Jarosław Kaczyński: „Na pewno będą zmiany personalne, ale nie chodzi o premiera”. Fot. Flickr/Sejm RP
Jarosław Kaczyński: „Na pewno będą zmiany personalne, ale nie chodzi o premiera”. Fot. Flickr/Sejm RP

Kaczyński o rekonstrukcji rządu, protestach wyborczych i Sądzie Najwyższym

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 160

Według szefa PiS rekonstrukcja gabinetu nastąpi zaraz po wakacjach. 

Będzie rekonstrukcja rządu, ale zmiany personalne nie obejmą premiera – powiedział w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński.  

Pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia o zmiany w rządzie, konsolidacje jednych ministerstw i likwidację innych, prezes PiS powiedział, że „na pewno będą zmiany personalne”, przy czym – zaznaczył - „nie chodzi o premiera”.  

– Premier zostaje, ale rząd ma być inaczej skonstruowany; w sposób taki, który zlikwiduje stan w którym niektóre decyzje są podejmowane w kilku ministerstwach, znaczy muszą przejść przez kilka ministerstw – wyjaśniał. – Pewne ciągi decyzyjne są rozproszone, to do niczego dobrego nie prowadzi – dodał. 

Mateusz Morawiecki, premier RP
Jarosław Kaczyński: Premier Mateusz Morawiecki zostaje, ale rząd ma być inaczej skonstruowany. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Zaznaczył, że wbrew oczekiwaniom z początku lat 90., kiedy zakładano, „że nie nastąpi rozbudowa administracji, skoro państwo komprymuje [redukuje – K.W.] nasze zadania, bo przedtem przecież kierowało całą gospodarką, stało się coś dokładnie przeciwnego”. – I w związku z tym warto zacząć marsz w drugą stronę – dodał. 

Jak powiedział prezes PiS, o zmianach „mówi się, myśli się, planuje się i się już działa”. – Sądzę, że to nastąpi już zaraz po wakacjach – powiedział. 

Prezes PiS nie chciał jednak mówić o personaliach. 

W ubiegłym tygodniu wicepremier Jadwiga Emilewicz (Porozumienie) pytana o zmiany w Radzie Ministrów wyraziła przekonanie, że „na pewno możliwa jest rekonstrukcja rządu”. Zauważyła, że „od pewnego czasu mówił o niej także i premier Mateusz Morawiecki”. Zapowiedziała rozmowy przywódców rządzącej koalicji na ten temat.

O protestach wyborczych

Biorąc pod uwagę przepisy prawa, bieg wydarzeń w ciągu ostatnich miesięcy i zdrowy rozsądek, to nie ma cienia podstaw do tego, żeby te wybory uznać za niezgodne z prawem - stwierdził prezes PiS oceniając protesty wyborcze składane do Sądu Najwyższego.

Protesty są czymś normalnym po wyborach, natomiast - jak zaznaczył Jarosław Kaczyński - „jaka będzie decyzja Sądu Najwyższego, to oczywiście nie ja o tym decyduję i nie mam na to żadnego wpływu”. 

– Ale biorąc pod uwagę przepisy prawa, bieg wydarzeń w ciągu ostatnich miesięcy, no i po prostu zwykły zdrowy rozsądek, to nie ma nawet cienia podstaw do tego, żeby te wybory uznać za niezgodne z prawem, doprowadzić do ich powtórzenia – ocenił prezes PiS. 

Jak przyznał, „wiem o tym, że wybory powinny się odbyć nie później niż 75 dni przed końcem kadencji, to nie zostało dotrzymane”. – To nie zostało dotrzymane na skutek działań, które według mnie powinny podlegać ocenie karnej, prawno-karnej, bo były w oczywisty sposób przekroczeniem uprawnień i skądinąd godziły bezpośrednio w konstytucję. To były działania podejmowane przez tych, którzy wybory blokowali – ocenił. 

Samorządy i Sąd Najwyższy

Prezes PiS wskazał w tym kontekście przede wszystkim na samorządy, w tym samorządy wielkich miast oraz stowarzyszenia samorządowe. – To było jawne łamanie konstytucji. To był główny powód, dla którego te wybory nie odbyły się w terminie do 23 maja, bo to był taki ostatni termin sensu stricto konstytucyjny. Później działaliśmy już w stanie wyższej konieczności, i musieliśmy brać pod uwagę taką sytuację, która mogłaby się wydarzyć, gdyby wybory były później niż 28 czerwca i 12 lipca, to znaczy sytuacji, w której 6 sierpnia urząd prezydenta Rzeczypospolitej nie zostałby obsadzony, i nie byłoby podstaw prawnych do tego, żeby tymczasowo te obowiązki przejął marszałek Sejmu – zaznaczył. Jak dodał, „oczywiście tym bardziej nie było najmniejszych podstaw prawnych, żeby przejął te obowiązki marszałek Senatu”. 

– I w tym świetle musi to także oceniać Sądu Najwyższy. Dla mnie, nie tyle może sama sentencja orzeczenia Sądu Najwyższego, ale uzasadnienie, powinno zawierać także jasną ocenę prawną działań samorządów, bo ona może być tylko i wyłącznie oceną bardzo surową – ocenił. 

Kaczyński zaznaczył, że nie wie, czy tak się stanie, jednak przyznał, że według niego, „taki wytyk samorządom” ze strony SN powinien być. 

– Uważam, że Sąd Najwyższy, jeżeli rzeczywiście chce być Sądem Najwyższym z prawdziwego zdarzenia, rzeczywiście najwyższą instancją, pomijając innego rodzaju instancję, jaką jest Trybunał Konstytucyjny, to wtedy powinien jednak taki wytyk samorządom tutaj uczynić – powiedział lider PiS. Jak zastrzegł, „to jest moje zdanie, jako obywatela Rzeczypospolitej, a nie coś, co może mieć jakikolwiek wpływ na orzeczenia sądu”.  

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka