Krzychuzokecia Krzychuzokecia
941
BLOG

Polska - USA: sojusz jednostronny?

Krzychuzokecia Krzychuzokecia Polityka Obserwuj notkę 12

W tym tygodniu, Polskę, z roboczą wizytą, odwiedzi urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej - Barack Obama. Polska dyplomacja, tak jak polskie media, wiele obiecuje sobie po tej wizycie. Ale, czy mamy powody do optymizmu? Czy rzeczywiście nasz sojusz z USA, może ulec znacznemu pogłębieniu? A jeśli tak, to czy będzie to nam służyć, czy to my będziemy służyć Wielkiemu Bratu zza Oceanu? Pytania się mnożą.

W dodatku, głównym celem Obamy w Polsce, nie jest dyskusja z polskimi dyplomatami, lecz spotkanie z uczestnikami szczytu przywódców państw środkowo-europejskich. Ewentualne rozmowy na tematy polsko-amerykańskie będą raczej kurtuazyjne. A szkoda, bo jest o czym dyskutować.

Amerykańskie łupki polskie

Obecnie najważniejszą kwestią w stosunkach polsko-amerykańskich wydają się być polskie złoża gazu łupkowego. Przez wiele lat łupki wydawały się bezużyteczne, domyślano się obecności w nich gazu, lecz nikt nie opracował technologii jego wydobycia. Zmieniło się to w ostatnich latach, kiedy Amerykanie opracowali metodę wydobywania gazu i z powodzeniem zastosowali ją, czego dowodem jest szybko rosnąca ilość wierceń na terenie USA, nie mówiąc o rosnącym wydobyciu gazu w Ameryce. Jak do tej pory, technologia wydobywania gazu łupkowego należy tylko i wyłącznie do spółek amerykańskich.

Jak się okazało, w Polsce również istnieją szanse na wydobycie gazu z łupków. Prognozy były na tyle optymistyczne, że postanowiono rozpocząć wiercenia próbne. Wierceń tych dokonywała m.in. PGNiG. Jednakże, ze względu na możliwą późniejszą eksploatację złóż, większość sektorów wydobywczych została przyznana Amerykanom (tylko jeden odwiert próbny przyznano PGNiG). Właściwie nic w tym dziwnego, w końcu to oni posiadają technologię, tyle, że razem z z prawem do odwiertów próbnych, kompaniom amerykańskim przyznano również koncesję na późniejszą eksploatację komercyjną! W dodatku, bez sprzedaży działek należących do skarbu państwa (na których dokonywano wierceń). Oznacza to nie tylko darmowe oddanie ziemi zagranicznym przedsiębiorcom, ale też uzależnienie naszego kraju od tych firm. Rząd polski nie zrobił nic (jak zwykle, zresztą) w celu uzyskania licencji na technologię wydobywczą, tudzież samodzielnego opracowania tejże. Niektórzy twierdzą, że bybłoby to nawet łatwiejsze po "inspekcji" odwiertów próbnych, które (gdyby koncesje przyznano w sposób zwyczajowy) musiałyby zostać opuszczone przez załogi amerykańskich koncernów - swoiste szpiegostwo przemysłowe.

Niestety, Polska stoi już na przegranej pozycji. Gaz, wydobywany na polskiej ziemi, będzie gazem, jak by nie było, amerykańskim. Nie jest więc to równoznaczne z dywersyfikacją źródeł gazu w Polsce. Oczywiście, właścicielom złóż będzie niezwykle trudno sprzedawać wydobyty w Polsce gaz za granicą. Musieli by się oni "podpiąć" pod istniejące instalacje przesyłowe. Ale przecież, kiedy nie uda im się podpisać z Polakami korzystnej dla siebi umowy, nikt im nie zabroni po prostu... spakować manatek i wyjechać. Co prawda zbudowane odwierty kosztują, ale nie jest to sprzęt jednorazowy, a ziemię Amerykanie dostali za darmo. Dla bogatych koncernów (biedne raczej by nie robiły wierceń w Polsce, za duże ryzyko) są to minimalne straty.

Jak nietrudno się domyślić, największym klientem koncernów wydobywczych, które eksploatują odwierty w Polsce, są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Rząd amerykański ma nieskończenie wiele możliwości wpłynięcia na decyzje prywatnych przedsiębiorców: od oficjalnych, do tych nieco mniej "dżentlemeńskich". Wg polskiej dyplomacji, nasz kraj jest jednym z najważniejszych sojuszników USA w Europie Środkowej. W związku z tym, Amerykanom powinno zależeć na naszej niezależności od rosyjskiego gazu. Praktyka pokazuje jednak co innego. Rząd amerykański nie robi nic w sprawie odwiertów na terenie Polski. Jesteśmy postawieni w sytuacji, gdzie niemal całe nasze złoża już do nas nie należą i nie będziemy mieć wpływu na to co się z wydobytym tam gazem stanie. Cała nadzieja w osobach, które ze strony polskiej, będą podbisywały umowy na kupno gazu (polskiego) od amerykańskich wydobywców. Próby rozmowy na ten temat z oficjlelami amerykańskimi kończą się zwykle na tym, że amerykański rząd "nie może wpływać na prywatnych przedsiębiorców". Zaznajomieni choćby z historią amerykańskiego przemysłu zbrojnego wiedzą, że to nie prawda...

Jankesi na wyjeździe

W trakcie ewentualnego spotkania Obama-Komorowski, lub Obama-Tusk (lub ktokolwiek), może również dojść do poruszenia sprawy obecności wojsk amerykańskich na terenie Polski. Od 20 lat, w polskich mediach (i wśród polskich polityków) panuje pogląd, że jedynie nasza obecność w NATO, UE i obecność wojsk ju-es-of-ej na terenie Polski, gwarantuje bezpieczeństwo kraju nad Wisłą. Równocześnie trwa coraz większa kastracja Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, z 400 tysięcznej armii obronnej, do 100 tysięcznego korpusu ekspedycyjnego, operującego na zawołanie NATO, tudzież Waszyngtonu.

Jak więc widać, w 20 lat po wyjściu Armii Czerwonej z Polski, nasi światli przywódcy niszczą Wojsko Polskie, aby mieć argument na przyprowadzenie tutaj innej armii (również sojuszniczej, przypominam: ZSRR przez jakieś 40 lat też był Wielkim Bratem, tyle że nie zza Oceanu). Kwestia jest w dodatku o tyle ciekawa, że US Army i US Air Force nie mają zwyczaju opuszczania tego co im się dostało. Upadła kwestia wyjścia Amerykanów z Niemiec, garnizon na Okinawie został rozbudowany i przedłużono jego działanie o 40 lat (razem będzie to lat 100!!!). Jedynie z Filipin Jankesi wywiali, ale już ponoć wracają. W dodatku federacyjny charakter USA może dać efekt w tym, że w wypadku upadku tego kraju, bazy zamorskie przejdą w posiadanie poszczególnych stanów (Illinois też chce mieć dostęp do morza!) - to nie wystarczy, tak jak to było z Armią Czerwoną. Zresztą sytuacja jest tragiczna nawet bez scenariuszy science-fiction: umowa o bazowaniu wojsk amerykańskich na terenie danego kraju jest tak skonstruowana, że Jankesi mogą tam sobie mieć elektrownię atomową, a my nic o tym nie wiemy - bazy są całkowicie eksterytorialne (tak nie było nawet z Ruskimi). W dodatku żołnierze USA mogą opuszczać teren bazy (Polacy mają prawo wejścia jedynie ze specjalnym pozwoleniem - chyba, że wjedziemy czołgami) i nie stosują się do prawodawstwa (również karnego) polskiego. A ponieważ ewentualny czyn karalny wydarzył się w Polsce, możemy wnieść o ekstradycję, która (znając standardy amerykańskie) nie będzie mieć miejsca, szczególnie w wypadku Jankesa w czynnej służbie wojskowej. Zresztą: mieszkańcy Trójmiasta pamiętają pewne dwa "wypadki" w czasie polsko-amerykańskich ćwiczeń morskich. Najpierw jankescy marynarze skatowali 15 taksówkarzy, a potem (w czasie innych ćwiczeń) ostrzelali Gdynię z karabinów maszynowych na ich okręcie. Ponieważ byli tu jako uczestnicy ćwiczeń (a więc pobyt ich nie podlegał ewentualnej umowie o bazowaniu wojsk amerykańskich), więc tym bardziej powinni być postawieni przed polskim sądem. Nie byli. Podobnie jak ich koledzy, którzy ostatnio w Czechach zniszczyli obiekt zabytkowy.

Sęk ponadto w tym, że zgodnie z polską konstytucją, jak i z celem działań wojska amerykańskiego, obecność rzeczonej eskadry F-16 w Polsce ma służyć obronie USA i nie może (powtarzam: NIE MOŻE) służyć obronie Polski. Byłoby to sprzeczne z wszelkimi dokumentami i ustawami dt. USAF i Sił Zbrojnych RP. Taka jest też praktyka działania Amerykanów na obcym terenie: amerykańskie czołgi i samoloty nie chronią, ani Berlina, ani Tokio, a raczej czekają w pogotowiu, gdyby Berlinowi i Tokio coś odbiło i zaczęło grać przeciw Jankesom. Od razu nadmienię, że taki np. Nord Stream nie jest w sprzeczności z amerykańską doktryną obronną: wg tejże Polska ma być celem pierwszego ataku atomowego by spowolnić czołgi radzieckie/rosyjskie. Ważniejsze ośrodki miejskie i produkcyjne w Rosji miałyby pozostać nienaruszone, aby po wojnie szybko zacząć służbę w imieniu kapitalizmu i demokracji. Ironiczne jest to, że ta doktryna powstała m.in. w wyniku przekazania planów Układu Warszawskiego przez płk. Kuklińskiego. Wcześniejsza zakładała najpierw zniszczenie miast radzieckich i pozwolenie na ewakuację mieszkańców PRL, NRD i Czechosłowacji do RFN-u...

Zmieniły się tylko kolory

Warto tutaj dokonać pewnego odkrycia, nie tak znowu wielkiego, ale nie wszyscy o tym pamiętają. Polska jest priorytetem dla dyplomacji, ale... rosyjskiej. Dlaczego? To proste: nasz kraj oddziela Federację Rosyjską od Europy Zachodniej. Jest przeszkodą dla rosyjskiego gazu, rosyjskiego mięsa, w sytuacji ekstremalnej nawet rosyjskich czołgów. Mówiąc skrótowo: jesteśmy jak zadra w oku Rosyjskiej Federacji.

A w wypadku USA? Jesteśmy dla nich kolejnym z wielu rynków zbytu, dalekim słabiutkim kraikiem, który co najwyżej pośle dwa razy do roku dwa tysiące młodych chłopaków na jeszcze większe zadupie, by tam ginęli w obronie Waszyngtonu i District of Columbia. A ponieważ wśród naszych polityków istnieje kompleks post-kolonialny, płaszczą się oni przed byle barakiem (lub Barackiem) jak przed cudownym obrazem NMP w Częstochowie. A Jankesi nie głupi i wykorzystują nas tak samo jak poprzedni Wielki Brat: ZSRR. Jesteśmy tak samo mamieni, oszukiwani, wykorzystywani. Wszelkie umowy dyplomatyczne, spotkania, rozmowy poza dawką mniej, lub bardziej celnych bon motów nie przynoszą nam żadnych konkretnych korzyści. Doskonałym przykładem tego są choćby nieszczęsne wizy. Tak naprawdę, kiedy porównać relacje PRL-ZSRR, a IIIRP-USA zmienił się tylko kolor: z czerwonego na niebieski. Z przyczyn geograficznych jesteśmy "skazani" na Rosję, teraz "skazujemy" się na USA. Proszę zauważyć, że uzależniliśmy się nie tylko od gazu rosyjskiego, ale teraz też amerykańskiego (choć na polskiej ziemi wydobywanego). Po 20 latach przerwy na naszej ziemi będzie stacjonować znów wojsko obcego kraju, z głównym zadaniem przypilnowania Warszawy "by jej nie odbiło". Sami prowadzimy się do kolejnego rozbioru jakim była PRL.

Oby tylko nasi politycy zorientowali się zanim będzie za późno. Chociaż pewnie już o tym wiedzą...

 

PS. Powyższy tekst dedykuję wszystkim prawicowym amerykanofilom: nie jesteście wiele lepsi od komunistów z moskiewskiego nadania. 

Polecam cykl o nieprawidłowościach w MON.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka