KonradJB KonradJB
97
BLOG

„Zjednoczona Agresja”.

KonradJB KonradJB Polityka Obserwuj notkę 0

        Jednymi ze słynnych polskich dowcipów są te z cyklu: „Ile potrzeba osób do wkręcenia żarówki?”. Tutaj doskonale wpasowują się politycy „Prawa i Sprawiedliwości”. Im dłużej trwa kampania wyborcza – tym bardziej. Świetnym przykładem jest Poseł Buda, który na przekór całemu miastu z uporem twierdzi, że „moja racja jest najmojsza” i tkwi dalej w przekonaniu o słuszności własnej kandydatury. Nie mógłby toczyć jednak walki samotnie – od dawien dawna wiadomo, że „w grupie siła”. Z tego też powodu został ostatnio wsparty przez takie osoby jak Patryk Jaki (który zapewne w czasie wolnym od obdarowywania warszawiaków kiełbasą, mógł sobie pozwolić na odnalezienie Łodzi na mapie Polski), czy Premier Mateusz Morawiecki, który również dotarł do naszego miasta, aby pokazać jaka to Łódź nagle stała się dla niego istotna. I tutaj właśnie pada pytanie – ilu polityków „PiS” potrzeba aby się dopchać do przysłowiowego „żłoba”? Na dany moment widać, że wielu.

         W całym tym zamieszaniu, a właściwie już cyrku, nasuwa się jednak poważna myśl – jaki jest cel tej kandydatury, a także jakie mogą być jej (choć nie ma na to najmniejszej szansy) ewentualne efekty?

        Pomysły Waldemara Budy są co najmniej pomysłami człowieka lekko stąpającego po ziemi, a właściwie lekką ręką rozdającego publiczne pieniądze. Nagle to w Łodzi ma się znaleźć darmowa komunikacja miejska, kompleksowe parkingi i inne fantasmagorie, które to sobie Pan Poseł Buda wymyśli. Kreatywność godna artystycznie uzdolnionego dziecka, natomiast to co jednak najistotniejsze, to pytanie – dlaczegóż to żaden z pośród tych miłościwie nam panujących mężów stanu nie mógł tak czule myśleć z troską o Łodzi przed kampanią samorządową? Optyka w polityce zmienia się wraz z „punktem siedzenia”, a właściwie z momentami wybijającymi rytm startu kolejnych kampanii wyborczych – jak widać, to właśnie powoduje, że wtedy nagle można! Co jeszcze smutniejsze, to finalny efekt, który może dotknąć Łódź pod hipotetycznymi rządami „PiS” – czyli zamordyzm, nietrafione decyzje polityczne, złe zarządzanie publicznymi pieniędzmi, czy w końcu izolacja (już widzę tą walkę Łodzi o autonomię, no bo czemu mamy rozmawiać z sąsiadami takimi jak Zgierz czy Sieradz, skoro przykład będzie szedł „z góry”). Generalnie – byłaby klapa. A Łódź sobie na takie „eksperymenty” ewidentnie pozwolić nie może. Nie może i nie chce.

     Tytuł tego wpisu jest taki, a nie inny z powodu pewnego pobocznego wydarzenia związanego z politykami „Prawa i Sprawiedliwości”, które daje sporo do myślenia. Podczas spotkania Premiera Morawieckiego z łódzkimi sympatykami „PiS” pojawiła się kobieta, która wykonała pewien zupełnie nieprzewidziany ruch – wyraziła swoje zdanie. Z uwagi na to, że zdanie okazało się znacząco odmienne od poglądów wszystkich tych, którzy siedzieli na sali – delikatnie mówiąc – nie została potraktowana ulgowo. I myśl, która się nasuwa – czy skoro można swój sprzeciw wyrażać wyzywając i szarpiąc grupowo bezbronną kobietę, która ma na tyle odwagi, żeby wyrazić swoje zdanie, to może warto by zmienić nazwę ze „Zjednoczona Prawica”, na „Zjednoczona Agresja”? Myślę, że byłaby znacznie bardziej trafna, szczególnie jeśli spojrzymy po tym co robi „PiS” wraz ze swoimi sympatykami na terenie całej Polski. Jedno natomiast jest pewne – jest mnóstwo osób w tym mieście, które powie – „My tu sobie PiSu nie życzymy.”. I tak właśnie, na całe szczęście, skończy się to przy urnach.


KonradJB
O mnie KonradJB

Społecznik, lewicowiec, łodzianin.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka