W dniu 11 lutego 2013 roku papież Benedykt XVI ogłosił zgodnie z prawem kanonicznym, że w pełni świadomy i zupełnie dobrowolnie rezygnuje z piastowania funkcji następcy świętego Piotra.
Światowy dzień chorych
Dzień 11 lutego to światowy dzień chorych oraz rocznica pierwszego objawienia maryjnego w Lourdes. Papieżowi – jak sam twierdzi – brakuje już sił fizycznych i duchowych do dalszego prowadzenia Kościoła i stawiania czoła wyzwaniom, jakie stoją przed Kościołem powszechnym w XXI wieku.
Mimo iż rozpoczęły się spekulacje, że nie jedynie stan zdrowia był przyczyną tak niezwykłego zjawiska w dziejach Kościoła, jakim jest abdykacja Ojca Świętego to chciałbym zatrzymać się na chwilę nad tymi ogłoszonymi przez Benedykta XVI powodami rezygnacji z prowadzenia trzody wiernych owieczek w kierunku zbawienia.
Wszyscy pamiętamy jak na oczach całego świata a może raczej na oczach kamer telewizyjnych zmagał się ze swym cierpieniem Poprzednik Benedykta XVI – Jan Paweł II. Jak opowiadał Kardynał Dziwisz Jan Paweł II namawiany do rezygnacji z prowadzenia Kościoła powiedział, że z Krzyża się nie schodzi. Używając tego porównania Benedykt postanowił zejść z Krzyża i to również spotkało się podobnie jak trwanie do końca Jana Pawła na drzewie męki z ogromnym szacunkiem wiernych. Pancerny Kardynał nie znalazł w sobie tyle siły by trwać do końca. Nie piszę tych słów jako krytyki papieża.
Sądzę, że ciche cierpienie oddane Bogu za Kościół i świat cały w skromnej celi klasztoru jest tyle samo warte, co zmaganie się ze swoim Krzyżem na oczach całego świata. Każdy człowiek jest inny i Kościół w swej różnorodności nawet swoich przywódców to ukazuje.
Władza dożywotnia?
Już w latach 90-tych, gdy zaczęto mówić, że Jan Paweł II cierpi na chorobę Parkinsona zaczęto w mediach mówić o jego rezygnacji. Papież powiedział w jednej z homilii bodaj we Francji, że należy trwać w posłudze do samego końca tak jak to czynił święty Marcin.
Świat współczesny, który biegnie z taką prędkością, z jaką zmieniają się newsy na portalach informacyjnych oraz nasze notki na facebooku może niebezpiecznie oczekiwać by kolejni papieże czy monarchowie państw świeckich rezygnowali – abdykowali ze swych funkcji.
Jest to jedyne niebezpieczeństwo, jakie widzę w abdykacji Benedykta XVI. A przecież w samej istocie papiestwa czy monarchii jest zapisana dożywotnia możliwość a raczej konieczność pełnienia funkcji, na jaką władca został wybrany czy którą odziedziczył.
Mam jednak nadzieję, że mądrość monarchów czy papiestwa i ugruntowanie setkami lat tradycji dożywotnie spełnianie posługi monarszej czy papieskiej zostanie zachowane.
Wewnętrzny smutek
Po odczytaniu w internecie siedząc w pracy informacji o abdykacji Benedykta XVI poczułem wewnętrzny smutek.
Dlaczego?
Próbowałem zrozumieć decyzję, której nie zrozumiem, próbowałem wyobrazić sobie godziny wahań i modlitw tego starego schorowanego człowieka chcącego podjąć właściwą decyzję.
Nie łatwo będzie tak po ludzku żyć Biskupowi – seniorowi Rzymu u boku swego następcy.
Proszę w tym miejscu wszystkich ludzi dobrej woli o chwilę modlitwy bądź przynajmniej zadumy nad losem tego niezłomnego teologa, który na 8 lat stał się następcą – jak wierzą Katolicy Świętego Piotra na ziemi.
A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim.” (Koh.9,11)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości