Olbrychski nie może się pogodzić z werdyktem Polaków. Na Nawrockiego głosowali "faszyści"

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 83
Daniel Olbrychski wciąż nie może przecierpieć, że Polacy kolejny raz wybrali prawicowego prezydenta. Aktor wspomina ostatnie trzy wybory prezydenckie i oskarża polityków PiS o przymilanie się faszystom, którzy mieli zdecydować - jego zdaniem - o zwycięstwie Karola Nawrockiego. - Głosowanie bardzo brzydkich, szpetnych ludzi - grzmiał w TVP w programie Doroty Wyscokiej-Schnepf.

Wygląda na to, że temat wyborów prezydenckich jeszcze przez długi czas będzie budził emocje wśród sympatyków Rafała Trzaskowskiego. Znani Polacy, którzy w trakcie kampanii agitowali za kandydatem KO, wciąż nie może pogodzić się z wynikami głosowania w drugiej turze i szuka winnych porażki polityka. 

Olbrychski recenzował wybory u Wysockiej-Schnepf

Temat ten podjął także Daniel Olbrychski, który 22 czerwca gościł w programie “Rozmowy (nie)symetryczne” Doroty Wysockiej-Schnepf. Aktor uważa, że Trzaskowskiemu najbardziej zaszkodzili sami koalicjanci – Szymon Hołownia i Magdalena Biejat oraz dawny członek koalicji Adrian Zandberg, którzy zamiast zjednoczyć się przeciwko Karolowi Nawrockiemu pod sztandarem KO, kierowali się własnymi interesami.

– Odnosiłem wrażenie, i nie tylko ja, że pierwsza tura to był mecz: Rafał Trzaskowski kontra reszta świata. Koalicjanci w imię swoich wybujałych ambicji, głównie napadali na Rafała, który musiał się bardzo kulturalnie wywijać i robił to dobrze, ale nie było wsparcia – stwierdził Olbrychski.  


Kościół? Broni ciemnogrodu

Zdaniem Olbrychskiego, kolejnym czynnikiem, który zadecydował o trzecim z rzędu zwycięstwie prawicowego prezydenta, jest wsparcie ze strony Kościoła. Chociaż aktor jest katolikiem, nie podoba mu się to, w jaki sposób duchowni stają w obronie wartości, które on uważa za “ciemnogród”. Taki stan rzeczy szczególnie boli artystę ze względu na fakt, że w czasach PRL-u Kościół był moralnym drogowskazem dla Polaków, podczas kiedy dziś zajmować ma zupełnie inne stanowisko.

– Ogromną rolę negatywną odegrał polski Kościół, zresztą nie po raz pierwszy od czasu odzyskania państwa demokratycznego. (...) Ten wspaniały Kościół zachował się, jakby bronił wartości ciemnogrodu. To bardzo mnie boli – powiedział aktor.

Artysta cofnął się też pamięcią do wyborów w 2015 r., które zapoczątkowały trwającą od dekady dominację Prawa i Sprawiedliwości na polskiej scenie politycznej. Według Olbrychskiego, Andrzej Duda wygrał wówczas przede wszystkim dzięki wkupieniu się w łaski nacjonalistów i faszystów. Aktor wprost nazwał kampanię kandydata PiS “haniebną”, wytykając Dudzie granie kartą antysemityzmu. 


Zdecydowali "faszyści i nacjonaliści"

– Niewątpliwie marsz w kierunku pięknym, właściwym i pożytecznym dla Polski będzie hamowany. Dziesięć lat temu Andrzej Duda wygrał minimalnie i chodzi mi po głowie, że wygrał głosami polskich faszystów, ponieważ zarzucił panu Komorowskiemu, że nie jest patriotą, przepraszając za Jedwabne. Ten haniebny zarzut spowodował, jak przypuszczam, gremialne głosowanie bardzo brzydkich, szpetnych ludzi na niego, polskich nacjonalistów i faszystów – grzmiał Olbrychski.   


Fot. Daniel Olbrychski/PAP

Salonik24


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj83 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (83)

Inne tematy w dziale Rozmaitości