na paradoksalne potwierdzenie tej tezy, jakie wynika ze zjawiska szaleństwa internetowego. Fenomen sfery wirtualnej, zewnętrznej wobec jednostki nie bierze się z niczego, ma źródło w ludzkiej naturze. Oto technologia, w postaci internetu oraz smartonomanii, w sposób faktyczny, a zarazem oszukańczy, wyprowadza jednostki, za ich ochoczym przyzwoleniem, z ich świata wewnętrznego w świat zewnętrzny, jakim jest sieć internetowa. I to szaleństwo internetowe, komórkowe i smarfonowe nie jest przypadkiem, wynika ono z natury człowieka. Człowiek chce przenieść się, ze swojej ograniczonej osobistej sfery, ze swego prywatnego umysłu, do zewnętrznej sfery spolecznej, w której króluje zjawisko zwane liczbą Dunbara, liczbą 150 członków - przyjaciół lub znajomych. Ta liczba może być uznana za streszczenie i symbol natury ludzkiej. No, ale tu czyha na czlowieka pułapka, bo kontakt społeczny musi się odbywać twarz w twarz, oko w oko. A w przypadku człowieka wchłoniętego przez internet, traci on szansę rozwijania swego wnętrza, bo internetowe obrazki nie wchodzą do wnętrza umysłu, migają mu tylko przed oczami i gasną po wygaszeniu ekranu.

Proszę, przy okazji, zwrócić uwagę na ciekawą sekwencję wydarzeń w skali ewolucyjnej - u naszych małpich przodków potrzeba kontaktu z innymi członkami grupy wyraża się przez iskanie. Wraz z powiększaniem się grupy, iskanie przestaje wystarczać i lepszym rozwiązaniem do nawiązania i utrzymania kontaktu staje się wynalazek mowy, bo można zwracać się do większego grona i wymieniać więcej informacji. W tej chwili do gry wchodzi internet, który umożliwia jeszcze więcej kontaktów, ale nie są to kontakty twarzą w twarz. Cekawe co z tego wyniknie. Badania psychologów i neurobiologów są alarmujące.

Okazuje się w ten sposób, że młodzi poszukują własnej duszy, która w ich odczuciu surfuje gdzieś po internecie. Żeby było zabawniej, to w tym scientystycznym, stechnologizowanym świecie nagle zaktualizowało się chrześcijańskie pojęcie duszy, która przecież jest bytem zewnętrznym względem materialnego ciała. Co za niespodzianki przynosi nam ta najnowsza technologia.

Tu nie ma cudów, technologia nie tylko nie pomoże, lecz zaszkodzi, o czym pisze niemiecki neurobiolog i psychiatra, Manfred Spitzer.

Tak więc kieruję ostrzeżenie, szczególnie do panów, bardzo podatnych na maipulacje - uważajcie by wam ktoś nie zaimplantował sprefabrykowanej duszy w waszym umyśle. Technologia obecnie na to pozwala, a ostatnie radykalnie polaryzujące społeczności konflikty polityczne to potwierdzają.

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo