Wczorajszy popołudniowy wyścig korespondenta z czasem zaprowadził mnie najpierw do Pałacu Elizejskiego. Rzecznik prasowy prezydenta urządził tam konferencję prasową przed szczytem Rady Europejskiej w Brukseli.
Mówił o walce z ociepleniem klimatu, o potrzebie obniżenia emisji gazów cieplarnianych o 20 procent do roku 2020. Było trochę kontrowersji na temat energii jądrowej. To wszystko było w potem w mediach.
Dość zaskakujące było za to inne wydarzenie. W sali, w której dziennikarze z różnych mediów czekali na rzecznika, pojawiła się nagle żona prezydenta, Bernadette Chirac, w towarzystwie dwóch innych osób. Widać było, że oprowadza gości po swoim domu, pokazała naszą salę pod dużym szklanym dachem, następnie przeszła do sąsiedniej, bardzo okazałej sali balowej z pięknymi żyrandolami.
W pewnym momencie zwróciła się do jednego z umundurowanych strażników i zapytała: „Czy zostały przygotowane mikrofony na posiedzenie Rady Ministrów?” Strażnik odpowiedział twierdząco.
Każda żona prezydenta organizuje sobie swoje życie pierwszej damy na swój sposób, stosownie do własnej osobowości, ambicji i możliwości. Nie przypuszczałem jednak, by żona prezydenta zajmowała się takimi prozaicznymi (choć istotnymi) sprawami jak nagłośnienie, w sensie dosłownym, posiedzeń rządu pod przewodnictwem jej męża. Wiedziałem, że pani Chirac lubi wszystko kontrolować i trzymać rękę na pulsie. To nieprzewidziane spotkanie w oczekiwaniu na konferencję prasową dało znakomity przykład tego jej upodobania.
Wydarzenie bez znaczenia, ale dość zabawne i symptomatyczne.
Po Pałacu Elizejskim zajrzałem do chwilę do Hotelu Meridien niedaleko Porte Maillot, gdzie rządząca partia UMP organizowała dzień debat poświęconych obronie – francuskiej i europejskiej. Z Polski przyjechał Ludwik Dorn. Jego wystąpienie brzmiało bardzo pro-europejsko, miało wiele kurtuazyjnych akcentów pod adresem gospodarzy. Wygłosił je zresztą nawet po francusku. Przedstawił podejście Polski do kwestii wspólnej obrony eurpopejskiej, które mogłoby się wydać identyczne z podejściem francuskim, oprócz jednego może punktu.
Dla wicepremiera wspólna obrona europejska nie może być konkurencyjna wobec NATO. Zdaniem Francuzów – może. Zdaniem większości francuskich polityków, zbudowanie poważnej autonomicznej obrony naszego kontynentu może pozwolić Europie na uniezależnienie się od NATO, czyli od USA. Czegoś takiego polski wicepremier nie powiedział, ale czy przypadkiem nie myślał o tym cichcem? W końcu jeśli myśli się poważnie o zbudowaniu porządnej obrony europejskiej, będzie ona siłą rzeczy narzędziem europejskiej niezależności.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka