Adam Wielomski Adam Wielomski
322
BLOG

Sąd nad Generałem

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 29
Przed kilkoma dniami w Polskę poszła dosyć kuriozalna wiadomość, że gen. Wojciech Jaruzelski i kilku innych członków WRON (dla młodszych Czytelników: Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego), na wniosek IPN, stanęło przed sądem za „kierowanie związkiem zbrojnym” mającym na celu obalenie Konstytucji PRL.
    
Jaruzelskiego, Kiszczaka i resztę można oceniać tak lub inaczej; uważać ich za bohaterów lub zdrajców. Jednak nawet jeśli są zdrajcami, to nie należy popadać w absurdy, a przede wszystkim postępować wbrew logice. Nic wszak nie stanowi tak znakomitego celu dla złośliwów, jak gwałt zadany racjonalnemu myśleniu i głoszonym zasadom. We wniosku prokuratorskim, przygotowanym przez IPN, aż roi się od wewnętrzno-logicznych sprzeczności.
    
Po pierwsze, zakwalifikowanie wprowadzenia stanu wojennego jako „kierowania związkiem zbrojnym” poraża, ale nie ciężkością zarzutu, lecz śmiechem. Takie zarzuty stawia się mafiozom, a nie poważnym politykom i przywódcom państw. Gen. Jaruzelski nie kierował żadnym „związkiem zbrojnym”, ale Ludowym Wojskiem Polskim, armią państwa.
    
Po drugie, postawienie Jaruzelskiemu zarzutu, że złamał konstytucję PRL  wprowadzając stan wojenny i nielegalnie obejmując władzę, jest aberracją antykomunistycznego rozumu. Jeśli przed sądem III/IV RP IPN – instytucja państwowa - wytacza komuś proces o podeptanie konstytucji PRL, to tym samym uznaje ją za legalną. Tak, IPN właśnie uznał legalność i prawomocność konstytucji z 22 VII 1952 roku, której projekt osobiście poprawiał Stalin. Tym samym – nie wiem czy kierownictwo IPN zdaje sobie z tego sprawę – instytucja ta uznała legalność konstytucji PRL, a więc Polski Ludowej jako takiej. W takiej sytuacji – logicznie – Instytut uznał prawomocność nie tylko komunizmu w Polsce, ale także działalność wszystkich organów, którego tegoż PRL broniły. Byli agenci SB mogą więc odetchnąć z ulgą. Po uznaniu legalności PRL i procesie tych, którzy złamali konstytucję 13 XII 1981 roku IPN musi uznać także prawowitość istnienia SB i jej agentów. Tak, jeśli PRL była legalna, to wszyscy tajni współpracownicy SB byli współpracownikami legalnego państwa, którego III/IV RP czuje się kontynuacją. Czuje się tak silnie, że ściga sądownie tych, którzy podnieśli na PRL rękę, wedle starego powiedzenia, że „kto podniesie rękę na władzę ludową, może być pewny, że władza ludowa mu tę rękę odetnie”. Postawienie przez IPN Jaruzelskiego i spółki przed sądem III/IV RP oznacza, że konstytucja PRL była legalna, SB było legalne; nielegalne były zamachy na konstytucję PRL  w wykonaniu WRON, a więc – znowu logicznie – także innych ośrodków. Wszyscy opozycjoniści byli więc słusznie pałowani, represjonowani i więzieni. Oczywiście, poza tymi, których internowała bezprawnie WRON w XII 1981, bo WRON była nielegalna.
    
Nigdy nie zgadzałem się z poglądem, że osadzenie Al Capone w więzieniu za niezapłacone podatki było sukcesem amerykańskiego sądownictwa. Przeciwnie, to była kompromitacja, skoro nie udało się go posadzić za poważne przestępstwa. Jeśli Jaruzelski i Kiszczak trafiliby do więzienia za obalenie stalinowskiej konstytucji z 1952 roku, to nie byłby to sukces „niepodległościowców”, ale ich kompletna porażka. Nazwijmy wprost: żenada.
    
Prawda jest bowiem taka, że nie da się sądzić ludzi poprzedniego reżimu na podstawie obowiązującego w nim prawa. Sąd taki zawsze oznacza zalegitymizowanie tegoż reżimu. Jedynym logicznym aktem oskarżenia w tej sprawie byłoby postawienie Jaruzelskiego i spółki przed sądem za nielegalne przejęcie i sprawowanie władzy od 1944 roku. Uznanie za legalny rządu w Londynie jest co prawda trudne – biorąc pod uwagę stan rozkładu tego obozu po 1945 roku – ale przynajmniej jest logiczne. Całą Polskę Ludową uznajemy wtedy za nielegalną, a wszystkich jej przywódców traktujemy jako uzurpatorów. Jaruzelskiego nie sądzimy więc za stan wojenny, ale za samo sprawowanie władzy . Teza ta jest karkołomna, ale przynajmniej jest logiczna, gdyż wtedy nielegalny jest i PRL i jego konstytucja, i SB i agentura. Karkołomność tej teorii polega na tym, że w Polsce w latach 80-tych prawomocność rządu londyńskiego uznawało może ze 200 osób, a 35 milionów nie miało pojęcia, że na emigracji istnieje jakiś wirtualny rząd stojący na fundamencie konstytucji z 1935 roku.
    
Każdy wynik procesu Jaruzelskiego będzie porażką. Jeśli sąd uzna go winnym, to tym samym uzna prawomocność stalinowskiej konstytucji; jeśli nie uzna go winnym, to uzna, że nie złamał tejże konstytucji, a więc, że była legalna. Biorąc pod uwagę wiek oskarżonego i opieszałość polskich sądów mam nadzieję, że główny oskarżony nie doczeka ogłoszenia wyroku, bo jaki by on nie był, będzie on legitymizacją komunizmu w Polsce.

Adam Wielomski

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka