Witam.
Wypoczynek nad jeziorem Drawskim zakończony, przy okazji trochę zwiedzania matecznika PO i powrót przez całą Polskę w rodzinne strony. Z okien kolejowego wagonu, należy stwierdzić, iż mamy Polskę w rozbudowie. Rozbudowie na naszą modłę, czyli po bałaganiarska. Prawie pięćset kilometrów pociąg pędzi z zawrotną prędkością ok. siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, ponieważ na pewnych odcinkach widać naprawę torów oraz dworców, pamiętających czasy przybywających ze wschodnich ziem osadników. Jedyną nadzieją jest fakt, że po wielu latach opóźnień inwestycje te zostaną ukończone, podobnie jak autostrady, które miały być czynne kilka lat temu.
Co najbardziej mnie zaskoczyło? Zmiana nastroju. Z osłupieniem przeczytałem informację, że w bastionie PO oraz wybitnego fryzjera psów Nitrasa - pamiętacie jak załogę stoczni w Szczecinie przekwalifikowywał na psich fryzjerów – prowadzi PiS 32% przed PO 25%. To się porobiło.
No, ale bliższa koszula ciału, czyli kochany Kraków z Krakówkiem. Widzieli Państwo spotkanie Prezydenta Dudy z nabzdyczonymi notablami UJ, na inauguracji roku akademickiego. Wyglądali jak osoby cierpiące na mocne zaparcie stolca na stolcu. Rety, co to będzie, jak to będzie, strasznie będzie? Do Krakowa rzucono odwody skoczków na listy wyborcze. Szczuka, Trzaskowski to filary, o które ma się rozbić koalicja prawicy. Jednak znając przewrotność wyborców, może być całkiem inaczej. Uwidacznia się również zmęczenie wyborców. Obiektywnie należy stwierdzić, że cykl wyborczy trwa zbyt długo. Sytuacja prowadzących w rankingach PiS oraz PO przypomina sytuację z I Wojny Światowej na zachodnim froncie gdzie okopani przeciwnicy jedynie potrafili się ostrzeliwać bez szans na błyskotliwy manewr. To samo jest obecnie pomiędzy PO i PiS. Dużo gadania, przekrzykiwania, połajanek, mało szarpania za kudły jak na damy przystało.
Za trzy tygodnie wynik będzie znany. Jedni zaczną liczyć zyski, jakie przyniosą im najbliższe lata, inni policzą straty, popłaczą nad swoją krzywdą a my wyborcy będziemy żyć w realu, jaki nam wybrańcy zgotują.
A może być ciekawie, bo „zaproszeni” goście przez lewackich polityków z merkellandu, już tłuką się w obozach dla imigrantów.
Przyciwnik tradycyjnego lewactwa, ludzi zwanych rzodkiewkami, mało wyrazistych. Wróg wulgaryzmów. Miłośnik przyrody i historii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka