Lech Wałęsa miał kłopoty przy okazji afery "Olina". Fot. Twitter/Lech Wałęsa
Lech Wałęsa miał kłopoty przy okazji afery "Olina". Fot. Twitter/Lech Wałęsa

Wałęsa był szantażowany teczką Kiszczaka? Sensacyjne odkrycie w aferze "Olina"

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 63

Tomasz Kozłowski z IPN przeanalizował nieopublikowane dzienniki Mieczysława Rakowskiego z lat 90. Z relacji byłego premiera z okresu PRL wynika, że Czesław Kiszczak wraz z Wojciechem Jaruzelskim planowali uderzyć w Lecha Wałęsę w odwecie za ujawnienie afery "Olina".

Przypomnijmy - chodzi o tajną współpracę szefa eseldowskiego rządu, polityka lewicy, Józefa Oleksego z rosyjskim KGB. Na trop "Olina" wpadł zespół UOP, a premiera z mównicy sejmowym oskarżył szef MSW, Andrzej Milczanowski. Po blisko 25 latach okazuje się, że najważniejsze osoby w PRL-owskim systemie władzy planowały zemstę na Lechu Wałęsie. W dziennikach Mieczysława Rakowskiego czytamy o tym, jak premier Leszek Miller szukał dojścia do Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka właśnie za pośrednictwem Rakowskiego.

- W pierwszej kolejności myślano o oczernieniu oficerów prowadzących sprawę, m.in. Mariana Zacharskiego. Leszek Miller zgłosił się w grudniu 1995 r. do Mieczysława Rakowskiego i prosił go, aby ten skontaktował się z Czesławem Kiszczakiem albo z Wojciechem Jaruzelskim. Rakowski miał dowiedzieć się, czy oficerowie UOP, którzy wcześniej byli oficerami SB, mieli jakieś kompromitujące epizody współpracy z KGB - tłumaczy "Onetowi" dr Tomasz Kozłowski z IPN, który przygotował książkę o upadku SB i transformacji służb specjalnych po przemianach ustrojowych w 1989 roku.

- Z relacji Rakowskiego wynika, że chodziło o to, by pogrążyć osoby, które zdobywały dowody na współpracę Józefa Oleksego - dodał badacz dziejów najnowszych. Jaruzelski z Kiszczakiem doskonale orientowali się, że istnieje teczka TW "Bolek" i mieli świadomość, jak duża mogła być siła rażenia takiego haka.

- Kiszczak mówi, że wie, gdzie są oryginalne teczki TW "Bolek", świadczące o współpracy Lecha Wałęsy z SB w latach 70. Był przekonany, że Wałęsa boi się ujawnienia jego współpracy i można go skutecznie zaszantażować tymi materiałami - Kozłowski relacjonuje nieznane dotąd zapiski Rakowskiego.

- Olek [Kwaśniewski] dzwoni do Milczanowskiego, ale ten nie chce z nim rozmawiać. Nie mamy żadnego dojścia do nich, więc trzeba znaleźć dojście […] Do Wałęsy musi dojść, że jest teczka »Bolka«" - tak brzmi wypowiedź Leszka Millera, odnotowana przez Rakowskiego.

Do sensacyjnych ustaleń odniósł się dr hab. Sławomir Cenckiewicz. - Przy całej mojej jednoznacznie negatywnej ocenie Wałęsy, zarówno jako byłego współpracownika SB, przywódcy „Solidarności” i prezydenta RP, zawsze uważałem że sprawa Oleksego jest autentyczna. To znaczy, że grupa operacyjna UOP z Zacharskim i Liberą na czele trafiła na trop i odkryła w latach 1994-1995 r. rzeczywistą siatkę rosyjskich powiązań, agentów wpływów i szpiegów łącznikowanych przez wywiad rosyjski także po 1991 r., czyli po upadku Związku Sowieckiego - stwierdził szef Centralnego Archiwum Wojskowego w wywiadzie dla "Onetu".


Zacharski powiedział w 2013 r., że teczki "Bolka" są w Warszawie i że jest kwestią czasu kiedy „wyjdą”. No i wyszły


- (...) o sprawie szantażu Wałęsy przez postkomunistów teczką "Bolka" opowiedział mi po raz pierwszy w 2011 r. Marian Zacharski. Jaruzelski, który miał dać ostateczną zgodę na "odstrzelenie" Oleksego jako "Olina", miał nawet powiedzieć, że nie wzmocni to wcale Wałęsy, bo "są na niego teczki". Jest nawet taśma z nagraniem tej rozmowy z Jaruzelskim. Zacharski powiedział mi też w 2013 r., że teczki "Bolka" są w Warszawie i że jest kwestią czasu kiedy „wyjdą”. No i wyszły w 2016 r. - wspomina Cenckiewicz.

Historyk uważa, że szantaż na Wałęsie mógł okazać się skuteczny. - Na koniec w tym kontekście warto przypomnieć, że Wałęsa po śmierci Oleksego przepraszał zmarłego i zdezawuował całą operację UOP w sprawie identyfikacji „Olina”. Wówczas Milczanowski i jego koledzy z UOP zerwali ostatecznie z Wałęsą. Może to dowód na to, że szantaż nawet po latach okazał się skuteczny? - pyta Cenckiewicz.

Józef Oleksy zmarł w styczniu 2015 roku. Lech Wałęsa przeprosił byłego premiera za oskarżenia o agenturalną przeszłość i kontakty z rezydentami KGB. - Z dzisiejszej perspektywy jestem całkowicie przekonany, że Józef Oleksy nie był sowieckim agentem, natomiast był szczerym gadułą. Dlatego też go publicznie przepraszam - podkreślał po śmierci polityka lewicy.

- Małpa z brzytwą to za mało. Cenckiewicz aby uciec od oskarżeń o sfałszowanie w IPN Teczek Kiszczaka ogłosił następne bujdy, kłamstwa i pomówienia. Tym razem związane z Oleksym i Rakowskim. To, że jest perfidnym kłamcą, udowodnię w sądzie, mam nadzieję, że za chwile - odpowiedział w swoim stylu na nowe doniesienia Lech Wałęsa.


To jest mitomania, to jest chora fantazja, to jest co najmniej wszystko niebezpieczne


- Do tych zmyślonych perfidnych kłamstw dołożył teraz jeszcze w chodząc w moje myślenie, samopoczucie. To jest mitomania, to jest chora fantazja, to jest co najmniej wszystko niebezpieczne. Takimi ludźmi otaczali się Kaczyńscy, to fałszerstwa, to działania ponad prawem - dodał były prezydent.

GW



Zobacz galerię zdjęć:

Józef Oleksy zmarł w 2015 roku. Fot. Flickr
Józef Oleksy zmarł w 2015 roku. Fot. Flickr
Afera "Olina" dotknęła Lecha Wałęsę

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka