Athrian Athrian
500
BLOG

Polemika z lewicą ... ciąg dalszy

Athrian Athrian Polityka Obserwuj notkę 0

  Nie miałem przez ostatnie dni czasu odpisać kilku dyskutantom, a odpowiedzi na pytania się nazbierało, więc  po prostu postanowiłem z tego sklecić wpis.

Jaki procent są w stanie uratować prywatne (nie państwowe) fundacje dobroczynne ? Według mnie spory. Wystarczy spojrzeć na rezultaty takich akcji jak WOŚP, świątecznych paczek, i tak dalej. Paradoksalnie WOŚP potrafi zapewnić sprzęt specjalistyczny o wyższej wartości dla placówek specjalistycznych niż NFZ. Także w moim mniemaniu są ludzie szlachetni, lubiący wspierać wartościowe inicjatywy. Natomiast bieda istniała i będzie istnieć, bo niektórzy są po prostu za głupi i za leniwi, aby cokolwiek ze sobą zrobić. Nie uważam, że należy osobom, które same doprowadziły się do ruiny na siłę pomagać. Oczywiście wymaga to też zwiększenia świadomości społecznej i zmiany mitu, że "liczy się tylko kasa". Pomaganie wszystkim ponadto szkodzi społeczeństwu. Taki menel leżący na poboczu drogi pewni bardzo ważną funkcję społeczną i nie można mu jej wbrew jego woli odbierać (a większość z tych ludzi nie ma woli i ambicji, aby coś ze sobą zrobić). Jaką funkcję owa osoba pełni ? Odstrasza innych przed zgubnymi nałogami, zbytnim hedonizmem i przestrzega przed nieróbstwem. Jeżeli zabierzesz wszystkich ubogich i meneli z ulicy, zabierzesz także wielu ludziom motywację do działania, do ucieczki przed ubóstwem. Jednych motywuje nagroda - i dla nich powinny być przedstawione pozytywne wzorce jakie mogą wyniknąć z pracowitości, jak np. bogaci i zdrowi psychicznie (tzn. nie pedofile czy mafiozi) biznesmeni, ale na niektórych działa tzw. kij, a nie marchewka - i im trzeba pokazać owych meneli. Jeżeli w społeczeństwie nie będzie kar i nagród, lepszego i gorszego położenia materialnego, wtedy żadna podjęta decyzja finansowa lub dotycząca pracy nie będzie miała swoich konsekwencji. W związku z tym z dalszego dokształcania się zrezygnowałoby jakieś 90% osób po podstawówce, gdy tylko zrozumieliby prosty fakt, że i tak państwo będzie ich utrzymywać. Nie może być tak, że obywatele zarabiający na siebie, utrzymują całe rzesze nierobów, których dodatkowo nie zachęca to do podjęcia jakiejś pracy, do zwiększenia swoich kwalifikacji. Będą oni po prostu siedzieć na socjalu do końca życia. 

Podobno mam "fetysz własności prywatnej", a ta powinna być ograniczana przez państwo.

Własność prywatna jest niejako filarem na którym bazuje wiele państw. Jeżeli bowiem zostaje ona zniesiona nie ma sensu praca - bowiem Twoje pieniądze, za które coś kupisz, przestają być Twoje jak i Twoja własność. Państwo ogranicza ową własność, czasami sensownie, czasami nie. Proszę wziąć pod uwagę, że prawo tworzą w dużej mierze politycy, a są to po prostu ludzie. Niektórzy politycy to bardzo głupi ludzie. Więc gdy jeden z nich wprowadzi prawo, że będzie mógł zabierać samochody, które mu się podobają to nie powinniśmy protestować ? Moim zdaniem powinniśmy. Poza tym wiele państw ma podatek zaprzeczający demokracji. Podstawowym założeniem demokracji jest bowiem "wszyscy ludzie stworzeni są równi" - i jeżeli jednym obywatelom nakłada się większy podatek, a innym mniejszy, to jednocześnie owe podstawowe założenie jest podważane. Podatki nie pochodzą także z próżni, pochodzą z pieniędzy obywatela. Wielu polityków współcześnie myśli, że pieniądze biorą się z podatków. Otóż nie, pieniądze biorą się z pracy. Ktoś oddaje swoje umiejętności przez określoną ilość czasu dla osoby, która jej za to zapłaci. I jeżeli później państwo zabiera z tego pieniądze na funkcjonowanie - nie ma sprawy. Tylko: niech każdemu zabiorą po równo (a nie tworzą rzesze ludzi zwolnionych z takich a owych opłat) i zostaną one przeznaczone na funkcjonowanie państwa (a nie ludzi, którym się nic nie chce). Państwo działa na zasadzie pewnej umowy społecznej - obywatel pracuje - zarabia - płaci państwu podatek, aby to sprawnie funkcjonowało i chroniło jego interesy - obywatel nadal spokojnie wykonuje swoją pracę. Jednak, jeżeli państwo zabiera obywatelowi tyle pieniędzy, że pozostawia go w stanie niemal wegetatywnym, a pieniądze zabrane nie usprawniają funkcjonowania państwa, to taki obywatel moim zdaniem ma prawo państwu wypowiedzieć umowę. Zresztą, współcześnie przy puczu większość osób po prostu odpaliła by znicza, za poległych polityków, a inni ograniczyli by się do potępienia lub pochwalenia takiej akcji. Żyjemy w świecie obserwatorów, nie ludzi podejmujących akcję, co sprzyja państwu i politykom do czynienia kiepskiej roboty, za którą obywatel wciąż płaci. 

Podałem pewną analogię odnośnie podatków. Tzn. powiedzmy, że pewnego dnia państwo "zabierze" Twój samochód, bo uzna, że lepiej nim rozdysponuje niż obywatel. Mój dyskutant nie zgodził się z tą tezą, ponieważ uważa, że takie zabranie oznaczałoby analogicznie odebranie całego dochodu. Otóż nie - większości ludzi nie stać na zakup samochodu za jedną pensję, więc kupują go na raty, lub odkładają pewną sumę co miesiąc. Tak więc analogia jak dla mnie trafna.

W sprawie mass mediów zgodzę się, że są one nastawione na przynoszenie zysków. Proszę wziąć jednak pewną rzecz pod uwagę: media są tworzone na podstawie gustu odbiorców. Jeżeli żyjemy w społeczeństwie, gdzie każdego dnia ludzie wolą czytać krótkie artykuły z obrazkami dającymi natychmiastową stymulację, to takie artykuły się zwykle publikuje. Nie jest też tak, np. że anoreksję promuje kilku gości o trudnej do zdefiniowania orientacji seksualnej siedzących w Mediolanie, którzy rzucają tekstami "w tym roku jeszcze szczuplejsze są top". To społeczeństwo samo wykształciło pewien model odbiorcy, do którego twórcy się przystosowują. Oczywiście istnieje też sporo książek, ciekawych publikacji i innych rozrywek intelektualnych niejako obok kultury masowej, ale niewiele osób po to sięga. Dlatego też ... taki szalony pomysł ... osoba, która głosuje na kobietę, bo ma fajne nogi i hasło S.E.K.S. na plakacie powinien być z głosowania wykluczony, jako po prostu zbyt prymitywny do brania udziału w tworzeniu państwa.

W sprawie grantowania publicznego niestety nie mogę podjąć polemiki, ponieważ jak wspomniał mój dyskutant wciąż trzeba czekać na wyniki. Pojawią się wyniki - podyskutujemy. ;-)

Tutaj pozwolę sobie zacytować mojego dyskutanta, na mój argument o altruizmie i mojej wypowiedzi o tym,  że czasami lubię pomóc potrzebującym:

"No jeżeli tak sobie życzysz, to ok. Ja tam lubię się nawalić jak szpadel, gotować, jeść, kupować sobie conversy etc. Ważne jest, żeby robić to na tyle z głową, żeby zużywać jak najmniej energii w skali globalnej, nie przyczyniać się do cierpienia zwierząt, niewolniczej pracy ludzi, zanieczyszczania środowiska, nad czym zresztą pracuję."

Możemy tu polemizować, bo nie jestem jedyną osobą pomagającą ludziom. Jeżeli ktoś lubi się "nawalić jak szpadel", a celem jego życia jest tylko rozrywka, zabawa i niskie zużycie energii to według mnie nic nie stoi na przeszkodzi, żeby siedział w szopie pędząc bimber. Celem życia nie jest tylko prosta egzystencja. Ludzie powinni mieć jakieś wyższe cele, powalczyć o jakieś ideały. Jeżeli jedynym wzniosłym celem ma być miska jedzenia dla osoby po studiach to należy tylko żałować, że w Polsce mamy taki kiepski system edukacji, który nie potrafi nawet ludzi z dyplomem przekonać, że "pieniądze i żarcie to nie wszystko". Mój dyskutant stwierdził też, że szlachetny nie jest, a upicie się wiele wnosi do jego życia. I znowu ... jeżeli czyjeś życie ma być całościowo determinowane przez czynniki zewnętrzne będzie on przez całe swoje trwanie na tym świecie skazany na łaskę i niełaskę osób, które raz to go poklepią po plecach, a raz zbesztają. Tak samo uważam, że jest nadzieja nawet dla ludzi nie mogących się codziennie nawalić na lepsze życie i nie trzeba alkoholu, żeby być człowiekiem szczęśliwym. Poza tym, jeżeli wszyscy ludzie mają być tego pokroju, to socjalizm zakłada pewien bezsens. Oto sponsorujemy ludzi złych i lubiących się nawalić, za kasę ludzi przedsiębiorczych tylko dlatego, że tych pierwszych jest więcej (o co w demokracji nie trudno). Osobiście uważam, że wielu ludzi ma większe ambicje niż nawalić się za cudze pieniądze i są dobrzy z natury, jednak założenia lewicy są wręcz odwrotne: mamy rzeszę złych ludzi, którzy lubią się tylko nawalić, a my jako zbyt humanitarni by pozwolić im zginąć, będziemy im płacić z kieszeni podatnika na wino. Zaiste genialne. Śmierć z ubóstwa może być przydatna niczym menel na poboczu. Jest to kara ostateczna za nie wzięcia spraw życiowych w swoje ręce, za "nie bycie kowalem swojego losu", tak jak niegdyś kara śmierci odstraszała ludzi od popełniania naprawdę zwyrodniałych przestępstw. Ludzie uczeni są lenistwa w państwach kierowanych przez lewicę. Jeżeli menel nic nie robi, a jest utrzymywany, jeżeli lepsze warunki i więcej pieniędzy otrzymują studenci posiadający stypendia socjalne, niż studenci aspirujący do stypendiów naukowych, to trudno powiedzieć, że państwo chce promować obywateli ambitnych. 

Osoba z którą polemizowała stwierdziła, że gdybym miał więcej, zapewne wzrosły by moje potrzeby. Owszem, wydawał bym wtedy zapewne więcej na swoje potrzeby, ale miał bym też więcej pieniędzy do przeznaczenia na jakieś ciekawe cele - np. na pomaganie wybranym osobom. Aktualnie żyję bardzo skromnie, ale żyję tam, gdzie chcę i w większości mogę jeszcze robić to, czego chcę. Skoro odwołanie się do Public Enemy nie pomogło, to przedstawię jeszcze pewien pogląd Niccolo Machiavelliego z książki "Il Principe": To nie pieniądze i tytuły sprawiają, że ludzie są wyjątkowi. To wyjątkowi ludzie z pieniędzmi i tytułami sprawiają, że i inni owych tytułów i pieniędzy pożądają. 

Panowie z lewej strony sceny politycznej chcą także bezpłatnej edukacji dla wszystkich. Dyplomy uczelni wyższych tracą na znaczeniu - bo faktycznie niemal każdy chętny może uzyskać dyplom. Między innymi dzieje się tak dlatego, że uczelnie muszą przyjąć x osób, aby otrzymać pieniądze z ministerstwa. Oczywiście nie zawsze znajdzie się x osób wybitnych chcących studiować dany kierunek, szczególnie humanistyczny. Jednak trzeba je przyjąć i aby zostali na uczelni obniżyć standardy nauczania. Dzięki temu posiadaczy dyplomów jest więcej, ale marnej jakości. Państwo nasze nie chce lub nie umie zrozumieć, że nie każdy musi mieć dyplom. Należało by też odstąpić od powszechnej pogardy dla ludzi wykonujących pracę manualne(paradoksalnie bardzo powszechnej w państwach kierowanych przez lewicę). Był zresztą swego czasu taki program w amerykańskiej telewizji "najniebezpieczniejsze zawody świata" o jakichś drwalach ścinających ogromne drzewa z narażeniem życia, ludziach wydobywających ropę ze złóż oceanicznych, poławiaczach krabów. Ludzie Ci są wirtuozami w tym co robią, a ich pracę uważam za cenną, natomiast zupełnie nie rozumiem jak w wykonywaniu ich pracy pomoże papier inżyniera czy magistra filozofii. Zupełnie też nie rozumiem po co komuś system edukacyjny dający dyplom za brak umiejętności.

Mój oponent zauważa, że jest ateistą i z tego wynika jego postawa. Ja także jestem ateistą i wielu postulatów lewicy nie popieram. Przykładowo: zdjęcie krzyży z urzędów państwowych, czy płacenie odszkodowań przez UE rodzicom, których dzieci weszły do szkoły, gdzie wisiał krzyż. Jestem ateistą, więc krzyż nie ma dla mnie żadnego religijnego znaczenia - jest po prostu elementem wystroju danego pomieszczenia, które zostało urządzone z czyimś gustem. Odmawiam też wierzenia w to, że gdy wejdę do pomieszczenia z krzyżem, to (jak zakłada chyba wielu "ateistów") w magiczny sposób dotknie mnie ręka boga i w magiczny sposób się zdematerializuję, lub zamienię w popiół - to po prostu głupota, Dla ateisty krzyż nie powinien mieć żadnego znaczenia religijnego, jako, że odmawia on wiary w dogmaty religijne, a tym samym to czy w sali wisi czy też nie krzyż powinno go interesować tyle, co zeszłoroczny śnieg. W mojej opinii ludzie wierzący mogą sobie stawiać co im się żywnie podoba, jak długo nie zasłania mi to widoku z okna i się o to nie potykam (np. miał bym coś przeciwko rozsypywaniu krzyży co 5 metrów po chodnikach). Cały spór o krzyż w urzędach i szkołach z mojego punktu widzenia jest bezsensowny, bo to kłótnia dla niewiernego w tym stylu, czy gdzieś tam może stać doniczka, czy też nie. Jeżeli większość jest chrześcijańska i wyraża wolę powieszenia sobie tu czy tam krzyża, szczególnie w katolickiej szkole, czy w państwowym urzędzie danego kraju - to niech zawiesza. Oponował bym natomiast przeciwko wciskaniu na siłę krzyży ludziom do lokali czy mieszkań prywatnych, jako że jestem człowiekiem mającym "fetysz własności prywatnej".

Demokracja opiera się na założeniu, że "wszyscy ludzie są równi", lewica proponuje, by wszyscy ludzie byli "tacy sami". Czyli, jeżeli ja jestem bogaty to powinienem oddać pieniądze biedakowi, abyśmy mieli ten sam status materialny. Nie ważne, że jeden z nas na to zasługuje, a drugi nie. Tym samym tokiem rozumowania gwałty powinny być legalne i nie karane prawem, bowiem człowiek bardziej atrakcyjny znajdzie sobie dziewczynę, a mniej atrakcyjny nie - więc tej mniej atrakcyjny powinien według lewicy zapewne mieć moralne prawo zgwałcić kobietę, żeby być w takiej samej sytuacji odnośnie częstości stosunków, jak człowiek lepiej obyty społecznie. Oczywiście możemy też poudawać tu i ówdzie, że wszyscy ludzie są dla nas tacy sami, że wszystkich traktujemy tak samo. Jednak szczerze mówiąc, gdy np. przychodzi do wyboru partnera to nikt z litości nie będzie wyburzał ścianek dla 200 kilowej kobiety, większość zgodnie z tym co podpowiada im genetyka, wybierze po prostu ładną kobietę. Po prostu ludzie nie są tacy sami, nagradzani i karani są za swoje umiejętności i przywary. Zniesienie tego jest czymś tak nienaturalnym jak dziwnym.

 

 

p.s. Przy okazji chciałbym pogratulować Pani, która zablokowała moje wypowiedzi na swoim blogu. Ludzi ocenia się tak po ich przyjaciołach, jak i wrogach. Jeżeli zakazuje się pisania osobie o kontrowersyjnych argumentach, a zostawia tylko opozycję z którą "czuje się na sile wygrać" - nie może to świadczyć dobrze o osobie blokującej wypowiedzi. Ja póki co jeszcze nikogo nie zablokowałem i raczej nie planuję, co najwyżej jeśli do tego dojdzie, to zablokowane będą osoby zbyt często używające niecenzuralnego języka. Na otwartą i trudną polemikę jestem otwarty.

Dyskusja do której się odwołuję znajduje się pod tym adresem:

 http://absolwent.salon24.pl/251321,panstwo-wedlug-koncepcji-lewicowych-nie-dziekuje

 

 

Athrian
O mnie Athrian

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka