Nieco zaskakująca jest wymiana argumentów między Ewą Sowińską a tygodnikiem „Wprost” po wiadomym i słynnym już wywiadzie.
Argumenty obu stron przytacza „Wyborcza” tu:
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4186776.html
Pani rzecznik praw dziecka sugeruje, że została podpuszczona przez dziennikarzy „Wprost”. Jako dowód cytuje zadane jej bardzo długie pytanie tygodnika, które zajmuje pewnie ponad 10 linii.
Cytuję poniżej odpowiedź tygodnika „Wprost”, bo jest ona zaskakująca:
„Tymczasem w wersji opublikowanej przez tygodnik pytanie w tej formie nie pojawia się. - To co przytacza Pani Rzecznik to fragment zagadnień jakie przesłaliśmy jej przed wywiadem - tłumaczy dla portalu Gazeta.pl Marcin Dzierżanowski, współautor wywiadu. - Wysłaliśmy je kilka dni wcześniej, aby Pani Rzecznik nie była zaskoczona pytaniami. I nie była, bo posiłkowała się notatkami.”
Moje zaskoczenie nie ma nic wspólnego z samą sprawą Telebusisiów. Zastanawiam się tylko nad metodą przeprowadzania wywiadów polegającą na wysyłaniu kilka dni wcześniej pytań do polityka (bo ten cytowany fragment „zagadnień” był szczegółowym wywodem kończącym się konkretnym pytaniem), aby przepytywana osoba „nie była zaskoczona” i mogła odpowiedzieć z kartki.
Czy naprawdę tak przeprowadza się w Polsce wywiady z politykami?
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka