Wybory w USA. Kandydat Demokratów Joe Biden może liczyć na 253 pewne głosy elektorskie, Republikanin Donald Trump ma ich aktualnie 214 - wynika z szacunków „New York Timesa”.  Fot. 	PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS
Wybory w USA. Kandydat Demokratów Joe Biden może liczyć na 253 pewne głosy elektorskie, Republikanin Donald Trump ma ich aktualnie 214 - wynika z szacunków „New York Timesa”. Fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Donald Trump bez wystąpienia publicznego. „New York Times”: Przewaga Bidena

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Kandydat Demokratów Joe Biden może liczyć na 253 pewne głosy elektorskie, Republikanin Donald Trump ma ich aktualnie 214 - wynika z szacunków „New York Timesa”.  

Przywódca USA Donald Trump w środę, dzień po wyborach prezydenckich, nie wystąpił publicznie. Napływające ze stanów wyniki głosowania przedstawiają się dla niego niekorzystnie.

W sześciu stanach, według gazety, pojedynek o Biały Dom nie został jeszcze rozstrzygnięty. 

Te stany to Alaska, Arizona, Nevada, Pensylwania, Georgia i Karolina Północna. 

W Nevadzie (6 głosów elektorskich) i Arizonie (11 głosów elektorskich) Biden prowadzi i jest faworytem do zwycięstwa. W Pensylwanii z 20 głosami elektorskimi spływają dane z głosowanie przedterminowego i przewaga Trumpa maleje. Podobna sytuacja ma miejsce w Georgii, która zapewnia 16 głosów elektorskich. 

By wygrać w amerykańskich wyborach prezydenckich potrzeba uzyskać 270 głosów elektorskich. 

Z kluczowych stanów wahających się Biden zwyciężył w Wisconsin i Michigan. Republikanin triumfował na Florydzie. 

W głosowaniu powszechnym na środę wieczór 78-letni Biden ma 50,3 proc. głosów, a 74-letni Trump 48 proc. 

wybory, USA, Donald Trump
Wyborca Donalda Trumpa. Lafayette, California, USA. Fot. PAP/EPA/JOHN G. MABANGLO
Kandydat Demokratów Joe Biden po wygranych w Michigan i Wisconsin ma już zapewnione 257 głosów elektorskich i do prezydentury potrzebuje jeszcze 13. A prowadzi w głosowaniu w Arizonie (11 głosów elektorskich) i Nevadzie (6). Szanse na wyborczą wygraną ma także w Pensylwanii (20) oraz Georgii (16). 

W ostatnim z tych stanów w środę wieczorem czasu lokalnego sztab prezydenta złożył pozew o wstrzymanie liczenia głosów. Wcześniej podobne kroki podjął w Pensylwanii oraz Michigan. 

„Skradziono wybory”

W nocy z wtorku na środę prezydent mówił w Białym Domu o oszustwie wyborczym i zapowiadał, że zwróci się do Sądu Najwyższego. Powiedział także, że "głosowanie powinno się zakończyć". Komentatorzy interpretowali te słowa jako wezwanie do wstrzymania liczenia głosów, do czego prezydent nie ma władzy. 

Pod Białym Domem w środę wieczór zgromadziło się kilkaset osób. Przeciwnicy prezydenta przynoszą potępiające go transparenty, niektórzy tańczą do muzyki puszczanej z przenośnych głośników. Nie dochodzi do incydentów.

Sympatycy prezydenta otrzymują w środę na swoje telefony komórkowe SMS-y od sztabu wzywające do wsparcia finansowego, w których oskarża się Demokratów o próbę „skradzenia wyborów”. „Nie możemy pozwolić lewicowcom podważać wyborów. Prezydent potrzebuje swoich najzagorzalszych i najbardziej lojalnych obrońców, by powstali i odpowiedzieli na atak” - czytamy na stronie internetowej kampanii Republikanina.  

Sytuacja w Georgii 

Georgia to trzeci stan, w którym sztab Donalda Trumpa złożył w środę pozew o wstrzymanie liczenia tam głosów w wyborach prezydenckich - poinformowała agencja AP. Wcześniej podobne pozwy złożone zostały w Pensylwanii i Michigan. 

W Georgii, w której można zdobyć 16 głosów elektorskich, liczenie kart wyborczych nadal trwa. 

Sztab Trumpa zarzuca komisji wyborczej w hrabstwie Chatham w Georgii nieprawidłowości w wydawaniu kart wyborczych. Sprawa ma zostać skierowana do sądu. 

Wcześniej sztab urzędującego prezydenta wezwał do tymczasowego wstrzymania liczenia głosów w Pensylwanii i Michigan, dopóki nie uzyska „znaczącego” dostępu do miejsc, gdzie je liczono, i dopóki nie będzie zyska wglądu w karty do głosowania, które już zostały otwarte i policzone. 

KW 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka