Prawdzic Prawdzic
84
BLOG

Żydowska Kochanka (w przerwie o kontrkulturze)

Prawdzic Prawdzic Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek IX - dalszy ciąg poprzedniego odcinka o numerze VIII - Stosunek kontrkultury do culturae
      W sensie socjotechnicznym, chodziło tu o to, żeby dolna warstwa urzędników i tzw. „pracowników umysłowych” nie jednoczyła się z resztą ludności posiadającej status robotnika fizycznego i chłopa. Było to potrzebne do dzielenia ludności na lepszych i gorszych i wygrywania cichego antagonizmu wywołanego rozróżnieniem, odmiennym traktowaniem i narzuconym poziomem życia. Dla pracowników umysłowych poziom życia miał być wyższy i lepszy, kosztem ludzi „fizycznych”, parających się praca fizyczną. To samo daje się zauważyć na Zachodzie i w Ameryce, z tym, że podziały nie są tak widoczne z powodu krycia konfliktów i maskowania nierówności za pomocą ideologicznych motywów. Tym maskowaniem motywów jest pozorna równość w dostępności do dóbr konsumpcyjnych, niezależna od poziomu zamożności i uzyskiwanych dochodów, których niedobory w klasach niższych (working clas) są wyrównywane przez różne formy opieki socjalnej  sterowanej inżynierią społeczną. Słowem, żeby robotnik nie podnosił buntu przeciwko niskim zarobkom w koncernie stalowym Kruppa, opieka społeczna dopłaca mu do obiadów dla dzieci w szkole, żeby za to mógł kupić lepszy samochód. Wtedy ogólny obraz zamożności społeczeństwa się wyrównuje i mamy wrażenie ogólnego zadowolenie i dobrobytu społeczności, w której nie ma wyzyskiwaczy, wiec nie ma „klasy panującej”. Klasa panującą są wszyscy członkowie społeczeństwa i nazywa się to demokracją.        
      W taki to sposób w Ameryce i na Zachodzie przesąd klasy panującej staje się przesądem całego społeczeństwa a sumienie tej klasy sumieniem całości. W Polsce natomiast, gdzie podziały na panów i chamów są ostre, gdzie różnica między kapitalistą, burżujem a robotnikiem są wyraźne, tam przesąd moralny, np. nie kradnij, wtłaczany jest do głów biedaków przez kościół i szkołę. Wiadomo, że kraść jest dobrze i jest to droga do bogactwa, wykorzystywana przez każdego kapitalistę, ale gdyby wszyscy kradli, to kapitalista nie mógłby się wzbogacić i odłożyć kapitału. Dlatego jest wskazane, żeby robotnika trzymać krótko, z dala od kradzieży (rewizje na bramie), żeby kapitalista mógł go okradać swobodnie, systematycznie i spokojnie, nazywając to akumulacją kapitału, jakże potrzebną do rozwoju kultury i cywilizacji.  Gospodarka, która nie zapewnia organizatorom produkcji zysku, nie może w ogóle istnieć, bez pojęcia nadwyżki i zapasu. W ten sposób, klasa panująca, kapitalistów i bankierów doprowadza do sytuacji, w której przesąd, że „kultura jest dobra” staje się własnością całych narodów. Burżuazja dba o to, żeby podkreślać, iż to kultura kapitalistyczna jest dobra - w przeciwieństwie do komunistycznej, która jest zła.
     Oczywiście nie ma to nic wspólnego ze stanem faktycznym, który wygląda w ten sposób, że „dobrze jest zabijać Żydów”. Stan faktyczny ludzkiego bytowania jest taki, że dobrze jest być złym dla bliźnich i kraść w obliczu złodziejskiego (pozytywnego) prawa. Dobrze jest również zabijać ludzi (o czym wie każdy polityk), bo to prowadzi do zaboru mienia, posłuchu do dobrobytu morderców. Gdyby zabijanie i wojny się nie opłacały, toby tego nie robiono. Podobnie, gdyby się nie opłacało zabijać Żydów, to by tego nie robiono. Prawdziwa kultura, wypływająca z głębi człowieczeństwa, nie pozwala zabijać, w tym również Żydów, ale prawdziwej kultury nie ma, jest tylko jej nazwa przyczepiona do systemu kłamstw i morderstw uprawianych przez szajki morderców sprawujących władzę. Dobroć kultury jest dobrocią dla burżuazji, kapitalistów i i żydowskich finansistów, w tę dobroć wierzą miliardy prostych rolników, robotników i ludzi wyzutych z wszelkiej własności. Kultura, ani ta prawdziwa, wypływająca z głębi człowieczeństwa, ani ta zafałszowana kłamstwem i służąca mordercom, nie jest wcale dobrostanem ludzkości, tylko narzędziem do utrzymywania w nędzy i ciemnocie biedaków oraz do zniewolenia i wyzyskiwania proletariuszy. Kultura z „głębi człowieczeństwa” (zwana przez profesorskich szubrawców kulturą „niską, prostacką, ascetyczna etc.) jest po prostu „głupia”, bo prowadzi do nędzy i dziadostwa, kultura „kulturalnych” morderców przechwytujących władzę jest zbrodnicza i godna potępienia. Tak źle i tak niedobrze. Kultura jest z gruntu czymś przewrotnym i złym, bo idealnego człowieczeństwa nie ma, a człowiek jest zwykłym zwierzęciem o krwiożerczych instynktach. Dlatego doktor Goebels (ps. Krankenfus, dla przyjaciół „Kuternóżka”) miał rację, mówiąc metaforycznie, że gdy słyszy (w ustach żydowskiego szachraja, tudzież adwokata, intelektualisty, profesora etc.) słowo „kultura, to sięga po rewolwer. On był po prostu prototypem hipisa, był zwolennikiem kontrkultury. Takiego patrona wypadałoby dać amerykańskim ruchom wyzwolenia kobiet (wohmen liberation), hipisom i Nowej Lewicy, bo był pierwszym, który się odważył propagandowo palić książki żydowskich nihilistów, z którymi hipisi, (nie wiedząc o tym), chociaż nie byli faszystami ani nacjonalistami, też mieli na pieńku.
      Burżuazyjna kultura jest przykrywką nieprzyjemnego, ale prawdziwego faktu, że dobrze jest wyzyskiwać robotników, że dobrze jest kraść i zabijać, że dobrze jest zabijać Żydów, bo gdyby było złe, gdyby się nie opłacało zabijać Żydów, toby tego nie robiono i nawet kijem byś nikogo nie zapędził do tej roboty w koncentrationslagier. A ponieważ zło się opłaca, (bo można kogoś obrabować, a potem odsprzedać księdzu na monstrancję, pożydowskie złoto) natomiast dobro prowadzi do dziadostwa, więc trzeba kłamać, w radiu, w szkole, w kościele, w rządzie, że jest inaczej i nie będziemy zabijać Żyda, (jak nie będziemy musieli, albo gdy nie będzie okazji) bo jesteśmy dobrymi, kulturalnymi ludźmi i zabijanie Żydów się nie opłaca, bo to brzydko i niekulturalnie. Co jest przecież fałszem i stoi ze stanem faktycznym w sprzeczności. Fakt jest taki, że kulturalnym się być nie opłaca, jak chce tego burżuazja, (żeby nie podpalać ich kamienic, sklepów i mieszkań), bo cóż z tego nam przyjdzie, że jesteśmy kulturalni, skoro dostajemy przez to od burżuazji po zadku.
      Przeto wielu proroków Nowego hipisowskiego Ładu (i to od czasu New Dealu, Roosevelta – Rosenwelta - Żyda, jak mówili o nim biali rasiści ze stanów południowych USA) przemyśliwało o tym, że trzeba kulturę amerykańską odrzucić, jako zgniliznę moralną, wprowadzając w jej miejsce kulturę miłości i braterstwa młodych, czyli kontrkulturę.
Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości