Praca zdalna jest bardzo popularna wśród informatyków. Dziś w czasach epidemii czytamy głównie o jej zaletach. Ale wystarczy cofnąć się siedem,osiem lat wstecz i sprawdzić co tak dojrzała firma informatyczna jak Yahoo pisała o 'remote working':
"To become the absolute best place to work, communication and collaboration will be important, so we need to be working side-by-side. That is why it is critical that we are all present in our offices. Some of the best decisions and insights come from hallway and cafeteria discussions, meeting new people, and impromptu team meetings. Speed and quality are often sacrificed when we work from home. We need to be one Yahoo!, and that starts with physically being together."
TLDR: to w czasie dyskusji przy dystrybutorze z kawą powstają najciekawsze pomysły. Produktywność spada podczas pracy z domu.
Po pierwszej fali euforii związanej z ograniczeniem kosztów wynajmu biur i realizacją założonych celów przez pracowników realizujących swe zadania w ramach elastycznej pracy przyjdzie drugi, tym razem gorzki przypływ niekoniecznie pozytywnych wyników: osłabienie relacji pracownik-firma, erozja potencjału informatyków.
Czy to oznacza, że należy rezygnować z tzw. HO (home office) ? Oczywiście, że nie. Każda firma to inny świat, który rządzi się innymi zasadami więc nie ma jednej uniwersalnej recepty na racjonalizację kosztów z jednej strony a rozwojem firmy z drugiej. I nie dotyczy to tylko pracy zdalnej.
