To było może dziesięć lat temu, gdy opowiedziałem Niemce (dr historii) dowcip o Żydach i zaraz pożałowałem. Spojrzała na mnie z wyrzutem i poczułem się w tym momencie, przynajmniej częściowym, sprawcą holocaustu. Niemcy są poprawni politycznie, co można łatwo dostrzec w ich badaniach sondażowych. Inaczej może być w życiu, o czym wiemy z historii, ale tu nie miejsce roztrząsać stare dzieje.
Znajoma Ślązaczka opowiadała mi kiedyś, że gdy wyjechała do Niemiec, chciała uczestniczyć w życiu towarzyskim i sąsiedzkim także z rodowitymi obywatelami tego państwa. Po dwóch latach zorientowała się, że wszystkie jej nowe przyjaciółki i koleżanki pochodzą ze Śląska lub z Turcji, a towarzysz życia, poznany w RFN, był także Ślązakiem.
Bo tak też w życiu jest, czego nie chcą zrozumieć dziennikarze tygodnika "Newsweek", a także "Wprost", podający określone dane sondażowe o tolerancji, a właściwie o nietolerancji, Polaków. Tytuły omawianych krótkich tekstów brzmią: "Sondaż: (Nie)toleracja po polsku" oraz "Polacy powinni się wstydzić?"
Podajmy więc niektóre wyniki. 22% rodziców zgodziłoby się, by ich córka wyszła za Araba. 48% respondentów nie ma nic przeciwko temu, by w ich sąsiedztwie mieszkali Romowie. 45% Polakom nie przeszkadzałoby, gdyby ich dziecko było nauczane przez homoseksualistę, a 62% rodaków mówi "tak" dla Rosjanina uczącego historii.
I te ostatnie 62% zatrważa mnie jednak i zadaję sobie pytania. Czy podobnie myślą ludzie w sąsiednich krajach? Ilu nauczycieli polskich uczy nie tylko historii, lecz w ogóle jakiegokolwiek przedmiotu w szkole rosyjskiej lub niemieckiej?
Polacy są tolerancyjnym narodem.
Inne tematy w dziale Polityka
