1maud 1maud
2229
BLOG

Kryzys Krezusów

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 81

W obliczu postępującego rozkładu systemów finansowych na świecie - nikomu nie jest obce podejrzenie ( u niektórych –jak u mnie -graniczące z pewnością), że podstawowym grzechem który do choroby finansów doprowadził jest ludzka chciwość.

W USA z powodu chciwości finansistów rozdawano pieniądze na prawo i lewo, a potem tworzono z nich wirtualny dochód przyszły, po to aby dalej bańkę spekulacyjną dmuchać. Dmuchali, dmuchali aż pękła.

I wtedy larum. Części stymulantów paść pozwolono, ale reszta została dofinansowana jak najbardziej realnymi kolejnymi pieniędzmi, które FED musiał dodrukować.

W Europie, demokratycznej( z dużą komponentą lewicowych poglądów) tradycji ratowania dla własnej chwały tego, co się nie sprawdziło- upaść nikomu nie pozwolono, a koszty medykamentów ponosić ma podatnik. Jak trafia na zamożniejszego(zamożniejsze państwa UE) to zawirowania są mniejsze, a te parę, „ojro” mniej oznacza co najwyżej tylko gorszy pokład wycieczkowca na Karaibach podczas emeryckich wakacji. Gorzej, jeśli państwo zasilone groszem wspólnym kasę przejadało, godząc się przy okazji na pozwijanie wcześniej przynoszących dochód dziedzin własnej gospodarki w imię obowiązku dyrektywnego zwiększenia konkurencyjności wspólnoty. Te państwa dzisiaj muszą zaciskać pasa dla ratowania strefy w stopniu zagrażającym podstawowym potrzebom społecznym(ochrona zdrowia, edukacja -o obronności nie wspominam, bo tą się marginalizuje w Europie od dawna) itp.

Przy lewicowości poglądów, w blasku haseł swobody rynkowej -Europa była nie mniej chciwa od Krezusów finansowych w USA. Lokowanie kapitałów w rajach podatkowych, szukanie miejsca produkcji w krajach o niższych kosztach robocizny doprowadziły do małej wiarygodności prognoz finansowych dla poszczególnych państw w okresach długoterminowych. Dążenie do maksymalizacji zysku kosztem rozwoju stabilnego wzrostu społeczeństw lokalnych, niepewność dochodów itp. Przenoszono fabryki z kolejnej „dojnej kozy” o niskich kosztach produkcji i akceptującej umowy śmieciowe nie do zaakceptowania przez rodzimych pracowników do drugiej. Jednym i drugim dając krótkotrwała złudę wejścia do raju i rozbudzając lokalnie apetyt konsumpcyjny.Do tego dołożyli wirtualną księgowość i niewiarygodnie rozbudowaną (oraz kosztowną) machinę biurokratyczną.

Jak jeleni lokalnie w UE brakło- hajda do Indii, Tajlandii i Chin. Tam wszystko można za półdarmo wyprodukować. A jak tanio- to i biedny lokalnie jakoś przeżyje. Jak długo i na jakim poziomie - nikt o tym nie myślał.

Doszło do takiego paradoksu, że dzisiaj gdyby Chiny zamknęły się na trochę za swoim Wielkim Murem- to europejska elektronika doznałaby spektakularnego kollapsu. Bo nie ma sprzętu w którym jakaś część nie byłaby produkowana w Chinach.

Kiedy planuje się rozwój czegokolwiek w rachunku finansowym istotnym elementem jest stabilność dochodu. Tak samo jest w projekcjach wiarygodności poszczególnych gospodarek. Jak można planować rzetelnie jeśli samemu się zwijało i naciskało na innych, żeby zwijali produkcję bez oglądania się na koszty społeczne i dopuszczenie do zwiększenia ryzyka nieprzewidywalności?

To nie zmiana rozwoju federacji pomiędzy różnymi państwami może uzdrowić ten system. Poprawić sytuację może powrót do dobrych praktyk bankowych, kupieckich eliminujących wszelkie przejawy spekulacji. Jednym z elementów napędowych może być wola do poprawy standingu własnego kraju – stąd za niezwykle ważne uważam wystąpienie Sarkozy-ego w Tulonie. Bo właśnie koncentracja na powrocie do rodzimej produkcji z większą suwerennością dla członków UE w kreowaniu wzrostu gospodarczego może sytuację poprawić.

Czy EU pójdzie tą drogą proponując nowe zapisy Traktatowe? Czy pójdzie drogą marzeń Joschki Fishera: budowy superpaństwa pod wodzą Kanclerza Niemiec?Przekonamy się już niebawem. Droga Fishera jest wyborem złym.

Ważne jest aby wszyscy uczciwie sobie wcześniej zdiagnozowali źródła kryzysu. I nie okłamywali własnych obywateli. O to właśnie mam największy żal do polskiego rządu- o te wieczne slogany i kłamstwa.

O opowiadanie, że możemy liczyć na pełnoprawne członkostwo w strefie EU (bez prawa głosu!).O to, że premier w dzisiejszym przemówieniu w jednym zdaniu (na Zamku Królewskim) mówi o tym, że polski wzrost gospodarczy to zasługa przywiązania Polski do Niepodległości oraz zasad wolnorynkowych, a w drugim mówi o konieczności ujednolicenia rynku krajów Eurolandu… (co do Niepodległości to ocenił ją w swoim expose oceniając marsz Polaków z 11 Listopada). Takie slogany nie rokują uczciwej debaty o miejscu Polski w EU.

Należy pamiętać, ze gospodarka Niemiec nabierała siły miedzy innymi z powodu akcesji nowych państw, do których firmy niemieckie zwiększały eksport swoich wyrobów.Nie tylko eksport. Miasto Lipsk (Zakłady Miejskie Lipska) przejęło gdański GEPEC. Opłacało sie im to, co się” nie opłacało” miastu Gdańsk. Lub miało nie opłacać. Ile takich przykładów jest w Polsce? Lub innych państwach, które weszły do Unii?

Czy można przemilczeć fakt, że w czasie, gdy w Polsce zamykano zgodnie zarządzeniami UE polskie przedsiębiorstwa, Niemcy i Francja swoje dofinansowywały? Czy aby nie z tego powodu, że na początku kryzysu zdawały sobie ze świadomości konieczności powrotu na drogę może nieco droższej produkcji, ale gwarantującej stabilność własnych obywateli?

Tej rozwagi zabrakło zupełnie polskiemu rządowi. Może dlatego dzisiaj tak ochotnie deklaruje oddanie sporej części zarządzania własnym państwem –silnym kolegom z UE. Debata jest potrzebna. I szkoda, że zaczyna się tak późno. Że Polacy dowiadują się o tym, co Tusk z Merkel sobie ustalili wyraźniej między sobą wcześniej.

Polska nie jest w strefie UE i nie będzie miała wpływu na podejmowane w niej decyzje. Wsparła Niemcy i grupę 17, ale kosztem wejścia w strefę proponowanych w niej restrykcji.

Jeśli próby ratowania strefy EU maja polegać jedynie na rekonstrukcji traktatów a nie zasad działania i prób ograniczenia źródeł chciwości – to wchodząc w ten układ oddamy suwerenność za bezdurno. Nie ratując NIC.

Sarkozy i Merkel rozpoczęli od rozmowy ze swoimi obywatelami. W Tulonie i Berlinie. Premier Tusk zapowiedział debatę w Sejmie, kiedy już przedstawi swoje stanowisko w Brukseli, czyli 14 grudnia. Od ujednolicania rynku wolałabym ujednolicenie w EU w poszanowaniu własnych obywateli.

 

 

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka