Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
461
BLOG

Hańba domowa

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 1

Smoleńsk 10.04.2010, Pandemia koronowirusa 2020, Szczepienia 2021 - lekceważenie tanich metod leczenia np. amantadyną, hydroksychlorochiną 2020-2021:

Ulegli, shakowani, konformiści "zatroskani" o los Ojczyzny?

Czy to jest możliwe aby ludzie doświadczeni historycznie jak w Gettcie Łódzkim czy Warszawskim KTÓRZY nie pakowali własnych dzieci do wagonów śmierci na Umschlagplatz tak postępowali?

Czy postąpiliby po raz drugi???

https://instytutsprawobywatelskich.pl/koronawirus-eksperyment-na-ludziach/

Rafał Górski: Część ekspertów uważa, że koronawirus pojawił się naturalnie, z kolei inna część twierdzi, że celowo został zmodyfikowany i wpuszczony do środowiska. Jakie jest pańskie zdanie?


Zbigniew Hałat: Jestem w grupie epidemiologów, którzy wyciągają wnioski z całości, łącznie z sytuacją polityczną, gospodarczą i militarną. Uważam, że należy kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem. Naszym (epidemiologów – przyp. red.) mistrzem jest dr John Snow. Podczas epidemii cholery w połowie XIX wieku zdemontował uliczną pompę, która była punktem odbioru wody pobieranej poniżej ujścia ścieków do Tamizy i dzięki temu uratował życie wielu Londyńczykom. Snow nie wiedział o istnieniu bakterii, było to na długo przed Kochem, ale zdrowy rozsądek, ów angielski common sens pozwolił mu wyciągnąć słuszne wnioski z analizy prostych danych. Otóż śmierć znacznie rzadziej zaglądała w oczy mieszkańcom innej dzielnicy Londynu, którym dostarczano wodę pobieraną powyżej ujścia ścieków

Wyciągajmy więc wnioski jak najbardziej praktyczne. Z badań dotyczących genomu wirusa nazwanego SARS CoV-2 wynikają podejrzenia, że nowy zarazek nie mógł powstać w sposób naturalny. Prof. Bruno Coutard z Marsylii wraz z innymi wybitnymi badaczami 10 lutego 2020 r. opublikował w internecie artykuł „The spike glycoprotein of the new coronavirus 2019-nCoV contains a furin-like cleavage site absent in CoV of the same clade“.

image

Zbigniew Hałat jest lekarzem, specjalistą w zakresie epidemiologii, byłym wiceministem zdrowia. Po studiach lekarskich ukończonych w 1974 roku wyjechał do Afryki, gdzie zajmował się zwalczaniem ciężkich i występujących masowo epidemii chorób tropikalnych. W latach 80. był konsultantem ds. epidemiologii rządu w Kenii. Po powrocie do kraju poświęcił się zapobieganiu AIDS podczas działalności w Polskim Czerwonym Krzyżu.


Źródło: Radio WNET

Można więc uznać, że to była kolejna próba stworzenia organizmu genetycznie modyfikowanego (GMO), tym razem o zastosowaniu bojowym w charakterze broni masowego rażenia. Pytanie, czy do uwolnienia doszło przypadkowo, czy umyślnie znajdzie swoją odpowiedź w programach szczepień.

Zbigniew Hałat – polski lekarz, specjalista epidemiolog, publicysta, działacz społeczny, były wiceminister zdrowia. Wikipedia

Data urodzenia: 1950 71 lat

https://dorzeczy.pl/kraj/166733/cala-swiadoma-ludzkosc-powinna-tego-zadac-dr-zbigniew-halat-o-szczepionce-na-covid-19.html

Cała świadoma ludzkość powinna żądać, by ci wszyscy którzy zdjęli odpowiedzialność z producenta, ujawnili dane faktyczne i nie pozwolić na ich ukrywanie – mówił na antenie radia WNET dr Zbigniew Hałat.

Doktor Zbigniew Hałat w podsumowującym mijający rok Poranku Radia Wnet odniósł się do rozpoczętych w Polsce masowych szczepieniach przeciwko COVID-19. Jego zdanaiem, nie można mówić o "szczepionce", a "eksperymentalnej terapii genowej".


Rozmówca rozgłośni tłumaczył, żę szczepionki mają ustalony sposób wytwarzania i sposób prowadzenia badań, sięgający kilku lub kilkunastu lat. – Tym razem mamy do czynienia z preparatem terapii genowej. Wiele eksperymentalnych prób terapii genowej np. w nowotworach złośliwych i szeregu innych ostrych zmianach chorobowych, zawiodło i wycofano się tych prób – przekonywał.


Epidemiolog wskazywał, żę mRNA ma spowodować ekspresję genów człowieka w kierunku wytworzenia antygenu podobnego do kolca SARS CoC-2.– Już w 2000 roku amerykański odpowiednik PAN stwierdził, że ekspresja genów jest dużym zagrożeniem – dodał.


Dr Hałat podkreślał, że dane dotyczące nowego preparatu powinny być jawne, ponieważ ich ukrywanie może mieć bardzo negatywne skutki dla naszego zdrowia. – Cała świadoma ludzkość powinna żądać, by ci wszyscy którzy zdjęli odpowiedzialność z producenta, ujawnili dane faktyczne i nie pozwolić na ich ukrywanie. (…) Kto będzie płacił za leczenie chorób autoimmunologicznych? – pytał.


W ocenie eksperta, podstawowym działaniem przy zwalczaniu koronawirusa powinno być wczesne leczenie z hydroksychlorochiną.

Dr Hałat: Szczepionki mRNA a choroby autoimmunologiczne - dlaczego się o tym nie mówi? / Źródło:

https://youtu.be/hZ-hfsN09-M


https://dorzeczy.pl/kraj/166725/racjonalne-argumenty-zamiast-patriotycznego-obowiazku-lisicki-o-szczepionkach-przeciwko-covid-19.html

Racjonalne argumenty zamiast "patriotycznego obowiązku". Lisicki o szczepionkach przeciwko COVID-19

Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy"

Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy" / Źródło: PAP / Arek Markowicz

Polacy nie lubią kiedy pewne rzeczy próbuje się na nich wymusić. Wolałbym, żeby rząd przekonywał do tych szczepionek w sposób racjonalny – podkreślił na antenie Polskiego Radia 24 Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy".


Podczas porannej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki przekazał, że do Polski dotarło już 300 tys. dawek szczepionki i rozpoczyna się ich dystrybucję. – Dzisiaj i jutro ruszą do ponad 250 szpitali – poinformował. Szef rządu podkreślał, że wchodzimy obecnie w "fazę, kiedy ta największa i najważniejsza operacja logistyczna pozwoli nam rozwieźć dawki szczepionki dla ok. 30 mln pacjentów w najbliższych paru miesiacach". – To operacja powrotu do życia sprzed pandemii – dodał.


Retorykę rządzących mającą zachęcać do szczepień skomentował na antenie Polskiego Radia 24 Paweł Lisicki. Publicysta przyznał, że nie szczególnie mu się ona podoba.


– Używanie określenie jak "moralny obowiązek", "patriotyczny obowiązek" jest bardzo wątpliwe. Może dać efekt odwrotny od zamierzonego. Polacy nie lubią kiedy pewne rzeczy próbuje się na nich wymusić. Wolałbym, żeby rząd przekonywał do tych szczepionek w sposób racjonalny – powiedział.


Odnosząc się do osób, które pozostają sceptyczne co do skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek, redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", podkreślił iż należy wziąć pod uwagę ich argumenty, rozmawiać z nimi i przekonywać.


To nie jedyna uwaga, jaką pod aresem rządzących miał Paweł Lisicki. Publicysta zwrócił uwagę także na błędy w komunikacji. – Liczba zakażeń spada, liczba przypadków śmiertelnych spada, a obostrzenia rosną. Gdzie tu jest spójność, gdzie tu jest logika? – zastanawiał się.


Źródło: Polskie Radio 24


© ℗ 2012-2021 Orle Pióro Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.


https://jhi.pl/artykuly/zakonczenie-wielkiej-akcji-likwidacyjnej-w-getcie-warszawskim,394

Zakończenie wielkiej akcji likwidacyjnej w getcie warszawskim

20.09.2018

Autor: Anna Majchrowska

21 września 1942 r. — w święto Jom Kipur — zakończyła się wielka akcja likwidacyjna w warszawskim getcie. Od dnia 22 lipca do obozu zagłady Treblinka II zostało wywiezionych ok. 300 tys. osób, w tym wielu członków grupy Oneg Szabat. W getcie pozostało ok. 35 tys. osób skoszarowanych na terenie szopów oraz ok. 20 tys. tzw. mieszkańców „nielegalnych”. Getto zamieniło się w wielki obóz pracy.

image

Wielka akcja likwidacyjna rozpoczęła się 22 lipca 1942 r. Terenem zbiorczym dla osób wywożonych do obozu zagłady Treblinka II był plac przeładunkowy przy zbiegu ul. Stawki i Niskiej i Zamenhofa (Umschlagplatz), którego komendantem został Mieczysław Szmerling. Stąd prawie codziennie odchodziły transporty liczące ok. 5–6 tys. osób (w sierpniu ok. 10 tys.). Pierwszego dnia wywieziono 6250 osób – głównie żebraków, przesiedleńców i aresztantów. Do końca lipca zamordowano prawie 65 tys. mieszkańców getta. [1]




Odpowiedzialnością za dostarczenie wyznaczonych kontyngentów został obarczony Adam Czerniaków, przewodniczący Judenratu. 23 lipca — nie chcąc brać udziału w zagładzie narodu żydowskiego — popełnił samobójstwo, w związku z czym odpowiedzialność została scedowana na Służbę Porządkową, której kierownikiem mianowano Jakuba Lejkina, a zastępcą Józefa Szeryńskiego. [2]


29 lipca pojawiły się plakaty wzywające do dobrowolnego wyjazdu w zamian za 3 kg chleba i kilogram marmolady. Ludzie licząc, że wysiedlenie oznacza wysiedlenie na Wschód, stawili się dobrowolnie na Umschlagplatz. Tego też dnia do akcji likwidacyjnej przystąpili fukcjonariusze Einsatz Reinhardt. Podczas akcji w związku z zaostrzoną izolacją getta panował jeszcze większy głód, drożyzna, zamarł szmugiel. [3] Coraz więcej doniesień od uciekinierów z Treblinki uświadamiało mieszkańcom getta, jaki jest los wywożonych Żydów. Pierwsze wiadomości o Treblince dotarły między 29 lipca a 8 sierpnia, m.in. wrócił do getta Dawid Nowodworski i złożył obszerną relację grupie Oneg Szabat.


image

dr Janusz Korczak, Stefania Wilczyńska: Na Umschlagplatz w pierwszej kolejności zostały wysłane dzieci z sierocińców, więźniowie, mieszkańcy schronisk, przesiedleńcy, chorzy ze szpitali. 5 lub 6 sierpnia na Umschlagplatz trafiły dzieci z Domu Sierot przy ul. Siennej 16 wraz z opiekunami: Januszem Korczakiem i Stefanią Wilczyńską.


image


Z początkiem września Niemcy nasilili działania. 3–4 września wznowili blokady w szopach, przeprowadzili też gigantyczną selekcję w kwadracie ulic Gęsia, Smocza, Niska i Zamenhofa (tzw. kocioł) w dniach 6–12 września (na 6 września wyznaczono powszechną rejestrację resztek ludności getta) – podczas pięciu dni zamordowano 2648 osób, a do Treblinki wywieziono ponad 54 tys. [4] Rozdano też 32 tys. numerków życia – tylu Żydów miało pozostać w getcie. Następnie Niemcy wywieźli chorych ze szpitali wraz z personelem lekarskim, a 9 sierpnia rozpoczęli zmniejszanie obszaru getta, m.in. zlikwidowali tzw. małe getto. Wprowadzili też karty meldunkowe, a legitymacje fabryczne straciły ważność.


Grupa Oneg Szabat w połowie listopada 1942 r. opracowała raport Likwidacja żydowskiej Warszawy dotyczący przebiegu wielkiej akcji likwidacyjnej oraz funkcjonowania obozu zagłady w Treblince. Raport kończy się skierowanym do Rządu Rzeczpospolitej Polskiej i Rządów Państw Sprzymierzonych wezwaniem do wysłania do Treblinki międzynarodowej komisji celem zbadania i stwierdzenia prawdziwości podanych w raporcie faktów, natychmiastowego zastosowania kroków odwetowych wobec winnych tragedii Żydów polskich, a także wobec Niemców zamieszkujących ziemie Państw Sprzymierzonych.

image


Zgasło moje słońce, w mym świecie zapanował mrok. Podczas blokady na Gęsiej 30 zabrali moją Lubę. Żywię jeszcze odrobinę nadziei, że może moja droga się uratuje. A jeżeli, broń Boże, nie? Moja wędrówka na Umschlagplatz. Ulice zieją strachem. Z bólem widzę, że nie ma nadziei na jej ocalenie. Załadowali ją, jak widać, od razu do wagonu. Los chciał, aby padła wraz z setkami tysięcy Żydów ofiarą hitlerowskiej bestii. Brak mi słów dla wyrażenia mej tragedii. Powinienem pójść za nią, tzn. umrzeć. Nie mam jednak dość sił, aby zrobić ten krok. Ora... i jej tragedia. Dziecko, któremu tak bardzo potrzeba matki. Jak bardzo ją ona kochała!


Następnego dnia ich córka Ora obchodziła 15. urodziny.


Dziś są 15 urodziny Ory. Ponury to dzień w jej i moim życiu. Tak tragicznego dnia jeszcze nie miałem w mym życiu. Od wczoraj nie uroniłem jeszcze ani jednej łzy. Leżałem trawiony mym bólem na strychu, nie zmrużyłem oka. Ora mówiła przez sen: „Mamo (mamusiu, nie odchodź beze mnie)”. (...) Czy już ją zabili? Wyszła w lekkiej sukience, bez pończoch, z moją skórzaną teczką w ręku. Jakie to tragiczne! Wspólne życie, które trwało ponad 21 lat (poznałem ją na początku 1920 r.), zakończyło się tak tragicznie. [8]


 To się nie mieści w naszej Wierze i Cywilizacji! NIE TA RUBRYKA!

https://ninateka.pl/film/jacek-trznadel-rozmowy-istotne

obsada i twórcy

scenariusz:Miłosz Kozioł, Maciej Grabysa

rok produkcji:2010

język:polski

producent:Narodowy Instytut Audiowizualny, Telewizja Polska S.A.

czas trwania:20'05''

kategoria:rozmowy, publicystyka

gatunek:dokument

barwa:czarno-biało-kolorowy

jakość:dobra

kategoria wiekowa:12

„Strasznie przeżyłem wojnę” – mówi Jacek Trznadel – pisarz, poeta, krytyk literacki i publicysta. Trauma II wojny światowej, zarówno w wymiarze osobistym jak i światopoglądowym, odegrała w jego życiu bardzo ważną rolę. Sprawiła, że po 1945 roku popierał i pokładał nadzieje we władzy ludowej, która obiecywała zbudowanie na gruzach przedwojennej Polski nowego porządku i społeczeństwa, które nie będzie oparte na wyzysku i wielkiej własności. Trznadel szybko zorientował się, że tworzony w Polsce ustrój znacząco odbiega od deklarowanych celów i wartości. „To był paradoks tamtych czasów” – mówi Trznadel – ludzie chcący zostawić za sobą koszmary wojny byli skłonni, wbrew rozumowi, wierzyć w obietnice nowego systemu i byli ślepi na jaskrawe nieraz przejawy jego ukrytego, wrogiego Polakom oblicza.

image

W dalszej części rozmowy Trznadel opowiada m.in. o swoich wczesnych pracach naukowych, o okolicznościach podpisania Listu 59, kiedy to po raz pierwszy publicznie opowiedział się po stronie opozycji antykomunistycznej, oraz o swojej filozofii badań nad literaturą, zgodnie z którą, obok samej twórczości, istotne są również drogi życiowe twórców. To specyficzne podejście do literatury zaowocowało najbardziej znanym dziełem Trznadla – zbiorem rozmów z pisarzami, zatytułowanym Hańba domowa. To właśnie tej publikacji poświęcona jest ostatnia część rozmowy.

Jacek Trznadel (ur. 1930) – pisarz, poeta, krytyk literacki i publicysta, współzałożyciel Polskiej Fundacji Katyńskiej. Jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, w 1952 roku rozpoczął pracę w Instytucie Badań Literackich w Warszawie. W 1992 roku uzyskał tytuł profesora. W swojej pracy skupiał się m.in. na twórczości Cypriana Kamila Norwida i Bolesława Leśmiana. Był jednym z sygnatariuszy Listu 59, w którym otwarcie przeciwstawił się planowanej nowelizacji konstytucji PRL i opowiedział m.in. za wolnością sumienia, nauki i wolnością słowa. W latach 1978–83 pracował na paryskiej Sorbonie, gdzie pełnił funkcję dyrektora sekcji polskiej i profesora literatury polskiej. Jego najbardziej znaną publikacją jest wydana w 1986 roku Hańba domowa, w której zawarł wywiady z polskimi twórcami literatury na temat ich postawy względem stalinizmu na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Jest również autorem kilku tomików poezji, oraz opracowań na temat zbrodni katyńskiej.

Rozmowy Istotne to zrealizowany przez Narodowy Instytut Audiowizualny i TVP Kultura cykl rozmów z wybitnymi postaciami, kształtującymi polskie i międzynarodowe życie intelektualne: pisarzami, dramaturgami, aktorami, którzy dzielą się z widzami swoimi przemyśleniami na temat otaczającego ich świata.

image

Prof. Jacek Trznadel, fot. W. Sayluk /Reporter


Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-za-co-to-odznaczenie,nId,889877#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chromehttps://wydarzenia.interia.pl/polska/news-za-co-to-odznaczenie,nId,889877

"Mam wielką wątpliwość, czy prezydent w kolejnych latach będzie właściwie przyznawał ordery i odznaczenia" - mówi profesor.


Podkreśla, że nie jest zaskoczony przyznaniem orderu Adamowi Michnikowi, bo jest to zgodne "z obecną polityką rządową Donalda Tuska i nowego prezydenta, tzn. jest kontynuacją tej polityki, która nastała po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia".


Prof. Jacek Trznadel nie kryje, że wywołuje ona u niego protest, ponieważ "Order Orła Białego nie jest i nie może być pionkiem doraźnej gry politycznej, jak chcieliby prezydent czy premier, ale jest symbolem zakorzenionym głęboko w historii Polski, odznaczeniem ustanowionym jeszcze w okresie I Rzeczypospolitej".




Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-za-co-to-odznaczenie,nId,889877#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chromeCHIRURG od " tkanek miękkich" Narodu


image


https://jacektrznadel.eu/lancet-zaszyty-w-brzuchu-narodu.html

LANCET ZASZYTY W BRZUCHU NARODU

(wokół „smoleńskiej” zbrodni)

     Przycichły nieco odgłosy Smoleńskich dociekań i polemik. FYM (Paweł Przywara) ogłosił książkę podsumowującą nierozwiązane problemy, prof. Mirosław Dakowski zastanawia się, czy nie wyczerpują się dostępne materiały do smoleńskich dociekań. Prawie jednogłośnie uznano Siewiernyj w Smoleńsku jako „maskirowkę”. Zinterpretowano wielostronnie (m.in. Krzysztof Cierpisz z Lundu w Szwecji) udostępnione na papierze fakty i hipotezy. Chyba większość niejako uznaje, że na podstawie publikowanych faktów i sądów, trudno określić, gdzie zginęli pasażerowie i załoga TU 154 (jeśli byli w ogóle załogą i pasażerami). Samolot TU, i inne podobne, wystartowały z Okęcia lub nie wystartowały, szczątki samolotu na Siewiernym pochodzą z TU 154 (może z dwu), ale są podrzucone. 96 osób zginęło w ten lub w inny sposób, bo chyba nie było katastrofy czy strącenia samolotu. Stało się wszystko w Rosji lub w Polsce. Ale raczej przekonanie, że śmierć 96 osób jest wynikiem zbrodni utrwaliło się. Rosyjski MAK ogłosił rezultaty swoich dociekań nad „katastrofą” Tupolewa. Niestety polski zespół rządowy (Miller) i zespół Macierewicza oddali się analizom treści zapisów czarnych skrzynek, nie próbując zastanowić się, czy nie zostały one sfałszowane. Nikt nie próbował objąć śledztwem nowych zakresów (np. przeprowadzając wywiady dotyczące chronologii przybywania ofiar na Okęcie). Nikt nie udowodnił na wstępie, że domniemany tragiczny lot rzeczywiście miał miejsce. Dodam, że „Smoleńsk” jest dla mnie tragedią nie tylko dlatego, że dotyczy losów Polski. Zginęli także moi osobiści przyjaciele.

     Mimo tych wszystkich, wymienionych wyżej, dociekań, lot TU 154 i los dziewięćdziesięciu sześciu ofiar owinięto dość szczelnym materiałem, z którego niegdyś, w pozahistorycznych czasach, produkowano czapki-niewidki.

     Takich czapek-niewidek nie miały, jak się sądzi, tylko zwłoki ofiar zawarte w dziewięćdziesięciu sześciu trumnach. Ale i to jest tylko niepewną prawdą: otwartych zostało jedynie dziewięć trumien, były to rzeczywiste zwłoki ofiar, choć pozamieniane miejscami w określonych trumnach. Na niektórych zwłokach (np. Walentynowicz) znaleziono nowe ślady uszkodzeń, w ramach jakby rytualnej? zemsty. Ale bez powagi dawnych Mayów. Spełnił się jednak – choć tylko częściowo – warunek stwierdzenia morderstwa w procesie sądowym: trup musi zostać odnaleziony. Co do tego zresztą w prowadzonych dywagacjach na temat zbrodni smoleńskiej od początku nie było raczej wątpliwości, że 96 osób zginęło, a zwłoki zapewne się odnajdą. Na tak wielkiej ilości osób nie mogła się udać akcja przeprowadzona po zamachu Majowym na gen. W. Zagórskim (zniknął dokładnie i bez śladu; późne dywagacje Wincentego Witosa nie miały siły dowodów). Teraz zresztą nie było odpowiednich warunków fizycznych, np. lotu nad Atlantykiem i wybuchu bomby w luku bagażowym, zatopienie samolotu na głębokości kilku tysięcy metrów. Nie udało się to także kiedyś zamachowcom libijskim na amerykański PANAM, bo wybuch nastąpił nad Locerbie w Szkocji. Po długotrwałych poszukiwaniach odnaleziono jednak małą cząstkę zapalnika, identyfikującą terrorystów.

      W przypadku zamachu smoleńskiego nikt nie weryfikował każdej cząstki leżących na Siewiernym potrzaskanych części TU (nazywanego wrakiem). Jeśli by przyjąć katastrofę lotniczą w wyniku zamachu, to polemiki rozgrywały się nie wokół pierwotnych elementów realnych (np. stan fragmentów kadłuba czy podwozia), lecz dotyczyły elementów opisowych, podanych na papierze. Nawet w wypadku „czarnych skrzynek” nie wiadomo, czy dane były realne, czy sfałszowane. O takiej wiedzy, pochodzącej z danych, istniejących „na papierze”, można mówić, że jest „papierowa”.

     I właśnie na taką „papierową wiedzę” , nałożono, na sygnał dany z góry (komunikat rosyjski), krzyżujące się kłamstwa, o pozorach prawdopodobieństwa: np. o niedopuszczalnych błędach pilotów. Nie dodawano tylko, że pierwszy pilot (mój krajan), Arkadiusz Protasiuk, jak i inni, należeli do lotniczej klasy mistrzowskiej. A hipotetycznym możliwościom takich błędów i innych zakłóceń nadawano pozory rzeczy udowodnionych.

Ostatnio nastąpił bardzo względny spokój, spory i rozważania przycichły, słychać tylko szmer wygłaszanych modlitw za umarłych.

      Ale można to powiedzieć jeszcze inaczej, że leżąca na stole operacyjnym Polska, została według pewnych opinii uratowana z agonii, zeszła ze stołu i spaceruje w pawilonie dla zdrowiejących. Można podziwiać sztukę chirurgów: brzuch zeszyto z prawie niewidoczną blizną. Życie z pozoru toczy się dalej normalnie.

      Spadło zapotrzebowania na dawców krwi dla konającej Polski, została utoczona i pobrana od kilkunastu „seryjnych samobójców”. Więc może już nie ma tych, co za dużo wiedzieli, i mogli wnieść zamieszanie wokół stołu operacyjnego. Czy już jako ostatniemu samobójcy strzelono w potylicę gen. Sławomirowi Petelickiemu? Będzie pamiętany, kolejność sprzyja pamięci.

      To, że żadne z tych „samobójstw” nie zostało popełnione w Rosji, oddalałoby – w logicznym myśleniu – rosyjskie sprawstwo. Bo niby nie w Rosji byli nosiciele ewentualnej, zgubnej dla morderców wiedzy, chyba że i tutaj zastosowano perfidną „maskirowkę”. Jednak tam, czy tutaj, trudno sobie wyobrazić dokonanie zamachu o takiej rozpiętości jako dzieła samotnego zamachowca. Od decydentów – do wykonawców, aż po dyrektywę zacierania faktów w śledztwie (np. równoczesna awaria aparatur rejestrujących na Okęciu i na Siewiernym, mniej możliwa niż jeden do miliona) – wiedzę bezpośrednią i pośrednią musiało mieć więcej osób. Tym bardziej dochowanie przez nich tajemnicy „służbowej” zawarowano może najwyższą karą. Wydłużająca się lista „seryjnych samobójców” ma zapewne związek ze smoleńską sprawą, i obejmuje także tych, co przypadkowo posiedli o niej niebezpieczną wiedzę lub się o nią otarli.

      W smoleńskim zamachu maskowanie poszło tak daleko, że każdemu właściwie stwierdzonemu faktowi przeciwstawia się inny: był lot – nie było lotu; zginęli w wywołanej katastrofie – zamordowano ich gdzieś w jednym z hangarów na Okęciu; upadek z wysokości spowodował obrażenia – zadawano je ręcznie; na Siewiernym leżą szczątki TU154 po katastrofie – są tam podrzucone szczątki dwu Tupolewów (z powodu tej wiedzy zginął podobno prof. Wróbel ze Śląska). To, co prawdziwe i to co ukryte, miesza się z tym, co zmyślone lub podmienione. Zapisy aparatur lotniskowych zniszczono lub zatrzymano rejestrowanie. I nawet nie wiemy, czy rozbudowano wiedza techniczna o locie TU154 nie służy zamaskowaniu morderstwa, popełnionego nie w powietrzu, lecz na ziemi. Doskonała narracja kryminalna: tyle że rozwiązania nie znajdziemy na ostatniej karcie książki, lecz w niewiadomym roku 2000 ileś… Kto będzie miał cierpliwość dożyć… Zaiste, doskonały scenariusz sensacyjnego filmu.

      A gdyby powrócić do zarysowanego wyżej obrazka operacji chirurgicznej, dokonywanej na Polsce… Otóż jedna z instrumentariuszek, asystujących przy operacji, wstała rano z krzykiem, przypomniała sobie, że nie doliczyła się jednego lancetu. To może znaczyć, że został zaszyty w brzuchu operowanej. Czy nie dlatego przechadzająca się Polska czuje czasem ogromne bóle pooperacyjne. Ale lekarze mówią, że to normalne, tyle nerwów zostało przeciętych, zdrowienie musi potrwać.

      Co stało się z tą instrumentariuszką? Gdy biegła w szoku po swoim okropnym odkryciu, by wszystkich zawiadomić, wpakowała się pod dużą ciężarówkę. Jej odkrycie, jej prawda na długo zginęła razem z nią. Więc może dopiero kiedyś, gdy miną lata, a Polska, jako pacjentka będzie się skarżyć na jakieś okropne bóle, zostanie zrobione rentgenowskie zdjęcie, w nie-agenturalnej „nadczerwieni”. Brzuch zostanie otworzony. Wyjmą zaszyty lancet i umieszczą w muzeum.

      Tyle, że nawet wścibscy dziennikarze nie będą już mogli odnaleźć zaginionej dokumentacji z tamtej pierwszej operacji. Nie wiadomo, kto operował, kto asystował. Kto celowo pozwolił na zaszycie brzucha z niewyjętym lancetem. Faktem jest, że nie istnieją doskonałe archiwa, zawsze są jakieś luki… A w muzealnej gablocie, przy lancecie, położą kartkę:

Stary lancet nieznanej produkcji. Używany (także przez agentów) w Polsce i w dawnym ZSSR, w czasach zamachu/katastrofy w Smoleńsku. Służył do ukrywania prawdy w ciele żywego społeczeństwa.

(maj 2013)

https://niezalezna.pl/334464-jacek-trznadel-konczy-90-lat-premier-o-takich-osobach-mowi-sie-ze-sa-sumieniem-narodu

image

Jacek Trznadel w dziełach badawczych, jak i w bieżących wydarzeniach politycznych, odwołuje się do prawdy w jej klasycznej arystotelesowskiej definicji – napisał dziś premier Mateusz Morawiecki we wpisie na Facebooku. - O takich osobach mówi się, że są sumieniem narodu – dodał.

Dziś 90. urodziny obchodzi Jacek Trznadel – krytyk literacki, pisarz, poeta, eseista, autor prac z zakresu historii literatury, m.in. "Twórczość Leśmiana. Próba przekroju" i "Czytanie Norwida. Próby". Współpracował z paryską "Kulturą" i wydawnictwami tzw. drugiego obiegu. Najbardziej znaną jego książką jest "Hańba domowa", wydany w 1986 r. zbiór wywiadów z pisarzami tworzącymi w okresie stalinizmu.

- Trzy tysiące lat temu nad wejściem do biblioteki w Tebach, król egipski Ossymandias kazał wyryć napis: "Lekarstwa duszy". Czyż nie jest to największy hołd, jaki można złożyć książce?

 – napisał premier.

Ocenił, że "gdyby w czasach egipskiego władcy znano twórczość Pana Profesora Jacka Trznadla, także Jego dzieła znalazłyby tam swoje miejsce".

- A wśród nich księga nad księgami – "Hańba domowa", wydana po raz pierwszy w 1986 r. w Paryżu oraz w wydawnictwach podziemnych

 – wskazał.

Premier zdradził, że o tej pozycji, kiedy przeczytał ją po raz pierwszy w swoich studenckich czasach, przez głowę przetoczyła mu się myśl Cypriana Kamila Norwida, zawarta w rozprawce "O czytaniu": "Bratając się z nieznanym pisarzem w jego słowach i wypowiedziach, odczuwamy tchnienie nieskończoności".

Zwrócił uwagę, że Trznadel przyczynił się w 1997 r. do pierwszego polskiego wydania dzieła Józefa Mackiewicza "Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary", które czekało na polską edycję 48 lat. Zaznaczył, że przypominanie mordu katyńskiego, wyświetlenie prawdy o tej zbrodni, w twórczości Jacka Trznadla wystąpiło już wcześniej, w publikacji "Powrót rozstrzelanej armii. Katyń – fakty, rewizje, poglądy", wydanej w 1994 roku.

- Nie sposób nie wspomnieć o Panu Profesorze, jako osobie, która od dziesięciu lat woła o wyświetlenie wszystkich okoliczności, które doprowadziły do katastrofy samolotu w drodze na uroczystości katyńskie w dniu 10 kwietnia 2010 roku

– zauważył szef polskiego rządu.

Wskazał, że "Jacek Trznadel, w dziełach badawczych, jak i w bieżących wydarzeniach politycznych, odwołuje się do prawdy w jej klasycznej arystotelesowskiej definicji". "O takich osobach mówi się, że są sumieniem narodu" – podkreślił.

- To wspaniale, że Pan Prezydent Andrzej Duda przyznał Panu Profesorowi Jackowi Trznadlowi Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Panie Profesorze, z okazji przypadającej dzisiaj 90. rocznicy urodzin, życzę Panu dużo zdrowia i sił w dalszym odkrywaniu Prawdy!

 – dodał premier.


Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka