W niedzielę spływają niepokojące informacje z zachodniej Ukrainy - miało tam dojść do serii eksplozji. Lokalne władze uważają, że spadły pociski z terenu Białorusi. Obrona przeciwlotnicza kraju zrobiła swoje w obwodzie rówieńskim. Coś płonie też na Krymie - w sieci są nagrania z przylądka Fiolent obok Sewastopola.
Siły rosyjskie zbombardowały obiekt infrastruktury wojskowej w okolicach miasta Sarny w obwodzie rówieńskim - przekazał szef władz obwodowych na zachodzie Ukrainy Witalij Kowal. Na szczęście, nikt nie ucierpiał w wyniku eksplozji. Ukraińskie media dodają, że prawdopodobnie pociski wystrzelono z terytorium Białorusi.
Czytaj:
"Rosjanie ewakuują z Krymu sprzęt. W żadnym razie nie mówmy jednak o panice Kremla"
Sukces Polski i innych państw ws. wiz dla Rosjan. Szczegóły ujawnia brytyjska prasa
Mają dość Ukraińców. Posłuchali Brauna i szkalują uchodźców pod tym hasztagiem
Wybuchy na zachodzie Ukrainy
Z kolei w obwodzie wołyńskim ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła kilka rosyjskich rakiet. W miejscach zestrzelania widać było kłęby gęstego dymu - m.in. w miejscowości Sarny. Ze względu na zagrożenie atakami, we wszystkich regionach Ukrainy włączono w niedzielę wieczorem syreny alarmowe.
Kłęby dymu na Krymie
Na Krymie niedaleko Sewastopola też doszło do wybuchu. Według rosyjskich okupantów, zestrzelono "wrogiego" drona przeciwnika.
BBC podaje też, że miejscowi słyszeli eksplozje w okolicach Ałupki i wsi Ołeniwka. Od kilku tygodni Krym jest bombardowany w miejscach wrażliwych dla rosyjskiej armii - m.in. 9 sierpnia doszło do ogromnego wybuchu w bazie wojskowej w Saki, gdzie w powietrze wyleciało kilkanaście samolotów Rosji. Oficjalnie Ukraińcy nie przyznają się do ostrzałów rakietowych. Ostatnie wybuchy odnotowano na Krymie 20 sierpnia w Eupatorii i Bakczysaraju.
GW
