Prawdzic Prawdzic
71
BLOG

Żydowska kochanka z suplementem

Prawdzic Prawdzic Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Kontrkultura IV – (odc. Ostatni – to się okaże)
Dlatego ostatni, że po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że poza paroma profesorami politologii i socjologii kultury nikt o tym poważnie nie pisze i nie ma o tym właściwego pojęcia. Prof. Tokarski w swych wywodach o kontrkulturze, głównie jako o zjawisku buntu młodzieży amerykańskiej lat 60-tych i ruchach lewackich w Europie Zachodniej, jako o fakcie pewnym i jednorodnym, a tymczasem „wariacje” pokoleniowe rówieśników i wyznawców Mansona, Lennona, Ginzburga etc. były tylko drobnym wycinkiem ogromnej fali kontestacji „amerykańskiego” sposobu życia, Amerykanów zniesmaczonych wyścigiem szczurów, nie chcących brać przykładu z mr. Babbitta. Babbitt, bohater powieści H.S. Lewisa był to facet, który nie umiał powiedzieć nikomu: „nie”. Biali chuligani gwałcili młodą murzynkę, on im mówił „tak”, szef korporacji kazał mu przyjść do roboty w dniu strajku i zostać łamistrajkiem za parę dolarów, on mówił: „tak”. Żona mu kazała wziąć kredyt na nowe auto, on mówił: „tak”. Został synonimem konformisty. Przecież w samym „tak” i współpracy ze społeczeństwem nie ma nic złego, a mimo to drażniło to większość Amerykanów (tak twierdzą socjologowie) zmęczonych wszechogarniającym presigniem wolnej konkurencji, naciskiem na wyścig zarabiania pieniędzy, nierówności majątkowe strzeżone przemocą, ogłupieniem reklamy traktujących ludzi jak kretynów. Wszystkie te czynniki deprymujące człowieka istnieją we wszystkich państwach współczesnego świata, ale w USA drugiej połowy XX w. wystąpiły chyba najjaskrawiej. Nie sposób tu ani miejsce na snucie rozważań o początkach historii białych osadników w Wirginii i Massachusetts, ale przecież, takimi roześmianymi idiotami, wierzącymi w kłamstwa swego rządu, jak ich przedstawia socjologia (nowej lewicy) z drugiej połowy XX w. to przecież chyba nie byli. Jeszcze w okresie kryzysu lat 30-tych, New Deal’u i ludowego kapitalizmu, lansowanego przez prezydenta Roosevelta i liberalnych profesorów, zdawano sobie sprawę, że taki model życia, narzucanego przez żywiołowych kapitalistów, „swojskich chłopów” pełnych werwy, prowadzi do obrzydzenia, wytwarzając stosunki społeczne, w których jeden drugiemu, za dolara wydrapie oko. W tym czasie rewolucję socjaldemokratyczną obmyślał i planował prof. John Dewey, mający wpływy w potężnym Związku Studentów Amerykańskich (American Student Union) (1935) a popierał po cichu prez. Delano Roosevelt, potem pokolenie bitników i nowej lewicy, dopóki nie pojawili się hipisi. Wszystkim im chodziło, jak mówi historia pisane tego okresu, o wprowadzenie do amerykańskiego ustroju, trochę zasad równości społecznej, której nie może przynieść demokracja pieniądza – bo demokracja pieniądza jest zakamuflowanym systemem nierówności.
      Tendencje do rozwoju nastrojów rewolucyjnych, rozniecanych przez Deweyja i kryzys gospodarczy w Stanach zjednoczonych zatrzymała i złagodziła nadciągająca druga wojna światowa i w niemałym stopniu dojście Hitlera do władzy w Niemczech, któremu bankowcy w Wall Strett udzielili bezzwrotnych kredytów za cenę połączenia się największych korporacji przemysłowych Rzeszy z korporacjami USA w gigantyczne trusty. Toteż w obliczu zapotrzebowanych zamówień na stal, silniki elektryczne i kwas solny, w obecności sił produkcyjnych i materialnych zapasów, w kasach z nadmiarem pustego pieniądza znalazł się natychmiast rzeczywisty kapitał. Już, w obliczu nadmiaru w magazynach, nie musiano topić w morzu pszenicy, masła, mięsa i kawy, bo już można było to dać (sprzedać) robotnikowi, który przyjdzie do pracy w stalowni i za to jedzenie wyżarzy miliony ton surówki w piecach hutniczych, zapominając o rewolucji, bo po co mu rewolucja, gdy już nie czuje głodu w żołądku.  Tzn. „rewolucji w brzuchu”.
Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości