Krzychuzokecia Krzychuzokecia
771
BLOG

Obama, Obama... i po Obamie

Krzychuzokecia Krzychuzokecia Polityka Obserwuj notkę 9

W sobotę, około godziny 16, Barack Obama zakończył swoją wizytę w Polsce. Zgodnie z przewidywaniami jednych, a wbrew nadziejom innych, nie przyniosła ona żadnych znaczących zmian w relacjach polsko-amerykańskich.

Przed rozpoczęciem wizyty wiele mówiono o polskim gazie łupkowym, stacjonowaniu wojsk amerykańskich na naszym terytorium, i o "roli przewodniej" Polski w Europie Środkowej. Tymczasem jedyną kwestię merytoryczną jaką udało się rozwiązać była sprawa wiz amerykańskich. Barack Obama nie obiecał co prawda ich zniesienia, ale włączenia Polski do grupy krajów o mniejszych wymaganiach wizowych.

Prawie zero konkretów

Jest to niewątpliwie dobra wiadomość, ale z drugiej strony polska walka o zniesienie wiz trwa już niecałe 20 lat i tak późna reakcja władz amerykańskich jest zaskakująca. Tym bardziej, że w ostatnich latach (od 2003 roku) sprawa wiz straciła na znaczeniu dla polskiej dyplomacji. Niemniej zaskakująca jest reakcja obecnego polskiego rządu, który (jako rzecze rzecznik Graś) uważa, że wizy są "problemem Amerykanów". Czyżby polski rząd bał się jedynego sukcesu swojej dyplomacji w przeciągu całej kadencji? Prawdopodobnie PR-owi spece Tuska uznali, że należy zachować dystans do całej sprawy gdyby miała ona polec w amerykańskim Kongresie. To oczywisty błąd naszych rządzących: MSZ powinien tym bardziej skupić się na lobbowaniu Amerykańów na rzecz zmniejszenia restrykcji wizowych dla Polski. Tak się nie dzieje, a jest to tym śmieszniejsze, że rząd sam umniejsza wagę jedynego sukcesu jaki przyniosła wizyta Obamy.

Innych konkretów prawie nie było, a przynajmniej zwykłym śmiertelnikom nie jest dane o nich wiedzieć. Niemniej, prawie na pewno wiemy, że nie została podjęta kwestia gazu łupkowego, który już jest wydobywany (próbki z odwiertów testowych) przez amerykańskie koncerny w Polsce. Wyznawcy wolnego rynku zapewne cieszą się, że rządy obu państw nie chcą ingerować w prywatne sprawy przedsiębiorców, ale prawda jest taka, że nie wróży to dobrze Polsce, która może być po prostu eksploatowana przez Amerykanów niczym Irak po 2004 roku. Tym bardziej, że ten gaz jest bardziej potrzebny Polsce, a nie USA, które uzyska z niego największe korzyści, przy obecnym kształcie umów koncesyjnych.

Barack Obama poruszył też kwestię obecności wojsk amerykańskich na terenie Polski. Jak na razie media ekscytują się wiadomością o obecności Amerykanów na ćwiczeniach w Polsce. Niestety (a może na szczęście) nie jest to specjalna nowina: ćwiczenia wojskowe różnych rodzajów sił zbrojnych z różnych krajów (w tym USA) mają miejsce w Polsce już od paru ładnych lat, również przed naszym wstąpieniem do NATO. Do tej pory jednak, amerykańscy goście pojawiali się na polskim niebie w kabinach tankowców KC-135 i myśliwców F-15 - obecnie najbardziej eksploatowanych maszyn amerykańskich. Teraz przylecą lekkimi myśliwcami F-16 - samolotami o mniejszych możliwościach (nawet w porównaniu do tzw. średniego myśliwca MiG-29), ale wykorzystywanych przez Siły Powietrzne RP. Może więc uda się w końcu doprowadzić nasze "Jastrzębie" do stanu używalności? Szkoda, że nikt nie podniesie kwestii kosztów jakie musiała ponieść strona polska w wyniku niewywiązywania się Lockheeda Martina z umowy... Obama podniósł jednak kwestię stałej obecności wojsk USA w Polsce. Wedle jego słów od 2013 roku ma tu stacjonować eskadra (a nie jak twierdzą różni eksperci dywizjon, lub skrzydło - te pojęcia są dawno nieaktualne) myśliwców F-16. Czy jest to powód do radości? Nie. Po pierwsze amerykańskie samoloty zgodnie z prawem nie będą włączone w system polskiej obrony powietrznej, a po drugie ewentualne przestępstwa dokonane przez amerykańskich żołnierzy nie będą podlegać karze, niezależnie od szkodliwości czynu. Zresztą, Amerykanie już bezkarnie ostrzelali Gdynię podczas ćwiczeń marynarek wojennych USA i Polski. Ponadto, to na stronie polskiej będzie ciążyć obowiązek przygotowania bazy dla USAF (czy też USAFE - Amerykańskich Sił Powietrznych w Europie). Wiąże się to z gigantycznymi kosztami. Możemy co prawda przekazać im jedną z istniejących baz dla F-16, ale co zrobimy z naszymi maszynami?

Największy sukces?

Te kontrowersje nie są o dziwo podejmowane przez polskie media. Zamiast tego wolą one podniecać się mitycznymi niemalże możliwościami prezydenckiej limuzyny czy ilości agentów Secret Service na ulicach Warszawy. Szkoda tylko, że przy tym nie zastanowią się te media nad tym jak polski rząd przygotowywał wizytę polskiego prezydenta w Smoleńsku 10 kwietnia 2010.

Mimo tak dobrego przygotowania "technicznego" zabrakło przygotowania merytorycznego, co dało efekt w kilku wpadkach Baracka Obamy. Należą do nich choćby pytanie do przedstawiciela diaspory żydowskiej w Polsce, brzmiące "wspaniale pan wygląda, jaką dietę pan stosuje" czy też pytanie do Marty Kaczyńskiej czy chodzi do szkoły. Z drugiej strony widzieliśmy co działo się w Irlandii i w Anglii, więc takie traktowanie Polski w czasie tej wizyty boli, lecz też nie dziwi.

Zresztą w mediach amerykańskich najczęściej komentowany fragment tej wizyty to właśnie spotkanie z diasporą żydowską. Obama obiecał nawet wizytę Muzeum Żydów Polskich po jego ukończeniu. Ciekawie brzmią też słowa "niech Bóg błogosławi Amerykę i Izrael" w kontekście niedawnej wypowiedzi Obamy o granicach Palestyny i Izraela, oraz kontrowersjach w Ameryce co do wyznania prezydenta (przez część Amerykanów Obama jest uważany za muzułmanina). Oprócz diaspory żydowskiej, prezydent USA spotkał się też z polskimi weteranami II wojny światowej. Gest sympatyczny wobec tych ludzi, którzy wykrwawiali się za Niepodległą na polach Francji i Belgii, a nastęnie zostali w paskudny sposób potraktowani przez sojuszników. Interesująca jest przy tym obecność dużej ilości żołnierzy amerykańskich obok polskich kombatantów.

Poza tymi sprawami, do najciekawszych momentów wizyty Obamy w Polsce, należy niewątpliwie wywiad jaki przeprowadził z prezydentem USA Igor Janke. Wywiad dosyć krótki i mówiąc szczerze o niczym (tak naprawdę Obama powiedział tylko kilka miłych słów i nic więcej), ale należy docenić, że red. Janke jako jedyny dostąpił takiego zaszczytu i to jako przedstawiciel platformy blogerskiej Salon24. Panie Igorze gratulacje! Szkoda tylko, że nie było czasu na dłuższą rozmowę...

Miejsce w szeregu

Mimo to nie sposób otrząsnąć się z wrażenia, że administracja Obamy po prostu nie ma żadnych pomysłów na Polskę i Europę Środkową. Co prawda może to i lepiej niż polityka George'a W. Busha, który wiele obiecywał w zamian za zwiększanie naszej obecności w Iraku i Afganistanie, ale tak naprawdę niewiele zrobił, chyba że USA z ewentualnych działań ciągnęła zyski. Obama raczej bliski jest polityce przekazania tej części Europy w "posiadanie" Niemiec i Rosji, z Polską jako "liderem" tych działań. Szkoda. Dlatego też ta kurtuazyjna wizyta, która przyniosła niewiele konkretów może być poczytywana za próbę pokazania nam naszego miejsca w szeregu: róbcie co chcecie, byle za zgodą Berlina i Moskwy, nas w to nie mieszajcie. A ponieważ wpisuje się to też w politykę obecnego polskiego rządu, nie dziwi taki entuzjazm z tej strony. 

Polecam cykl o nieprawidłowościach w MON.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka