Są dwie główne przyczyny zbyt malej ilości dzieci.
Niesprzyjające okoliczności zewnętrzne i niechęć do posiadania dzieci. To na co próbuje się wpływać to likwidować przeszkody i trudności w posiadaniu potomstwa oraz wprowadzać kary za ich brak.
Te działania państwa trochę przypominają indoktrynację komunistyczną przeprowadzaną w PRL. Wszyscy udają że coś robią a wychodzi tak jak wychodzi. Można głosić apele wzięte z "Misia" parówkowym skrytożercom / perfidii bezdzieciatych mówimy nie. Ale co to da.
No ale przeszkody trzeba usuwać. Oto i one:
1) Brak wykształconych partnerów dla kobiet po studiach. Trzeba wprowadzić parytety przyjęć na studia ze względu na płeć.
2) Brak pomocy ze strony pracujących dziadków i postępująca atomizacja społeczeństwa - wprowadzić możliwość wcześniejszej emerytury dla dziadków opiekujących wnukami z kontrolą zus czy rzeczywiście się nimi zajmują tak jak się kontroluje zwolnienia lekarskie.
3) Zmiana systemu pomocy materialnej na system pomocy pewnej. Zamiast lepszej punktacji do otrzymania usługi pewność jej otrzymania. Zamiast dofinansowania kupna otrzymanie dobra. Czy to chodzi o miejsce w przedszkolu czy mieszkanie itp.
4) Problemy wynikające ze zbyt późnego macierzyństwa zachęty do posiadania dzieci wcześniej - np. poprzez stworzenie żłobków czy przedszkoli na uczelniach. Przedszkola powinny być czynne do późnych godzin wieczornych przynajmniej do 20.
Mam nadzieję że odpowiednie zmiany zostaną wprowadzone wcześniej zanim średnia wieku osiągnie 70+.
A co do zmiany chęci. To zupełnie inny problem. Nie da się zachęcić osoby, która chce się bawić, do zaangażowania w rodzinę. Trzeba się starać aby ze swoich dzieci takich wiecznych dzieci nie zrobić. Bo potem to już pozamiatane.
