Pod koniec września profesor Krzysztof Rybiński opublikował w „Rzeczpospolitej” artykuł, w którym przestrzega przed regulacjami prawnymi, których wprowadzenie szkodzi państwu. Przytaczamy go, bo Rybiński doszedł do podobnych wniosków, co my.
Przyznał on, ze kiedy był wiceprezesem NBP, zwrócił uwagę, ze że prowizje pobierane przy płaceniu kartą kredytową są w Polsce większe niż gdzie indziej. „Pojawił się oczywisty wniosek, że trzeba te prowizje obniżyć: wydawało się, że wówczas sklepy – w tym szczególnie supermarkety – pobierające płatność kartą kredytową odpowiednio obniżą ceny” – napisał. I jako wiceszef banku centralnego rozpoczął pracę nad rozwiązaniem, które miałoby doprowadzić do obniżki opłat. Długo nic się z tym nie działo, aż wreszcie – jak wiemy niedawno – grupa polityków postanowiła się tym zająć.
Profesor Rybiński zainteresował się tym. „Przy tej okazji dokonałem przeglądu danych i raportów i to, co zobaczyłem, mnie zmroziło. Z precyzyjnych opisów sytuacji dwóch krajów, w których dokonano takich administracyjnych obniżek – Australii i Hiszpanii – wynika, że konsumenci nie odnotowali prawie żadnych korzyści związanych ze spadkiem cen, natomiast banki odebrały konsumentom wiele przywilejów związanych z kartami kredytowymi i podniosły oprocentowanie kredytu na karcie, żeby odkuć sobie straty na prowizjach. Na tym nie koniec: okazało się, że korzyści wynikające z obniżenia prowizji zostały zatrzymane przede wszystkim w sklepach, które teraz płacą mniejsze prowizje, ale mają takie same ceny jak poprzednio” - pisze.
Jaki może być więc – zdaniem Rybińskiego - skutek wprowadzenia przymusowych obniżek? „Ustawowe obniżenie prowizji może więc doprowadzić do tego, że odbierzemy środki naszym obywatelom, a nabijemy kabzę zagranicznym sieciom handlowym. Dlatego postuluję, by parlament, zanim rozpocznie debatę na temat obniżenia prowizji od transakcji płatniczych, przeprowadził poważną analizę. Ocen skutków regulacji nie można przeprowadzać na kolanie”. Popieramy postulat Krzysztofa Rybińskiego. A Wy?
