Dziś politycy od prawa do lewa chwalą polskie wojsko i sojuszników za szybką reakcję na atak dronów Federacji Rosyjskiej. Do strącenia bezzałogowców użyto m.in. holenderskich samolotów F-35, bowiem dopiero za około dwa lata będziemy dysponowali obroną antydronową w postaci systemu Barbara. Politycy Lewicy i nie tylko jeszcze przed inwazją na Ukrainę ostro krytykowali zakup maszyn, apelując o to, by zamiast na rozwój armii przeznaczać środki na opiekę społeczną. Gen. Mirosław Rózański przyznawał nawet, że zwolnił swojego podwładnego za sugestię zakupu F-35 w czasach, gdy kierował wojskiem.
F-35 na polskim niebie. Kontrakt wart miliardy dolarów
W nocy z 9 na 10 września polska armia strąciła co najmniej 3 drony z 19, które wleciały w przestrzeń powietrzną. Decyzja o eliminacji bezzałogowców była poparta sojuszniczym wsparciem ze strony m.in. Holendrów, operujących samolotami F-35. Wiadomo, że maszyny były zaangażowane w niszczenie dronów. Polska ma na stanie 32 samoloty F-35, zakupione od Amerykanów za kwotę 4,6 mld dolarów. Rząd PiS był za tę decyzję krytykowany, zarzucano mu brak offsetu. Umowę w styczniu 2020 r. podpisał ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak.
Decyzja o zakupie nowoczesnych myśliwców produkowanych przez Lockheed Martin nie miała poparcia w ławach ówczesnej opozycji. - Na obronność PiS wydaje mniej więcej tyle, ile wynosi subwencja edukacyjna dla samorządów w Polsce na prowadzenie wszystkich typów szkół. Mamy 110 tys żołnierzy, ma być 250 tys, wydatki wzrosną horrendalnie. Fanaberie mędrca Jarosława znów ważniejsze niż przyszłość naszych dzieci - pisał poseł Lewicy, członek komisji śledczej ds. Pegasusa, Tomasz Trela. Wielu komentatorów wypomina mu te słowa sprzed trzech lat. Polityk milczy i nie reaguje na przytaczaną od wczoraj opinię z października 2021 r.
Lewica niedawno: F-35 to tylko droga zabawka, lepiej dać na żłobki
To była strategia Lewicy w poprzednich latach. - Na programy, które do tej pory realizowaliśmy, nie będzie nas stać. Musimy zrezygnować z zakupu samolotów F-35. Nie będzie pieniędzy na Centralny Port Komunikacyjny, ale muszą być pieniądze dla ludzi. Dziś najważniejszy jest człowiek, najważniejsze jest, by miał z czego żyć - wspominał w Radiowej Jedynce Krzysztof Gawkowski, dziś wicepremier, który ostrzega Polaków przed dezinformacją. Gawkowski uważał w kwietniu 2020 roku, że lepiej przenieść ciężar wydaktów z obronności na sprawy społeczne.
- Samoloty F-35 to bardzo droga zabawka, którą kupujemy bez planu, bez przetargu i bez offsetu - wytykał Maciej Konieczny z Razem. - F-35 znakomicie będzie się prezentował podczas defilad, będzie świetnym obrazkiem w mediach, a rząd kupił sobie bardzo drogą zabawkę, niestety kosztem naszego bezpieczeństwa - dodawał po podpisaniu umowy na F-35.
- Kupujemy bardzo drogą zabawkę. Nowy samoloty są potrzebne, MIG-i muszą odejść i zostać zezłomowane, wiemy, że F-16 jest za mało. Ale ustawienie priorytetów świadczy o rozsądku albo o braku jego braku u ludzi, którzy zarządzają armią. Samolot F-35 jest drogi, skomplikowany i nie jest przydatny w obronie, jego zakup świadczy, iż priorytety u zarządzających armią stoją na głowie a nie na nogach - zarzucał ówczesnej władzy na konferencji Razem Andrzej Rozenek, dziś polityk związany z KO.
- Zakup F-35 to jest ok. 40 mld złotych. To jedna dziesiąta polskiego budżetu. Wolę za to żłobki budować i przedszkola - przyznawał na spotkaniu z wyborcami Włodzimierz Czarzasty.
KO krytykowała sposób zakupu F-35
Nie tylko jednak Lewica krytykowała zakup 32 nowoczesnych maszyn bez offsetu. Tomasz Siemoniak w 2020 roku komentował, że polskie wojsko ma inne potrzeby. - Sposób, w jaki ten program jest prowadzony, budzi bardzo wiele wątpliwości. Nie wiadomo, czy zachowano odpowiednie procedury. Oczywiście mówię tu nie o standardowej, międzyrządowej procedurze Foreign Military Sales, ale o procedurach po stronie polskiej, wykonaniu odpowiednich prac analitycznych czy studium wykonalności. Wreszcie – nie wiadomo nawet, czy porównywano różne oferty - mówił polityk KO w wywiadzie dla defence24.pl.
Różański zwolnił podwładnego za pomysł zakupu F-35
Do krytyków Błaszczaka i umowy z Amerykanami należał gen. Mirosław Różański, ekspert Polski 2050. Jak wyjawił, zwolnił swojego podwładnego, kiedy pełnił funkcę Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych w latach 2015-2017. - Dzisiaj Ministerstwa Obrony Narodowej nie stać na taki zakup. (...) Dotychczas niestety byłem w sytuacjach takich, kiedy jeden z moich podwładnych proponował takie rozwiązanie, żeby wprowadzić tego typu samolot na nasze uzbrojenie, został zwolniony ze stanowiska służbowego - zaręczał w "Faktach po faktach" TVN24. Jego zdaniem, zakupy wojskowe realizowane przez rząd PiS były oznaką "manii wielkości", a nie realnych potrzeb.
Hołownia: duńska cena
Kontraktu z USA na dostawy F-35 nie podpisałby również Szymon Hołownia. - Wartość kontraktu na F-35 z Lockheed Martin wynosi 17.7 mld zł. Za sztukę płacimy ponad 550 mln zł. I to bez offsetu, bez infrastruktury. W jednej z ostatnich dużych transakcji (między LM a duńskim rządem) cena za sztukę, po negocjacjach, wyniosła ok. 345 mln zł - wytykał MON-owi w 2020 roku.
"Ratunek dla Wojska Polskiego"
Były szef BBN i współpracownik Bronisława Komorowskiego, gen. Stanisław Koziej, szukał nawet "ratunku dla Wojska Polskiego".
- Ratunek dla WP po decyzji o F-35:
1)finansować F-35 spoza budżetu MON (specustawa o programie rządowym);
2)przyjąć jakościowy paradygmat rozwoju SZ,tj.porzucić mrzonki o 200 tys.armii i szeroko (nie tylko punktowo) wdrażać wysoce zinformatyzowane systemy walki we wszystkich RSZ - czytamy.
Dziś żaden ze wspomnianych polityków nie podważa sensowności zakupu wielozadaniowych myśliwców F-35.
Fot. F-35 na stanie polskich sił zbrojnych/gov.pl
Red.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo