Jak różny może być opis rzeczywistości gospodarczej kraju, przekonaliśmy się już wielokrotnie. Rząd mówił, że wszystko jest pod kontrolą i zmierza we właściwym kierunku, opozycja zaś odnosiła się bardzo krytycznie do określonych posunięć rządu czy raczej częściej do braku jego działań. Koniec roku był - jak zwykle - szczególną okazją, by dokonać bilansu ostatnich osiągnięć minionego roku i prognozować procesy i wydarzenia, które mogą wystąpić w bieżącym roku.
W swym noworocznym orędziu powiedział prezydent Bronisław Komorowski: "Wiele już osiągnęliśmy w mijającym roku. Polska wróciła na pozycję liczącą się w świecie". Mimo nieszczęść, które nawiedziły nas w 2010r. "można jednak z nadzieją patrzeć na nadchodzący rok 2011. Z nadzieją, bo gospodarka naszego kraju, dzięki rozważnej polityce rządu i aktywności przedsiębiorców, wyróżnia się pozytywnie na tle objętej kryzysem Europy".
Prezydentowi wtóruje premier Donald Tusk, który składając życzenia noworoczne stwierdził, że Polska jest jedną z najlepszych gospodarek na świecie. Rok 2010 był rokiem próby, z której kraj wyszedł zwycięsko. Tak więc Polacy mogą być dumni ze swego państwa.
Inaczej to jednak widzą eksperci d/s gospodarczych. Główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak mówi: "Był to rok chaotycznej wyprzedaży resztek majątku narodowego pod hasłem zapchania dziury budżetowej. (...) Nie podzielam poglądu, że będzie to rok wysokiego wzrostu gospodarczego i poprawy na rynku pracy. Pewne jest natomiast, że pieniędzy braknie dosłownie na wszystko".
Prezes Intytutu Studiów Podatkowych prof. Witold Modzelewski prognozuje: "Następny rok upłynie w atmosferze pogłębiającej się traumy bycia oszukanym przez los".
Piszący w "Salonie 24" prezes Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek" Jerzy Bielewicz przewiduje też, że "przyszły rok będzie rokiem prawdy dla Polski i eurostrefy. (...) Wszyscy wiedzą, że się pali, ale ten, kto pierwszy krzyknie 'pożar', zostanie okrzyknięty podpalaczem".
Inne tematy w dziale Gospodarka