zuzannaanastazja zuzannaanastazja
163
BLOG

związek dwoja. trojga?

zuzannaanastazja zuzannaanastazja Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Być czy być?

 

Banalny i głupi wstęp w formie zdania pytającego? Jeśli dowiesz się co mnie tak nurtuje to może zaczniesz  się nad tym również zastanawiać i zajmie Ci więcej niż dużo czasu. A ostatecznie żadna odpowiedź nie będzie na pewno jedyna słuszną.

 

Małżeństwo.

Powszechnie wiadomo, że absolutnie każda kobieta marzy o dniu, w którym ubrana w białą suknie zacznie „nowe” życie u boku ukochanego mężczyzny.

To nie jest prawda. Nie każda. I ja jestem jedna z tych, która nigdy nie wyobrażała sobie tego dnia jako coś spektakularnego. Nie wyczekuje na ten moment. I ten wstęp jest znaczący dla całości rozważań nad sensem formy bycia razem dwojga ludzi. Mam na myśli to, że nie mając konkretnego modelu związku, zastanawiam się nad wieloma jego formami.

 

Czytaj dalej.

 

Być czy być?

 

Małżeństwo.

Związek dwojga ludzi, który został zatwierdzony cyrografem (jak mawiają złośliwi). Chłopcy stan przejściowy z bycia kawalerem do roli męża opisują czasem: byłem wolny, a później popełniłem małżeństwo. Żart? Dla mnie niewinna gra słów, ale wychodzę z założenia, że każdy dowcip ma swój początek w ironicznym rozmyślaniu o rzeczywistości, która nie do końca nam odpowiada.

 

(wszelkie podobieństwo do postaci i zdarzeń jest przypadkowa)

 

Małżeństwo? Mnie przede wszystkim (jak pewnie większości) kojarzy się z zawarciem go w Kościele. Jednocześnie z przyjęciem większości zasad obowiązujących relacje, nakazy i zakazy obowiązujące męża i żonę. Niestety, nie kojarzy mi się to dobrze. Automatycznie wywołuje u mnie negatywne emocje, ucisk w bliżej nie określonym miejscu w żołądku i napięcie mięśni. Nic przyjemnego. Większość małżeństw jakie znam, w różnym wieku, to prędzej czy później stagnacja, chodzenie po domu w różnych dziwnych i aseksownych dresach, niedzielny obiad, umilanie sobie wolnego czasu super serialem, dla wytrawnych krzyżówką. Sporadyczny seks, traktowany jako obowiązek albo nadzieja na to, że w końcu będzie przyjemnością jaką był dawniej. Ach, no i wychowanie dzieci, wpajając złote zasady życia, których sami nie zrealizowaliśmy. Czyli próba zrehabilitowania samego siebie przez kierowanie kimś innym.

Mogiła.

 

I jest jeszcze jedna cecha, która była zdecydowała o tym, że dzielę się tym wszystkim z Tobą.

 

Zakaz wyjeżdżania gdziekolwiek bez żony/męża? Wszystkie weekendy i wakacje razem. Niemożliwość wyjścia z kumplami na piwo? Zakaz wypadów z koleżankami na parę dni? (Chociaż przyznam się, że to ostatnie zdanie napisałam tylko po to, żeby nie wyszło bezpardonowo na jaw że faworyzuję na swój własny sposób mężczyzn). Czyli presja trwania przy ukochanej fizycznie, zawsze i wszędzie.

 

Efekt jest odwrotny od zamierzonego. A wszystko ze strachu przed zdradą.

Zmniejszanie przestrzeni powoduje nagły wzrost na jej zapotrzebowanie.

 

A może ja chcę inaczej… A może tak jest lepiej.

Chyba cenię sobie pewien unikalny układ.

Dla mnie? Może i dla ciebie?

 

Myślę, że byłabym szczęśliwa gdybym miała pewność, że na mężczyźnie mogę polegać. Będzie przy mnie w trudnej sytuacji. A w szczęściu będzie się ze mną cieszył. Ale nie w taki sposób, że trzymam go przy sobie siłą i tworzę iluzję jego chęci bycia przy mnie.

Zdrada? Fizyczna… coraz częściej myślę, że nie jest najgorszym elementem relacji damsko-męskiej.

 

I jak to ktoś kiedyś powiedział:

„Życie w małżeństwie jest bardzo ciężkie. Żeby je udźwignąć, potrzeba dwojga, a czasem trojga.”

 

jedyna w swoim rodzaju

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości