Krzychuzokecia Krzychuzokecia
201
BLOG

Dlaczego?

Krzychuzokecia Krzychuzokecia Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Oto pojawia się mój pierwszy wpis na Salonie 24, którym chcę serdecznie powitać wszystkich "Salonowców". Jednocześnie, chciałbym od razu wyprzedzić kilka pytań jakie mogą się pojawić, w podejrzliwej polskiej duszy, na widok kolejnego bloga. Przyznaję, że kilka z tych pytań zadawałem sobie sam.

Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego? Dlaczego kolejny blog, po co? Na co on komu, co z niego przyjdzie? Cóż, bardzo możliwe, że żadnych odkryć na miarę Ameryki tu nie będzie. Zresztą, zanim napisałem ten krótki tekścik, wiele razy myślałem "Jezu, Krzysiu, nie wydurniaj się, mądrzejsi ludzie od ciebie piszą, po co masz z siebie pośmiewisko robić". Tu następował zimny prysznic: nie tak mądrzejsi jednak ci ludzie są, wystarczy przepatrzeć kilka popularnych polskich portali. Prawo do wolności wypowiedzi, to chyba ulubione z praw człowieka i obywatela wśród Polaków. Mówiąc szczerze, nie zawsze z dobrym skutkiem. Ale jeśli inni piszą, to ja też mogę, co mi tam!

Skoro już piszę, to znaczy, że chyba mam o czym pisać? To (mam taką nadzieję) prawda, głównym czynnikiem, który popchnął mnie do założenia tego bloga, była chęć skomentowania wszelkich wydarzeń i zjawisk, które mają miejsce na świecie, ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich dwunastu miesięcy w Polsce. Przyznaję, Katastrofa Smoleńska, oraz to co po niej nastąpiło (a może nawet sczególnie to), były wyjątkowymi katalizatorami mojej para-publicystycznej twórczości. Postanowiłem jednak wstrzymać się, co zresztą na dobre mi wyszło, i dalej obserwować, ocenę zostawiając na później. Dziś, jestem w stanie ją wydać. Prawie - nigdy nie można być pewnym. Zresztą, jesteśmy świadkami, jestem tego pewien (no, prawie pewien), wyjątkowego momentu historii, nie tylko Polski, ale i Świata. Na naszych oczach dokonują się rewolucje, upadają rządy, na mapach pojawiają się nowe państwa. Zawsze fascynowałem się historią i polityką. To co się dzieje znamy z podręczników, ale nigdy nie byliśmy tego świadkami. Niewiele zachowało się wspomnień zwykłych ludzi z np. Rewolucji Francuskiej. Przekazy, które dotrwały do naszych czasów, zwykle powstały już z pewnej perspektywy, a na pewno są autorstwa którejś ze stron zaangażowanych. Zwykle tej, która zwyciężyła. Tymczasem, żadne dokumenty, czy opracowania historyczne nie są w stanie przenieść takiego ładunku emocjonalnego jak relacje świadków - zwykłych, szarych obywateli. Przykładem niech będą pamiętniki pisane w czasie Drugiej Wojny Światowej. Tymczasem, w świecie Internetu, słowa mogą przeżyć swoich autorów. Niewątpliwie blogi takie jak ten, i setki innych, dają doskonały obraz współczesnego społeczeństwa, tak pełnego kontrastów i przeciwności. Dla przyszłych historyków będą zapewne ciekawszym materiałem do analizy niż kopie umów międzynarodowych.

Pozostaje mi jeszcze odpowiedź na kolejne "dlaczego". Dlaczego taki tytuł? Dlaczego "na pierwszej linii frontu"? Cóż, obserwując świat, widzę, że jest to świat ciągłej wojny. Wojny o prawdę, wojny o wartości, o tradycję, o pieniądz, o przetrwanie, o cokolwiek. Nie jest to wojna we właściwym znaczeniu tego słowa, ale jednak wojna. I trwa ona od zawsze. Dziennikarze, którzy ukuli termin "wojny polsko-polskiej" Ameryki nie odkryli - taka wojna trwała już w czasach Mieszka I. Poza tym, mimo swego rodzaju pacyfistycznego spojrzenia na świat, jako obywatel Polski, jestem żywo zainteresowany kwestiami obronności naszego kraju. Historia nas uczy by nie ufać najlepszym przyjaciołom - "umiesz liczyć, licz na siebie". I ten temat prawdopodobnie często będzie się tutaj pojawiał.

Z pozdrowieniami dla czytelników

Krzychuzokecia 

PS. Już wkrótce pierwszy wpis "na poważnie", pt. "Bliski Wschód, a sprawa polska".

Polecam cykl o nieprawidłowościach w MON.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości