Przedziwnych przypadkow otaczajacych polskie procesy wyborcze ciag dalszy...
W 2002, Panstwowa Komisja Wyborcza rozdysponowuje " z wolnej reki" 25 mln zl na informatyczna obsluge wyborow samorzadowych, ktore koncza sie calkowitym fiaskiem. Pieniadze zostaly wydane, mimo to glosy byly liczone recznie a wyniki „dramatycznie opoznione”.(*)
Ciag osobliwych wydarzen, ktory doprowadzil do tego skandalu i marnotrastwa srodkow budzetu panstwa, stal sie jednoczesnie poczatkiem spektakularnej kariery, nikomu wczesniej nieznanej, firemki z Lodzi, ktorej wspolpraca z Panstwowa Komisja Wyborcza przetrwala blisko dekade - mowa o "Pixel Technology" s.c.
Wieloletnia wspolpraca miedzy podmiotami charakteryzuje sie preferowaniem trybow bezprzetargowych w wylanianiu oferty i powtarzajacych sie (o czym w poprzedniej notce) przypadkach razacej wadliwosci dostarczanego oprogramowania.
Poczatki jednakze owija mgla niedomowien:
„Leszek Miller ogłosił dość późno datę wyborów samorządowych. PKW nie mogła rozpisać przetargu na obsługę informatyczną wyborów, zanim data ta nie została ogłoszona. Oferentów wybrano więc z tzw. wolnej ręki.
Kto podjął decyzję o wybraniu akurat tych, a nie innych firm?
Nikt w PKW nie raczył na to pytanie odpowiedzieć. Wynika z tego, że na zwłoce szefa rządu najlepiej wyszedł zawsze prorządowy Ryszard Krauze, szefujący informatycznym potentatem Prokomem oraz pewna firma komputerowa Pixel, przypadkiem wywodząca się z bliskiej premierowi Łodzi.
Urzędnicy PKW tłumaczyli, że mieli 60 dni, a to za mało na rozpisanie przetargu. Jednocześnie dyrektor zespołu informatyki wyborczej w Krajowym Biurze Wyborczym Andrzej Florczyk tłumaczył na łamach prasy, że wszechstronne testy systemu trwały sześć tygodni, a więc 42 dni.
Oznacza to, że Prokom i Pixel opracowały programy i uruchomiły wszystko w 18 dni.” !!!
(przypis ponizej - podkreslenia wlasne)
/-/
Biezacy rok nie zmienil wiele w przytulnej relacji PKW z Pixel i ponownie jej oferta zostala przyjeta w trybie bezprzetargowym. Opinii publicznej nie jest znany incydent wskazujacy na wadliwosc tegorocznej wersji oprogramowania, poniewaz nie zaistniala jego razaca manifestacja tj. uchwytna nawet dla laikow w tej materii (jak w latach poprzednich).
I tu wracamy znowu do problemu ogarniecia procesu wyborczego w jego calkoksztalcie i zadaniach, jakie ciaza w tej mierze na partiach kandydujacych.
W tym swietle, przystapienie do uczestnictwa w wyborach z pominieciem wgladu w ekspercki audyt oprogramowania sluzacego obsludze informatycznej - wydaje sie sporym zaniedbaniem.
Innymi slowy, nie upewnili sie czy aby nie probuja nabrac wody dziurawym kublem...?!
*) http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/153724.html
Inne tematy w dziale Polityka