Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński
1880
BLOG

Widmo JOW straszy na salonach

Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński Polityka Obserwuj notkę 101

Sposób wyłaniania reprezentacji politycznej określa ustrój państwa, wyznacza szanse dostępu do rządów państwem.  Skoro tak, to referendum jest najlepszą formą rozstrzygnięcia tej kwestii. Byt politycznego establishmentu zależy od utrzymania obecnie w Polsce stosowanej ordynacji proporcjonalnej w wyborach do Sejmu. Nic dziwnego, że życie publiczne w Polsce opanował szum informacyjny wokół samego referendum oraz pytania o JOW. Żadna sprawa tak nie łączy skłóconych partii i partyjek, jak obawa przed zmianą ordynacji wyborczej. Mówi się, że pytania referendalne nie dotyczą spraw dla państwa kluczowych, zatem nie spełniają warunków artykułu 125 Konstytucji. Jest to prawdą w odniesieniu do wszystkich pytań poza pytaniem o JOW. Próby dodania dalszych pytań wyrażają dążenie do skompromitownia instytucji referendum oraz „utopienia” kwestii istotnych w gąszczu błahostek.

Nie ma idealnej ordynacji wyborczej – każda ma wady i zalety, a wyższość jednej nad drugą zależy od kontekstu sytuacyjnego i wyznawanych wartości. Dyskutanci, którzy nie biorą tego pod uwagę, uprawiają czystą propagandę.

Skoro ordynacja wyborcza jest filarem ustroju politycznego, problem postawiony w referendum należy rozpatrywać w aspekcie działania państwa. Nawet pobieżna obserwacja pozwala dostrzec słabości polskiego państwa: nieprzejrzystość procesów decyzyjnych, brak odpowiedzialności za decyzje; podporządkowanie administracji publicznej oraz wymiaru sprawiedliwości interesom partyjnym, niezdolności do korekty błędów, ogólną niewydolność systemu rządzenia krajem. Nie trudno wykazać istnienie związku przyczynowego między patologiami ustrojowymi a obowiązującą ordynacją. Tłumacząc te patologie „niedojrzałością społeczeństwa”, politycy i wynajęci przez nich eksperci starają się odwrócić uwagę od rzeczywistych, ustrojowych ich przyczyn.  

JOW sprzyja realizacji dwóch celów: skuteczności i odpowiedzialności rządów. Osiąga się to często kosztem niektórych innych wartości, w tym reprezentacji mniejszości oraz proporcjonalności. Przyznanie pierwszeństwa tym innym wartościom dokonuje się kosztem skuteczności i odpowiedzialności rządu. Z perspektywy zdrowego rozsądku wystarczy, by interes mniejszości był chroniony prawem, które gwarantuje im warunki normalnego życia i możność działań na rzecz uzyskania poparcia dla swoich żądań większości. Zauważmy też, że samo pojęcie mniejszości jest niejasne – pod pewnymi względami wszyscy należymy do jakichś mniejszości. Samo wprowadzenie JOW nie gwarantuje reformy państwa, powinny mu towarzyszyć inne zmiany ustrojowe. Bez zmiany obecnej ordynacji wyborczej nie sposób jednak myśleć o reformie państwa.

Pierwsze pytanie zadane w referendum dotyczy więc tego: czy chcemy mieć państwo skuteczne i odpowiedzialne, czy też państwo byle jakie, dające prominentną pozycję, bliżej zresztą nieokreślonym, mniejszościom. Opcja druga utrwala plagę partyjniactwa i wynikające z niej ustrojowe patologie.

 

Profesor; ​politolog, socjolog; pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN; aktywny uczestnik polskiego życia obywatelskiego, m.in. założyciel i pierwszy prezes Transparency International - Polska; jeden z liderów ruchu społecznego na rzecz reformy ordynacyjnej (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze) oraz przewodniczący Kuratorium Fundacji Konkurs Pro Publico Bono; członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka