14 lipca, pismo Przybyłowicza trafia do kancelarii Premiera. Jak wiemy, z przesłuchania Cichockiego, wszystkie pisma do premiera, także do rąk własnych, otwiera on sam. Cichocki czyta. (może być to też Nowak albo Arabski).Informuje premiera o zarzutach. Ten ,prawdopodobnie zleca Schetynie,aby sprawie się przyjrzał i coś z tym zrobił. Schetyna po jakimś mówi, że to prawda o udziale Drzewieckiego w manipulacjach na rzecz prywatnej branży hazardowej i wszystko będzie wyciszone. W efekcie, Drzewiecki 31,spotyka się z Sobiesiakiem, któremu mówi tak „.„..( Ówczesny minister sportu nerwowo tłumaczył się wtedy, że to nie jego wina, iż dopłaty od gier się pojawiły.) Twierdził, że wniosek o wpisanie ich do projektu ustawy wysłał jego zastępca. Jednocześnie zapewniał biznesmena od hazardu, że ostatecznie i tak ich nie będzie. Jak sprawa się wyciszy.
Tusk uważa sprawę za załatwioną. W tym dniu odbyło się spotkanie Tusk/Roguska/Boni na których nie było mowy o żadnej nowej ustawie.
Schetyna jednak nie informuje Tuska, że w sprawie lobowania na rzecz Koska i Sobiesiaka działa Chlebowski. Być może wie i zataja zabiegi swoich kolegów o umieszczenie w zarządzie TS,córki Sobiesiaka, Magdaleny, które już tym czasie są mu znane.
Schetyna pewnie uważa, że skoro zostały zatarte sprawy ustawy, a zmiany dokonane przez Grada w TS są już faktem nie do odwrócenia, sprawa jest elegancko załatwiona i nie będzie przyczyną żadnych problemów.
12 sierpnia dociera do Cichockiego (po spotkaniu z Kamińskim) informacja o ważnym piśmie z CBA, a 13 wpływa, zapowiedziane przez Mariusza Kamińskiego pismo z analizą, z której wynika,że na kształt ustawy wpływał nie tylko Drzewiecki,ale także intensywnie Chlebowski.
Na spotkaniu 14 sierpnia Kamiński _Tusk-Cichocki –premier dopytuje o role Schetyny. Kamiński mówi, że Drzewiecki i Chlebowski intensywnie działali w porozumieniu z Sobiesiakiem i Koskiem, a Schetyna miał spotkanie w biurze poselskim, wiec wydaje się być ok., Dla Tuska rola Schetyny miała ogromne znaczenie: był wicepremierem i z tego tytułu jego udział byłby skandalem mogącym obalić rząd, po drugie –po zleceniu właśnie jemu wyjaśnienia kulis spraw poruszanych przez Przybyłowicza, Schetyna byłby spalony u Tuska. Wyjaśnienie,w miarę pozytywne dla Schetyny,pozwala mu zachować do niego zaufanie.
14 sierpnia, Tusk jest już przekonany,ze ma do czynienia z bombą z zapalonym lontem, która grozi upadkiem rządu. Jest jednak przekonany, że manipulacje Drzewieckiego i Chlebowskiego przy ustawie uda się zatuszować, (w końcu żadna ustawa nie została jeszcze przedstawiona w ostatecznym kształcie na KPRM), a zmiany w trakcie nadawania jej ostatecznego kształtu jakoś się uda wytłumaczyć, natomiast informacja, o umieszczeniu za kilka dni w zarządzie TS Magdaleny Sobiesiak, którą przekazał Kamiński,to właśnie zapalnik. Bombą są stenogramy,które dostał. Tusk wie już,że: sprawy nie uda się kompletnie wyciszyć. Bo nawet, jeśli zrobi to,o co Kamiński prosi, czyli:obejmie nadzór nad ustawą,żeby zapobiec manipulacjom- to i tak „szemrane kontakty” jego ministrów, w związku z nią,wyjdą na jaw, ponieważ Kamiński poinformował premiera o innych działaniach operacyjnych wobec Sobiesiaka,. Ma wiec pewność, ze stenogramy w późniejszym czasie i tak wyjdą na jaw.
Wie,że ma niepełny materiał. Może podejrzewać, ze w innych, w posiadaniu CBA,są dowody na więcej kontaktów, więcej szczegółów. Prosi o pełną analizę z CBA pod kątem prawno-karnym. W takiej analizie miałby wyłuszczone pełne zarzuty z uzasadnieniem, co gwarantowało także pełną wiedze o skali zagrożenia dla jego rządu. Przybyłowicza można było zbyć. Nie Kamińskiego.Wie, że celem podsłuchu były inne interesy Sobiesiaka, a wiec podejrzewa, że na podsłuchu były telefony biznesmenów, a nie ministrów. Ulga.
Kamiński prosi Tuska o działanie dyskretne, na bazie posiadanych dokumentów oficjalnych (pisma Drzewieckiego z cyklu chce lub nie dopłat w korelacji z decyzjami o dopłatach w projekcie ustawy) dla zachowania bezwzględnej tajemnicy dla dobra innego śledztwa.
I tu pojawia się duża trudność,. Tusk, wiedzący o sprawie więcej *( jest niewiarygodne, ze Cichocki, który pismo musiał czytać, czy też Pitera, która pismo od Przybyłowicza otrzymała, nie podzielili się ze skandaliczną wiedza z premierem),niż to ujawnia Kamińskiemu.Tusk wie, że musi pilnie działać,a Kamiński mu próbuje związać ręce.
BO gdyby chodziło tylko o sprawę samej ustawy, nie byłoby przecieku. Tusk mógł to pięknie rozegrać: wyjąć pismo Przybyłowicza, wezwać Drzewieckiego i powiedzieć mu o tym oraz ostrzec, żeby wycofał się z forsowania korzystnych rozwiązań dla biznesmenów. Drzewiecki przekazałby to Chlebowskiemu i po sprawie. Nie musiał szukać pretekstu, i „nagle wykazałby niespotykane zainteresowanie ta ustawą” jak twierdził w rozmowie z Kamińskim.
W trakcie rozmowy z Kamińskim Tusk wie, że musi wstrzymać aplikacje Magdaleny Sobiesiak,a to oznacza konieczność podzielenia się wiedzą ze Schetyną bądź Drzewieckim. Innej możliwości nie ma. Mówi wiec, ze odpytywanie o ustawę na pewno zdziwi zainteresowanych i może być powodem podejrzenia, ze ktoś się nią nadmiernie interesuje,np. służby.
Kamiński, który nie wie o piśmie od Przybyłowicza, wskazuje na pisma MF i Drzewieckiego.
Trzeba przypomnieć ze wcześniej pozytywnym skutkiem, po podobnych ostrzeżeniu, razem z Tuskiem zapobiegli już efektom współpracy polityków i biznesmenów w innej sprawie(Orliki).
Po tym spotkaniu Tusk nie ma wyjścia. Za kilka dni ma być wybrany zarząd TS, w którym staruje Magdalena Sobiesiak. Od 14 ktoś (być może e Cichocki i Schetyna,Arabski i służby) robi analizę sytuacji.Uznają,że z ustawą i nieprawidłowościami jeszcze jakoś można sobie poradzić, ale kropką nad i będzie wybór Magdaleny Sobiesiak do zarządu TS, który potwierdzi tezy Sykuckiego z pamiętnej rozmowy: podzielimy rynek....
Trzeba pamiętać, kim jest Mirosław Drzewiecki dla Tuska. To osoba, która ma pełną wiedze o finansowaniu partii. Od zarania. To ten sam człowiek, który wybronił Marcina Rosoła z zarzutów „wyprowadzania pieniędzy dla partii na słupy”. To nie jest urzędniczyna, Chlebowski, który łatwo może zostać medialnym Dyzmą. To człowiek, którego nie można dla własnego bezpieczeństwa wyrzucić, napiętnować i o nim zapomnieć.
Dlatego Tusk ryzykuje i 19 sierpnia wzywa Drzewieckiego. Obecny jest Schetyna. Mówi mu o tym, ze to już nie tylko Przybyłowicz,ale CBA węszy i trzeba się natychmiast z Sobiesiakówną wycofać. Być może mówi mu o konieczności ograniczenia informacji dla Sobiesiaków o innych działaniach CBA, a może nawet Drzewieckiemu o tych innych, nie wspomina. Drzewiecki wzywa swojego >człowieka od poruczeń, Marcina Rosoła. Któremu nakazuje wycofać aplikację M Sobiesiak i dyskretnie dać cynk, ze telefon Sobiesiaka może być nad podsłuchu?
Rosół od 20 sierpnia usiłuje skontaktować się z Leszkiewczem w tej sprawie, ale udaje mu się dopiero 25 sierpnia (rozmowa wg relacji Leszkiewicza trwała 7 minut i dotyczyła tylko wycofania aplikacji M.Sobiesiak).
24 sierpnia dochodzi do spotkania w „Pędzącym Króliku”Rosół mówi”Powiedziałem jej, żeby się wycofała. Że zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej, że jeśli wystartuje, to ten Marek Przybyłowicz zrobi z tego aferę. I ona się wycofała.”
W mojej ocenie informacja brzmiała tak,: muszę wycofać twoją aplikacje. Bruździ Przybyłowicz,który napisał donos, ale niestety zainteresowało się hazardem CBA i powiedz ojcu, żeby nie gadał przez telefon, bo na pewno jest na podsłuchu.
Ta moja wersję zdaje się potwierdzać rozmowa Sobiesiaka z Jańczą, w której Sobiesiak mówi wyraźnie, ze są donosy, a KGB czy CBA się interesuje, w związku z INNYMI sprawami, które załatwialiśmy...
Aplikacja została wycofana.
Cały czas jednak trwała nerwowa analiza sytuacji w gronie u Tuska. Kamiński nie przysłał analizy, nie wiadomo było, co jest w CBA. Sprawa ustawy hazardowej została „wypudrowana”,Sobiesiak nie została członkiem zarządu TS, wiec kolejnego skandalu nie ma. Ktoś wpadł na pomysł „nowej ustawy”,żeby odciąć się od analizy proponowanych zmian w starej. I byłoby pięknie znowu, gdyby nie Kamiński. Los Kamińskiego został przypieczętowany po 14 sierpnia. Odwołanie go w tej sytuacji bez tzw. podkładki,byłoby klęską medialną premiera. Jeszcze w kwietniu 2009 r. prokurator, Olejnik, który prowadził postępowanie wyjaśniające dot. afery gruntowej, nie widział podstaw do postawienia zarzutów, Kamińskiemu i jego zastępcy. Potem mówił Kamińskiemu, że jest naciskany w tej sprawie, ale przecież nie ma podstaw. .. 25 sierpnia odbywa się narada prokuratorów –podstawy się znalazły.(po dwóch latach i po wyroku skazującym dla dwóch oskarżonych o korupcję!).Powodem do konieczności jego odwołania była jego wiedza na temat szczegółów kontaktów polityków PO z biznesem,ich działań lobbystycznych w połączeniu z informacjami wysłanymi przez Przybyłowicza do premiera i minister Pitery. Jak najszybciej należało mieć swoich ludzi w CBA. Nikt nie miał wątpliwości, że Kamiński łatwo może pokazać sposób zacierania śladów w aferze hazardowej.
Po 25 sierpnia W gronie doradców premiera następuje lekkie uspokojenie. Sytuacja została opanowana. Sztab wie, ze Kamiński będzie miał zarzuty, czego następstwem będzie swobodne odwołanie go z CBA. Sobiesiak wycofana z TS. Jest „nowa ustawa”,która w dodatku nie może być łączona z „majstrowaniem przy pierwszej „.Wystarczy tylko termin rozpoczęcia prac ustalić np. na 30 lipca. W grę trzeba włączyć Kapicę. Trzeba poinformować Chlebowskiego o tym, co się dzieje (wrócił 24 sierpnia). Premier ma okazję do tego 26 sierpnia. Spotkanie odbywa się w gronie Tusk, Schetyna, Może informacja o zawierusze wychodzi od Schetyny. Chlebowski wie,że jest zamęt i ze Sobiesiak jest na podsłuchu. Szef Klubu nie jest dopuszczony do wszystkich tajemnic. Dowiaduje się tylko tyle, na ile to jest niezbędne, żeby nie rozmawiał o żadnych interesach przez telefon z Sobiesiakiem. Czyli ma wiedze zbliżoną do samego Sobiesiaka. Dlatego na spotkanie umawia się przez znajomego lekarza, dr Forgacza. Chlebowski, podczas przesłuchania przed Komisją zarzucił kłamstwo Kamińskiemu:podobno przez Forgacza tylko zmieniał godzinę i miejsce spotkania,a samo spotkanie ustalał wcześniej z telefonu do Sobiesiaka. Dlaczego zatem,Forgacz tak mówi do Sobiesiaka”
Rysiu, dzwonił nasz kolega (Chlebowski – red.) i prosił, bym ci przekazał... prosił o dyskrecję i żebym przekazał ci, że to spotkanie o 15. z Marcinem w Marcinkowicach (chodzi o Marcinowice – red.) na CPN. Forgacz na prośbę Zbysia zmienia jego imię na Marcin imię i mówi o prośbie o dyskrecję...
Mamy już wrzesień. 10 MK zapowiada Cichockiemu, a 11 września przysyła pismo do KPRM, o przecieku. Cichocki zeznaje, ze premier nie miał czasu spokojnie porozmawiać, wiec o zawartością pisma zaznajamia premiera dopiero w dniu 16 września, tuż przed spotkaniem z Kamińskim. I to może być prawda. Ale nieprawdopodobnedla mnie jest, ze Cichocki nie poinformował Tuska o oskarżeniu przez CBA o sam przeciek! Gdyby nie poinformował, a złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, to ok., Ale on czekał spokojnie, aż premier wróci z weekendu z Gdańska odbędzie po powrocie rozliczne obowiązki, z wiedzą, że potencjalni przestępcy zostali ostrzeżeni o tajnych działaniach,podległych premierowi służb!
Brak pośpiechu Cichockiego może wynikać z jego wiedzy o tym, że za chwilę to Kamiński będzie niewiarygodny, bo będzie miał przedstawione zarzuty. „Grupa kryzysowa” przecież wszystko ma pod kontrolą!
14 września Prokuratura Rzeszowska wysyła do KPRM zawiadomienie o tym, że w dniu 9 zostało wydane postanowienie o postawieniu zarzutów MK.( Myślę, że już od 9 wiedział o tym premierJ)
15 września. Informacja pojawia się w mediach jeszcze przed tym zanim dokumenty w tej sprawie dotarły do stosownej Prokuratury Rejonowej. Otrzymuje je też Mariusz Kamiński.
16 dochodzi do spotkania Tusk-Kamiński -Cichocki.
Kamiński wie, ze został zrobiony w konia. Lojalnie ostrzegł premiera przed skandalem z udziałem jego ministrów, a premier wykorzystał przekazane mu informacje,dla ochrony interesów swojej partii. Postawił pod znakiem zapytania inne dochodzenia CBA,bo informacja o tym, ze są na celowniku,spowodowała wzmożoną czujność Sobiesiaka. (Zmienił telefon na Prepaid,minęło trochę czasu, zanim CBA uzyskało podsłuch tego numeru.).Zarzuca premierowi,ze pilnuje interesu partii a nie państwa i służb, oskarża wprost, ze ma wrażenie, że oskarżenie jest wynikiem tego, o czym informował premiera. Prosi o urlop od 20 września do 2 października.Nie dochodzi do rozmowy o przecieku. Kamiński sądzi wiec, że Tusk pisma nie czytał.
Kamiński, jest przekonany, że Tusk go odwoła. Od 11 września nie zareagował na informację o przecieku. Zgodnie z kalendarium Cichockiego, najważniejszym pytaniem Tuska było” czy dostał zawiadomienie z wezwaniem do prokuratury w Rzeszowie? Ani słowa o innych, poruszanych wtedy tematach. Zarzuty,zarzutami,,,a sprawa przecieku?
Dlatego Kamiński wie, ze jego dni jako szefa CBA i nadzór nad działaniami przeciwko układowi biznesmenów – i polityków,są policzone. Chce zyskać czas i dlatego prosi o przesunięcie spotkania w prokuraturze z dnia 21 września na 2 października. Przykład powołania Bondaryka na szefa ABW dowiódł, że premier Tusk kieruje się własną potrzebą w decyzjach kadrowych, a nie jakimiś zwyczajami,czy przepisami....Zresztą, daj mi człowieka, a ja przepis znajdę. Weź go obalJ
18 września MK rozsyła pisma do najważniejszych osób w państwie z informacją zawierającą ustalenia CBA. Pojawia się nowy watek nazwany aferą stoczniową. Wątek, który pokazuje jeszcze inne, manipulacje na szczeblach władzy i urzędników państwowych. Podobnie jak w aferze hazardowej, ze względu na bardzo ograniczoną prawną definicję korupcji, możliwość jej udowodnienia jest trudna. Co w niczym nie zmienia niedopuszczalności takich działań z punktu widzenia interesu państwa? Po spotkaniu (w dniu 16 września)Kamiński ma bardzo uzasadnione podejrzenia, że sprawa będzie tuszowana. (Chlebowski i Drzewiecki pełnią swoje funkcje, nic się nie dzieje w sprawie przecieku, a premier jest zainteresowany stanem wiedzy Kamińskiego w sprawie potencjalnych zarzutów prokuratury).Stenogramy z pisma CBA trafiają do Rzepy.Za jej pośrednictwem dowiaduje się o całej sprawie opinia publiczna. Afera stoczniowa szybko medialnie umiera. Powstaje Komisja Hazardowa.
Otoczenie premiera ma już koncepcję, jak medialnie pokazać działania swoich ministrów.
Warunkiem: PO musi mieć przewagę w Komisji. Liczą na to, że SLD będzie w opozycji do PiS,bo PiS zaatakuje zarówno Po jak i SLD. Zapomnieli o tym, ze PiS szkoda będzie tracić czas, na obwinianie Jaskierni, wobec którego prokuratura umorzyła śledztwo,bo nie było żadnych dowodów. Jedynie pomówienia. Abstrahując, więc od tego, winien czy niewinny, nic nie można już w tej sprawie wyjaśnić.
Nie można zapomnieć, że przy hazardzie od lat,kręcą się różne służby. Z zewnątrz i od wewnątrz. Spora wiedzę na temat tego rynku i powiązań ma na pewno UOP i ABW. Może ktoś stamtąd zasilił grono doradców „kryzysowych premiera?” Został bowiem narysowany perfekcyjny, wydawało się plan: wyrzucić Kamińskiego z CBA, pozbyć się wszystkich ministrów, których nazwiska pojawiły się w oskarżeniach CBA. Premier decyduje się usunięcie Schetyny. Albo z powodu lęku przed zawartością materiałów CBA, (chociaż to wątpliwe), albo wskutek innych zagrożeń dla siebie i partii,wynikających z wiedzy przekazanej przez inne służby. To,że one są częścią Komitetu Kryzysowego, wydaje się oczywiste.Premier ma też niewątpliwie pretensje o:skopanie; akcji wycofania aplikacji przez Sobiesiakówną, która w „Pędzącym Króliku” usłyszała od Marcina Rosoła wyjaśnienie decyzji o wycofaniu jej podania z TS z powodu podsłuchu założonego jej ojcu i działaniach CBA przy hazardzie.
Po ujawnieniu przecieku, sytuację usiłuje ratować Sykucki, który przytacza rozmowę Sobiesiaka a Koskiem z 27 sierpnia i tłumaczy tak”Proszę zauważyć, co dokładnie powiedział Sobiesiak – mówi Sławomir Sykucki. Fragment stenogramu: „R.S.: Wycofałem Magdę (z konkursu – przyp.), bo tam KGB, CBA – jak się spotkamy, to ci powiem – donosów było tyle, że k... wiesz... ze względu na mnie oczywiście”. – To rozmowa nie o przecieku, ale o atmosferze panującej w centrali Totalizatora. To chyba jasne? – interpretuje Sykucki. Piotr Pytlakowski z Polityki pomija wcześniejszy stenogram, który kompletnie zmienia wymowę rozmowy –„Ja mam teraz zakaz dzwonienia, bo tam jakieś sprawy załatwialiśmy i nie chcę dzwonić, żeby nas k... nie kojarzyli.
Że „grupa kryzysowa nadal aktywnie działa, możemy się przekonać z ostatniej „wrzutki””Już w 2008 roku współpracownik Mirosława Drzewieckiego Marcin Rosół był ostrzegany, że sprawą ustawy hazardowej interesuje się CBA - ujawnił w programie "Pod prasą” TVP 1 dziennikarz Marek Czarkowski, autor książki "Wielka kumulacja. Hazard, polityka i Euro 2012”.
- Osoba wiarygodna powiedziała mi, że na przełomie grudnia 2008 i stycznia 2009 roku rozmawiała z Marcinem Rosołem i ostrzegała go, że sprawą Totalizatora Sportowego i ustawy hazardowej interesuje się CBA - powiedział Czarkowski. I zapowiedział, że więcej szczegółów sprawy ujawni w poniedziałkowym tygodniku "Przegląd”. „
Opinia publiczna ma uwierzyć, że przecieku być nie mogło. I uwierzyć w to, że mając wiedzę o ostrzeżeniu w 2008 r.Marcina Rosoła,Drzewiecki, Chlebowski, Schetyna angażowali się w kontakty bezpośrednie z Sobiesiakiem i Koskiem....Albo wierzyć, ze Rosół nie przekazał takiej informacji Drzewieckiemu...Prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie.
Inne tematy w dziale Polityka