Prawdzic Prawdzic
184
BLOG

Żydowska kochanka

Prawdzic Prawdzic Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 26 - falalna perswazja (wszystko freudowskie) senna
Teodor nie mogąc dłużej znosić tej bezczelności, pospieszył żonie z pomocą, zwracając mu uwagę, że:- In medio stat veritas! Prawda leży pośrodku! Zechciej o tym pamiętać, “Joziu” - cedził przez zaciśnięte zęby, chcąc zażegnać rodzinną pyskówkę.                                                      
- Quaelibet caudam suam laudat! Każda sroka swój ogon chwali! - odparł na to wyrobnik oświęcimskich piekieł.
- Ale my, “Joziu”, nie mamy się czym chwalić - zniecierpliwił się stary uczony: - Teraz w dobrym towarzystwie nie wypada wspominać, że cię obito kijem w jakimś wszawym Oświęcimiu, ani żeś siedział w niemieckiej ciupie. Odpowiadają na twoje skargi, że siedziałeś, boś widocznie zasłużył! Nadeszły takie parszywe czasy, że musimy się z tym wstydliwie ukrywać, jak z syfem. Doprawdy, nie ma się czym chwalić, Józefie. Siedzenie w Auschwitzu, to wątpliwy tytuł do sławy. Gdybyś wspominał, że mnie przepuszczono przez kije w niemieckim pierdlu – zawołał ze zgrozą - tylko byś mi zrobił “niedźwiedzią przysługę”, narobił byś mi wstydu, obniżając powagę mojego naukowego autorytetu. Powiedziano by o mnie: ”On nie może być prawdziwym profesorem, skoro dostał od Niemca po dupie”. I nikt nie będzie dociekał, dlaczego, co było tego przyczyną? Ważne, że go zbito i zhańbiono. To wystarczy żeby człowieka z jego doktoratami i habilitacjami, wyrzucić na śmietnik. Dostał po zadku, bo widocznie zasłużył, bo nie taki uczciwy na jakiego pozuje. Niemcy, ludzie wielkiej kultury, nie biją za byle co! I to profesorów! Powiadają przecież: Non temere fama nasci solet! Nie ma plotki bez powodu! Nie ma dymu             bez ognia! Więc bardzo cię proszę – apelował do jego poczucia przyzwoitości: - żebyś o tym nigdy nie wspominał przy ludziach. Wyrządziłbyś mi niedźwiedzią przysługę! Bo cóż to za autorytet, którego Niemcy lali po rzyci? Bój się Boga, nawet nie myśl o tym! Dzisiejszy świat śmieje się z cudzego kalectwa. Garbaty jest dla niego największą rozrywką! Ma swoją uciechę widząc jąkałę! Cudze boleści nie od dziś budzą naszą radość!
 
Starylicencjatus zaklinał Józefa na wszystkie świętości starożytnego świata, żeby przypadkiem się nie wygadał, że siedzieli w tej trupiarni, a najlepiej żeby poniechał niepotrzebnych martyrologicznych demonstracji, które nie dość, że nikomu nie służą, to jeszcze mogą ich wszystkich ośmieszyć.
- Dzisiejsza młodzież tego nie rozumie, powinna tylko wiedzieć tyle, że ja jestem profesorem, a ty generałem. Dzisiejsza młodzież nie rozumie, że nas za nic katowano w obozach! Młodzież uważa, że byliśmy winni, skoro siedzieliśmy w karcerach!
 
   Prosił jak przyjaciel przyjaciela, ale zamiast go uspokoić, rozsierdził go jeszcze bardziej.
- Actu rem tetigisti! Trafiłeś w sedno! – Wroński trząsł się z emocji, szukając wśród rozrzuconych na podłodze betów, jakichś suspensoriów, pasków i troków do swych pasiastych portek:- Wiem – mówił - że teraz nie wolno mówić o kacetach, żeby nie obrazić spadkobierców trupich główek, żyjących z dobrze ulokowanych kapitałów obrabowanej Europy.
 
71)        “Mamtowdupiarz” miał złe błyski oczach jakiejś diablej satysfakcji, jakby mu ulżyło, że “wypucował im flaki”. Jan, który nadszedł i sam z lubością przeklinał Szwabów, nie mógł słuchać, gdy ktoś to robił w jego obecności, jakby tylko on miał prawo do antyniemieckich oskarżeń, jakby tylko on jeden był skrzywdzony przez “hitlerowską bestię”. Słysząc z ust Józefa, do czego rości sobie prawo, ruszył na niego z pięściami.
- Milcz czerwony pająku! – krzyczał - Niemcy mieli prawo bić bolszewików! Jako były więzień Gułagów muszę zaprotestować przeciwko próbom wybielania zbrodni stalinizmu.
 
  Szarpiąc się z węzłami na nogawkach, Józef zapomniał wykwintnych attycyzmów i przeklinał rzucając “maciami”. Wreszcie uporał się z rozporkiem i mógł ubrać portki. Gdy wdział kapotę, gotów był uciekać, nie wiadomo gdzie – byle przed siebie! Zakładając więźniarską czapkę zatupał z zadowoleniem piętami, jakby mu było dobrze w “starej skórze”. Przypomniał sobie stare dobre czasy! Brakowało mu tylko prawdziwych drewniaków - i już był gotów do defilady!                                                                   
- Pamiętaj! - ostrzegł go Teodor, obozowy “Piec-majster” - Ut salutabis, ita salutaberis! Jak ty powitasz (naszych przyjaciół zza Odry), tak oni ciebie powitają! Ci „zwyrodnialcy”, jak ich nazywasz, teraz trzęsą całym światem, rozdają nagrody Nobla, wyznaczają prezydentów w byłej Jugosławii. Gdyby cię słyszeli, wyśmialiby nasze aspiracje do Zjednoczonej Europy... i nie dali obiecanych pieniędzy. Powiedzieliby, że z szajbusami współpracować nie będą. Odesłaliby cię ciupasem,             z adnotacją: “Zamknąć w zakładzie dla niebezpiecznych wariatów”.                                                             
- Narobiłbyś nam kłopotów jak cholera – pani Beata dołączyła swe napomnienia do przestróg męża.                      
- Przecież my też lubimy się przebierać – tłumaczyli mu jak dziecku - ale musimy się maskować! Udawać naiwnych i zadowolonych! Pamiętaj, czego nas uczono w obozie i czegośmy się trzymali: Uti,non abuti! Używać, nie nadużywać! I to pozwoliło nam przeżyć! Musimy się kryć z naszymi upodobaniami, bo inaczej nas oleją. Dlatego musimy odgrywać tę komedię, tak jak w obozie ukrywaliśmy swoje znajomości                 z Gestapo i udawaliśmy, że nas boli, gdy oni udawali, że nas biją. Taka jest dictum acerbum!
  
     Wmawiali mu, że będzie lepiej dla niego, kiedy da spokój, ale wszystko na próżno. Na amatorze przebieranek nie wywarło to żadnego wrażenia. Przecież po to się wystroił na obozową galówkę, by sprowokować prześladowców, wywabić – jak twierdził - niemieckich konfidentów i tych, którzy marzyli podczas okupacji, żeby donosić Gestapo.
Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości