Historia polskiego Józefa K. Jak urzędnicy zniszczyli przedsiębiorcę

Marcin Dobski Marcin Dobski Marcin Dobski Obserwuj temat Obserwuj notkę 24
To historia jak z powieści Franza Kafki. 65-letni aptekarz z Dzierżoniowa miał w trzy tygodnie uporządkować formalności, a został wciągnięty w matnię absurdalnych, wzajemnie sprzecznych przepisów. W ciągu 4 lat zmagań z państwem mężczyzna podupadł na zdrowiu i stracił miliony złotych. Przy okazji został zmuszony do zwolnienia pracowników i utylizacji tysięcy leków. - Straty poniosłem nie tylko ja, bo gdybym mógł normalnie prowadzić swoją działalność to w tym czasie odprowadziłbym ponad milion złotych podatków i składek - mówi Henryk Rak.

Wydawało się, że będzie to prosta papierkowa robota. Henryk Rak prowadził aptekę od 2001 roku. Na przełomie lat 2017 i 2018 jego wspólniczka będąca farmaceutką (to bardzo ważne w tej historii) odeszła ze spółki, dlatego przedsiębiorca musiał zmienić zezwolenie na prowadzenie apteki. I wtedy zaczęły się jego problemy, które przypłacił zdrowiem. Chcąc sprostać urzędniczym wymaganiom wystąpił do Inspekcji Farmaceutycznej. Działając zgodnie z przepisami Henryk Rak musiał tymczasowo zamknąć aptekę, by w tym czasie uporządkować wszystkie sprawy. To miała być standardowa procedura by zmienić zezwolenie, podpisać nowe umowy z kontrahentami i z pracownikami. Sądził, że zajmie mu to trzy tygodnie. Inspekcja Farmaceutyczna pokrzyżowała te plany. Sprawa ciągnie się już cztery lata. Od tego czasu apteka jest nieczynna, pracowników musiał zwolnić. 

Czytaj:

Tusk: PiS zrujnowało gospodarkę, mamy stan przedzawałowy

Ambasador Belgii wezwany do MSZ. Chodzi o wypowiedź belgijskiego premiera

Czeka nas kolejny szok cenowy. Inflacja podskoczy rekordowo od 20 lat w górę


Zmiana dokumentów miała zająć trzy tygodnie. Od 4 lat apteka stoi zamknięta

Henryk Rak mówi o sprawie bardzo niechętnie i przy tym bardzo się denerwuje. Przez te prawne zawirowania stracił zdrowie. Jest cieniem człowieka sprzed czterech lat, energicznego, pełnego życia i planów na przyszłość.

- Moje problemy zaczęły się, kiedy w 2017 r. sąd przyznał mi prawo do przejęcia majątku spółki, która uległa rozwiązaniu z uwagi na wystąpienie z niej drugiego wspólnika. Wystąpiłem wówczas do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego z wnioskiem o zmianę zezwolenia. Po 3 miesiącach WIF mi odmówił – opowiada Salon24.pl załamany Henryk Rak.

W tym momencie zaczęła się wieloletnia przepychanka, która ostatecznie objęła Głównego Inspektora Farmaceutycznego i Najwyższy Sąd Administracyjny. Rak przegrywał w sądach, przegrywał w inspekcji farmaceutycznej aż poszedł najwyżej jak się dało, czyli do NSA. Poprosił też o wsparcie Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Częściowo się udało. NSA uchylił wszystkie wydane wcześniej decyzje i wyroki w tej sprawie.

- Cieszę, że po tych prawie 4 latach mojej batalii z Inspekcją Farmaceutyczną Naczelny Sąd Administracyjny przyznał mi rację – komentuje Henryk Rak.

Tyle, że nie jest to szczęśliwy finał tej historii i nie jest to koniec problemów aptekarza. Historia zatoczyła duże koło. Wniosek o zmianę zezwolenia znowu jest w rękach tej samej osoby, czyli na biurku Dolnośląskiego WIFa.

Straty liczone w milionach. Przeterminowane leki za setki tysięcy złotych

Apteka Henryka Raka jest zamknięta od przełomu 2017 i 2018 r., czyli już prawie 4 lata. Jej formalny aktualny status to czasowo nieczynna, nie prowadzi więc działalności, bo zgodnie z prawem nie może tego robić.

- Apteka stoi zamknięta już prawie 4 lata. Przez ten cały czas muszę w dalszym ciągu ponosić część kosztów jej funkcjonowania. Płacę podatki, płacę za media, ogrzewanie czy ochronę. Do tego dochodzą wynagrodzenia dla pracowników i odpowiednie składki w pierwszych miesiącach trwania mojego postępowania oraz ich odprawy, kiedy okazało się, że jestem zmuszony ich zwolnić. Oprócz tego przeterminowaniu uległy wszystkie lekarstwa jakie znajdowały się wówczas w aptece i będę zmuszony je utylizować. Już sama wartość leków to ponad 100 tysięcy złotych – mówi Henryk Rak.

Przeterminowane leki za setki tysięcy złotych to jedno. Ponoszenie kosztów utrzymania apteki, która nie może ich sprzedawać to drugie. Jednak Henryk Rak dodaje do tego także utracone korzyści. A te idą już w miliony złotych!

- Odmowna decyzja Dolnośląskiego WIF i trwające już prawie 4 lata postępowanie kosztowało mnie łącznie około 3 milionów złotych. Apteka, którą prowadziłem miała dość duży obrót i przynosiła stosunkowo duże dochody jak na takie miasto jak Dzierżoniów. Straty poniosłem zresztą nie tylko ja, bo gdybym mógł normalnie prowadzić swoją działalność to w tym czasie odprowadziłbym do Skarbu Państwa ponad milion złotych podatków i składek - podkreśla.

Walka o odszkodowanie? „Zajmie lata, przepisy nie są doskonałe”

Henryk Rak pukał w swojej sprawie do niemal wszystkich drzwi. Wsparcie dostał od Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców i kilku organizacji społecznych. Rzecznik, gdy zobaczył, że ta sprawa trwa zbyt długo, napisał pismo do Naczelnego Sądu Administracyjnego, by rozpatrywać ją poza kolejnością. Skutek był pozytywny - sprawę rozpatrzono szybko i co najważniejsze po myśli przedsiębiorcy.

- Wyrok NSA to krok we właściwym kierunku. Niemniej z uwagi na orzeczenie uchylające decyzje, sprawa jeszcze nie jest ostatecznie zakończona – komentuje Zastępca Rzecznika MŚP Jacek Cieplak.

- W moim przypadku nieocenione było wsparcie jakie dostałem od Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców oraz od organizacji społecznych, np. od Federacji Pacjentów Polskich. Bez ich wsparcia oraz pomocy prawnej na pewno bym sobie nie poradził i na pewno nie miałbym siły, żeby przez tyle lat i miesięcy walczyć z Inspekcją Farmaceutyczną – podkreśla Rak.

Rak zarzeka się, że tej sprawy nie zostawi, bo jego życie niemal legło w gruzach. Czy wystąpi o odszkodowanie? Jeszcze nie wie. Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców w odpowiedzi na pytania Salonu 24 pisze, że „przedsiębiorcy w przypadku wystąpienia szkody przysługuje roszczenie do Skarbu Państwa o odszkodowanie”.

- To oczywiście wiąże się z dodatkowymi kosztami oraz nakładem czasu. W takim przypadku przedsiębiorca musi wykazać zaistnienie szkody, związku przyczynowego oraz wykazać jej wysokość. Z praktycznego punktu widzenia takie spory są bardzo trudne i trwają latami. Przepisy w tym zakresie nie są doskonałe – mówi Jacek Cieplak.

Leki do wyrzucenia, miliony strat, aptekarz na skraju załamania. Inspektor? Milczy

Co spowodowało cztery lata gehenny Henryka Raka? Według Inspekcji Farmaceutycznej nie może on prowadzić apteki, bo nie spełnia wymogów ustawy „Apteka dla Aptekarza”. Jest przedsiębiorcą, a nie farmaceutą. Czy to, że Rak nie występował o nowe zezwolenie na prowadzenie apteki, a na stanowisko kierownika miał zatrudnić farmaceutę interesowało inspekcję? Te argumenty do nich nie przemówiły.

Czy to, że w spółce zmienił się jedynie jeden współwłaściciel, a pozostali współwłaściciele są ci sami przekonało urzędników? To także dla inspekcji nie miało znaczenia.

Rzecznik MŚP od dłuższego czasu bada tę i inne podobne sprawy. Zajmuje się działaniami Inspekcji Farmaceutycznej i skutkami ustawy „Apteka dla Aptekarza”. Gruntownie przeanalizował rynek apteczny w Polsce i to jak działają organy, które mają go nadzorować. W specjalnym raporcie opartym na prośbach o interwencję, które wpływają do Rzecznika opisał co wymaga zmian. I podkreśla, że urzędnicy nie mogą dowolnie interpretować przepisów według własnego widzimisię.

- W zakresie stosowania przepisów wprowadzonych w ustawie z dnia 7 kwietnia 2017 r. („Apteka dla Aptekarza – red.). niezbędne jest stosowanie przez organy inspekcji farmaceutycznej stanowiska przedstawionego przez Ministra Zdrowia w objaśnieniach z dnia 1 kwietnia 2019 roku, a w szczególności z wynikającego z nich wyraźnego wskazania co do ochrony praw nabytych oraz stosowania ustawy w nowym brzmieniu jedynie do wydawania nowych zezwoleń – podkreśla z całą stanowczością Zastępca Rzecznika MŚP Jacek Cieplak.

Powiedzmy to jeszcze raz. „Apteka dla Aptekarza” odnosi się jedynie do nowych zezwoleń na otwarcie nowych aptek. Henryk Rak prowadził swoją aptekę od 20 lat. Te przepisy go nie dotyczyły.

Rzecznik MŚP nawiązał współpracę z Głównym Inspektorem Farmaceutycznym, bo jak sam podkreśla musi dojść do „normalizacji sytuacji na rynku aptecznym”.

Poprosiliśmy o komentarz Główny Inspektorat Farmaceutyczny. GIF twardo stoi na swoim stanowisku co do interpretowania przepisów dotyczących zezwoleń na prowadzenie apteki. Z odpowiedzi wynika, że przypadek Henryka Raka i traktuje jedynie jako incydent, którym nie zamierza się przejmować w przyszłości.

- Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, dotyczy konkretnej i indywidualnej sprawy, jest prawomocny i jego wytyczne wiążą organy w danej sprawie. Biorąc pod uwagę fakt, że sprawa dotyczy zdecydowanie nietypowego stanu faktycznego (była to jedyna tego rodzaju sprawa przed GIF co najmniej w ciągu ostatnich 5-6 lat), wpływ wyroku na orzecznictwo organu należy uznać za marginalny – komentuje rzeczniczka Głównego Inspektora Farmaceutycznego Edyta Janczewska-Zreda.

O komentarz poprosiliśmy Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego, który dwa razy odmawiał Rakowi zgody na zmianę zezwolenia. Mimo wysłania pytań i wyznaczenia długiego czasu na odpowiedź nie otrzymaliśmy od niego odpowiedzi.

„Na ocenę urzędników przyjdzie czas, ale coś w tym systemie nie gra”

Cztery lata urzędniczo-sądowej batalii mocno odbiły się na kondycji Henryka Raka. Konieczność zamknięcia dorobku życia doprowadziła do tego, że podupadł na zdrowiu. Nie wyklucza, że będzie domagał się odszkodowania od Skarbu Państwa za poniesione straty i utracone korzyści, które powstały wskutek zamknięcia przez niego apteki.

- Nie chciałbym teraz mówić co będzie później. Aktualnie sprawa wróciła do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego, który musi ponownie rozpatrzyć sprawę. Jak podejmie decyzje, co powinno się wydarzyć w najbliższych miesiącach to będę podejmował kolejne kroki. Z całą pewnością będę walczył do końca, dopóki w obrocie prawnym nie znajdzie się decyzja, która będzie zgodna z prawem. Kiedy taka decyzja będzie i kiedy będę miał już prawo do tego, aby prowadzić swoją aptekę to zdecyduję co dalej. Moja córka jest farmaceutką, więc pewnie przekaże ją jej do prowadzenia – mówi Henryk Rak.

Przedsiębiorca nie ukrywa rozgoryczenia i złości. Uważał, że zmiana zezwolenia na prowadzenie apteki będzie prostą zmianą administracyjną, a stała się kilkuletnią batalią przed najważniejszymi sądami w Polsce. Co gorsza, Rak nadal nie wie czym to się skończy.

- Nie chciałbym oceniać działań poszczególnych Inspektorów Farmaceutycznych czy urzędników pracujących w Dolnośląskim WIFie czy w GIFie. Na to jeszcze przyjdzie czas, tak samo jak na podjęcie decyzji o tym czy mam próbować dochodzić od Inspekcji odszkodowania za te wszystkie poniesione straty – mówi Henryk Rak. - Bez wątpienia jednak fakt, że cała ta sprawa trwa tyle lat, że ja jako przedsiębiorca i Skarb Państwa ponoszą z tego tytułu takie straty, świadczy, że coś w tym systemie nie gra - dodaje. 

Marcin Dobski 

Zobacz: 

Michał Kamiński w szpitalu. Poważnie chory senator przeszedł zabieg

Jest decyzja ws. Marszu Niepodlegości! "Odrzucone obie skargi"


Marcin Dobski
Dziennikarz Salon24 Marcin Dobski
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka