W związku z wyborami.
Kiedyś, dawno, ciotka opowiadała taką anegdotę:
Działo się to gdzieś pod Lwowem przed wojną.
Do domu wrócił pan. Posiniaczony i kulejący.
Małżonka widząc go spytała z trwogą "co się stało"
A Pan na to:
"Och, nic takiego. Poróżniłem się z dorożkarzem.
Potem doszło do pyskówki. Skończyło się na wymianie ciosów.
Ale posłuchaj! On mnie tylko parę razy walnął orczykiem.
Za to ja go wielokrotnie, chyba ze sto razy kapeluszem".
Gratuluję z tego miejsca PiS-owi ładnego kapelusza.