zwyklyparafijanin zwyklyparafijanin
41
BLOG

XV niedziela zwykła

zwyklyparafijanin zwyklyparafijanin Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien. I mówił do nich: Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich. Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

O co tu chodzi?
Najważniejszy Mistrz mówi, a ja nie rozumiem… idę do Kościoła a tam ksiądz mówi tez cos czego nie rozumiem, na temat zupełnie dowolnie związany z tym co mówi Jezus.


Przypuszczam że w tym tekście celem światłej analizy wannabe Uczonego Teologa mogłyby być np. torba.
Torba to świetny temat, przecież to takie oryginalne, „o torbie jeszcze nie mowiłem”
torba……..
I dowolne skojarzenia na temat torby.
Że „ja- ksiądz też ma taką „torbę w której chowa grzechy”. I że ty – bracie w wierze też masz taka torbę,i co my zrobimy z ta torbą”….. i tak dalej… i tak dalej.
Torba jako symbol… torba na przestrzeni wieków….


To było w wersji optymistycznej, takiej intelektualnej (duszpasterstwo akademickie albo okolice), w wersji pesymistycznej byłyby skandaliczne wynurzenia i połajanki na temat bezbożnictwa wiernych owiec, z łagodnym przejściem na wysokość datków


Zaraz, ale czy nie są najważniejsze nasze impresje na temat torby albo datki, tylko to co mówi do nas Jezus.


A w końcu jesteśmy ludem Bożym, wiec raczej poważnie powinniśmy się zastanowić nad tym co bezpośrednio ma do powiedzenia nasz Mistrz.
Spójrzmy na to „po prostu”.. żeby nie powiedzieć po prostacku…


Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch…. dalej następują wskazówki dla Apostołów


Co cóż. Podstawowa sprawa: my nie jesteśmy tymi Dwunastoma. Tego nie da się ukryć. Prawdopodobnie żyjemy gdzieś sobie zupełnie normalnym życiem, mamy dzieci, prace, może jakiś business.
Nie jesteśmy kaznodziejami którzy oddali wszystko na służbie Bogu.
To może i dobrze. To nie byłby dobry plan który zakładałby żeby wszyscy byli kaznodziejami którzy oddali wszystko służbie Bogu


Wygenerowałby 2 problemy:
a) Nie byłoby kogo nawracać
b) Nie miałby kto wyprodukować tej nieszczęsnej torby (tylko proszę mi nie mówić teraz o imporcie z Chin , bo to temat na inną pogadankę)


  Więc to nie jest mowa do ludu wierzącego jak żyć To przesłanie ściśle skierowane do Apostołów na temat techniki „łowienia” wiernych


Ale zaraz, coś z tego możemy wsiąść, przecież my też czasami jesteśmy apostołami (z małej literki).
W pracy, w domu, w sklepie, może w jakiejś organizacji społecznej nawet….
Zaraz, zaraz…. przecież to jest tekst w jakiejś części również do nas! A jednak!


Przecież to jest tekst o naszych dyskusjach… o naszym ścieraniu się w codziennym życiu z osobami niewierzącymi.


I co ma do powiedzenia Jezus na ten temat?


  Proszę….w kluczowym momencie mówi: 

” Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich”….

Sytuacja jest taka: ja daje świadectwo, a ktoś nie chce słuchać, przyjąć, przekonać się…


I co wtedy.. sytuacja niezręczna, patowa…


Są dwa wyjścia: albo naciskać, albo odpuścić.


Pomijam „strząśniecie prochu”, bo i tak nie rozumiem kontekstu ani slangu ludzi sprzed 2000 lat ( w końcu nie jestem Uczonym Teologiem znającym czasy biblijne), pomijam, bo to nie jest najważniejsze.


A najważniejsza jest dla mnie ogólna wymowa tego prostego zdania: wskazówka ze mam się nie gorączkować i nie przekonywać ludzi na siłę… niech moje uczynki i poświecenie („ nie wdziewajcie dwóch sukien”) świadczą o mnie, ale ja nie mam obowiązku zakatować biednego niewiernego przekonywaniem go do swoich racji….


Nie musze z nim walczyć… nawet nie mogę z nim walczyć… po prostu odpuszczam i zostawiam tak jak zastałem, zostawiając sytuacje Opatrzności…

Jak się dłużej zastanowimy to zrozumiemy geniusz Jezusa. Przekonać i nawrócić i kogoś na siłę i tak się nie da, a przy okazji dyskusji powstaje sporo niedobrych emocji, które później mogą zablokować przyjęcie naszego punktu widzenia.


Owo „odpuszczenie jest bardzo kompatybilne z osławionym „nastawianiem drugiego policzka”, w końcu dyskusja to również rodzaj walki.


„odpuszczenie” wymaga trochę treningu…, to nie jest całkowicie naturalna postawa… to trzeba ćwiczyć, odpuścić kiedy oponent gada „niestworzone głupoty” nie jest łatwo.. ale przeważnie jest tak że trudne rzeczy są bardzo dobre..

ale warto ćwiczyć.. Jezus od nas tego wymaga, tak?



 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości