Krótka historyjka, ku pokrzepieniu młodego kandydata PO po jego wpadce w Jaworznie.
Ale najpierw, tak przy okazji, zauważam, że Marek Migalski usiłuje uczynić z tego incydentu argument makropolityczny, zapominając, że w każdej partii zdarza się, że ktoś palnie coś niemądrego lub zachowa się śmiesznie. Nie ma sensu ściągać prawdziwą debatę polityczną do poziomu anegdotek.
Wróćmy jednak do pocieszania Dawida Chełmeckiego z Jaworzna. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych Chirac wygłaszał ważne przemówienie w telewizji. Wszystko poszło gładko, bez potknięć ni wpadek. Wiadomo, zawodowiec.
Gdy prezydent zakończył przemówienie i gdy skończyła się również transmisja, operator kamery nie przerwał natychmiast nagrywania. I do mediów przeciekło następnie nagranie z kilku sekund po przemówieniu. Chirac pyta nagle: „Było dobrze, czy nagrywamy jeszcze raz?” Ktoś mu odpowiada: „Panie prezydencie, to było na żywo”. I prezydent na to, lekko rozbawiony: „En direct ? Ca par exemple !...”, co najlepiej przetłumaczyć jako „Na żywo? A to ci dopiero!...”
Taka była prezydencka reakcja na coś, co mogło być poważną wpadką.
Potem oczywiście było nieco śmiechu w kraju. A Chirac został za jakiś czas wybrany na drugą kadencję.