Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
62
BLOG

Kampania coraz bardziej patriotyczna

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 12

Parę minut po dwunastej zadzwoniła do mnie Trójka. W związku z awarią komputerów w Polskim Radiu musiałem szybko przygotować coś do magazynu „Raport o stanie świata”, który zaczyna się o godzinie 13:00, bo wszystkie materiały uprzednio nagrane zostały uwięzione w niedziałających komputerach. Napisałem więc krótką relację o tym, jak to w ostatnich dniach w kampanii wyborczej we Francji coraz wyraźniej słychać akcenty patriotyczne i niemal narodowe, i to nie tylko na prawicy.

O godzinie 12:35 Trójka znowu zadzwoniła, system informatyczny ponownie działał i moja korespondencja nie była już potrzebna, bo w kolejce do emisji czekały wcześniej zrobione materiały. Trudno. C’est la vie.

By jednak nie marnować tego przygotowanego tekstu, umieszczam go na blogu. Po raz pierwszy zdarza mi się, że nie piszę czegoś specjalnie do tego blogu, a wykorzystuje tekst przeznaczony w zasadzie gdzie indziej.

O tożsamości narodowej w wystąpieniach Sarkozy’ego pisałem tu już parę dni temu, to się więc trochę powtarza. Ale teraz cała kampania nabiera takiej trójkolorowej tonacji.

Oto więc tekst, który miał być wygłoszony w Trójce:

Sarkozy jako pierwszy z kandydatów użył w kampanii wyborczej określenia „tożsamość narodowa” Francuzów. Było to mniej więcej przed tygodniem. Prawicowy kandydat zaproponował wtedy utworzenie ministerstwa imigracji i tożsamości narodowej. Pomysł ten pochwalili zwolennicy Sarkozy’ego, natomiast na lewicy zaczęła się prawdziwa burza. Oskarżano go o to, że umieszczając w nazwie tego samego ministerstwa słowa „imigracja” i „tożsamość narodowa”, Sarkozy sugeruje, że imigranci są zagrożeniem dla owej tożsamości, że w jakiś sposób deformują oni naród francuski. Sarkozy natomiast bronił się mówiąc, że dzisiejsza imigracja to tożsamość Francuzów za trzydzieści lat. Trzeba więc mówić o obu tych rzeczach, i to równocześnie. Podkreślał też, że specyfiką Francji od wieków jest to, że jest ona kształtowana właśnie przez imigrację. Wystarczy powiedzieć, że jeśli cofniemy się o kilka pokoleń wstecz, to ponad połowa Francuzów ma korzenie niefrancuskie. A więc imigracja z natury swojej jest częścią narodowej tożsamości Francuzów.

Mimo tych wyjaśnień lewica w dalszym ciągu atakowała Sarkozy’ego za to, co określano jako swego rodzaju „mrugniącia okiem” w stronę elektoratu Le Pena. Zwolennicy lewicy nie wiedzieli jednak, że Ségolène Royal w tym samym czasie przygotowuje również dużą niespodziankę, i coś co można określić jako patriotyczną ripostę na inicjatywę Sarkozy’ego. Oto podczas wiecu wyborczego w tym tygodniu w Marsylii zaczęła ona mówić o patriotyzmie, i... o tożsamości narodowej Francuzów. I właściwie używała przy tym podobnych słów co Sarkozy kilka dni wcześniej. Co więcej, ponieważ wiec odbywał się w Marsylii, w pewnym momencie zarządziła, że cała sala zaśpiewa Marsyliankę. I to nawet dwa razy, bo za pierwszym razem hymn nie zabrzmiał zbyt dobrze. Ségolène Royal powiedziała też, że chciałaby, by w każdym francuskim domu była trójkolorowa flaga narodowa, i by Francuzi wieszali te flagi w oknach z okazji święta 14 lipca.

Te wszystkie patriotyczne akcenty są przejawem tendencji Ségolène Royal w ostatnich do wyzwalania się w pewnym sensie spod nadzoru Partii Socjalistycznej. Widać wyraźnie, że chce odebrać prawicy monopol na patriotyzm, i chce mówić do wszystkich Francuzów, nie tylko do tych z lewicy.

A Nicolas Sarkozy zareagował na ten zwrot w jej strategii wyborczej z właściwą sobie ironią: powiedział, że cieszy się, iż pokazał swojej rywalce właściwą drogę. I oczywiście obiecał, że w dalszym ciągu będzie mówił o tożsamości narodowej Francuzów.

Do tego patriotycznego nurtu kampanii Ségolène Royal można zaliczyć nawet nowy slogan jej kampanii wyborczej. Od poniedziałku tym nowym hasłem będzie: „La France présidente”. To sprytnie pomyślane, krótkie i wieloznaczne zdanie. Z jednej strony jest w nim słowo „prezydentka” w rodzaju żeńskim. Ale jest też odwołanie do Francji, do kraju jako całości, a nie na przykład tylko do pewnych klas społecznych, jak to lewicy często się zdarzało. I wreszcie to zdanie może również znaczyć szerzej „Francja prezydentem”, czyli czymś bardzo ważnym dla wszystkich Francuzów.


Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka