Gazeta "Fakt" opublikowała dziś elaborat premiera. Jako że w pracy mam co dzień dostawę tej i innych gazet, postanowiłam zobaczyć, czy coś mądrego tam wyczytam.
Tusk pisze artykuł w formie epistoły do Polaków z Anglii i Irlandii. Jest to zwykła mowa-trawa, nie warto tego czytać, ale ciekawe jest jedno twierdzenie.
Otóż pan premier określa swoją partię jako wolnorynkową i opowiadającą się za solidaryzmem społecznym. Zaznacza przy tym, że wbrew temu, co twierdzą niektórzy, nie ma w tym żadnej sprzeczności.
I cóż w tym ciekawego? To oczywista oczywistość, to samo zresztą o swojej partii mówił poprzedni premier.
Ano właśnie, trzeba wyraźnie powiedzieć, że program (w tym przypadku gospodarczy, ale nie tylko) i praktyka działania obu partii są w zasadzie takie same. Dychotomia liberalnej PO i socjalistycznego PiSu to stereotyp nie mający nic wspólnego z rzeczywistością.
No ale jak Kaczyński powie coś o solidaryzmie, to od razu sympatycy PO (także tu, na s24) krzyczą o socjalistycznym czy wręcz bolszewickim PiSie. Jak to samo powie Tusk - cisza jak makiem zasiał.
I jak artykuł w "Fakcie" opublikuje Jarosław Kaczyński, to zwolennicy PO zżymają się z "ulubionej gazety elektoratu PiS", jak to samo zrobi Tusk - platformiarze udają, że tej gazety nie czytają.
Czasem odnoszę wrażenie, że Kaczyński krytykowany jest za to tylko, że jest Kaczyńskim.
