Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
305
BLOG

Zderzenia sprężyste a grzech zaniechania

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Prawa fizyki są najbardziej rozpoznane  przez ludzkość. Tak jak prawa wojny i wynalezienie szczepionek na tyfus (choroby wojny) przez karmienie wszy przez inteligencję polską.

W plejadzie uczonych nie zabrakło też i Polaków. Jak Maria Skłodowska-Curie. Słynna szkoła profesora Banacha ze Lwowa co to na serwatkach do wytarcia Pyska wypisywał najbardziej zawiłe problemy matematyki i fizyki.

Kwarki i powaby. Cóż dla fizyka z matematyką stosowaną - wydział elitarny na Politechnice Gdańskiej - dawna szkoła z Wilna i Lwowa jest PLANDEMIA.

Nie dziwię się znając gdańskie podwórko, że TEMATEM w ujęciu praw społecznych z zastosowaniem fizyki i matematyki oraz chemii społecznej zajął się mgr inż. Marek Tomasz CHODOROWSKI absolwent tej Alma Mater mojej Uczelni.

https://www.lwow.com.pl/m.htm


Dlaczego Stefan Banach?

Zajęcia z matematyki na 3 i 4 semestrze podczas moich studiów na Politechnice Gdańskiej (1971-1973) prowadził "świeżo upieczony" doktor matematyki. Wtedy nazywaliśmy go "szalonym Heniem", bo i styl prowadzenia zajęć był trochę niezwyczajny i tematy, które poruszał wydawały nam się dziwne, a na egzaminie pojawiały się tematy tak niebezpieczne, jak np. przekształcenie... stołu w przestrzeni Banacha (teraz, kiedy następne pokolenie zdobywa inżynierskie szlify na PG, wykładowca ten zdobył już miano "krwawego Henia") Ale nie o nim zasadniczo ma być mowa, lecz o bohaterze pewnej dziedziny matematyki, całkiem jak na tę naukę nowej, mianowicie - analizie funkcjonalnej. Wtedy jedną z nielicznych pewnych dla nas wiadomości była ta, że jednym z jej twórców był genialny polski matematyk - Stefan Banach.

Jakież więc było moje zdumienie, gdy we wrześniu 1973, po przyjeździe do Lwowa na dalsze studia, wędrując po Cmentarzu Łyczakowskim, tuż obok znanego grobu Marii Konopnickiej, na solidnym - z czarnego granitu wykonanym grobowcu rodziny Riedlów zobaczyłem nazwisko Stefana Banacha, zmarłego we Lwowie 31.VIII.1945 roku i pochowanego tam właśnie, obok poetki, na grobie której niezależnie od pory roku są zawsze świeże kwiaty.

Będąc tam spójrzmy na sąsiedni - z lewej strony stojący - grobowiec Riedlów i złóżmy i tam symboliczny kwiat temu wybitnemu Polakowi, znanemu wśród matematycznej braci całego świata, twórcy znanej w świecie Lwowskiej Szkoły Matematycznej.

Stefan Banach

Informacje podane niżej zaczerpnąłem z książki innego wybitnego polskiego matematyka, Kazimierza Kuratowskiego "50 lat matematyki polskiej 1920-1970" wydanej w serii Omega w 1973 roku

Stefan Banach urodził się 30 marca 1892 roku w Krakowie. Bliższych szczegółów o jego rodzicach brak. Wiadomo jedynie, że pochodził z rodziny góralskiej i że dzieciństwo miał bardzo ciężkie. Już od piętnastego roku życia Banach musiał utrzymywać się z korepetycji.

Początkowo studiował matematykę jako samouk. Przez krótki czas uczęszczał na Uniwersytet Jagielloński, a następnie wstąpił na Politechnikę Lwowską. Studia na Politechnice przerwał wybuch I wojny światowej. Banach wrócił do Krakowa. Nie przestał interesować się matematyką, nie odbywał jednak w tym czasie regularnych studiów; poznawał matematykę z książek i z rozmów z matematykami O. Nikodymem i W. Wilkoszem (późniejszymi profesorami).

A oto jak opisuje Steinhaus swe pierwsze spotkanie z Banachem: 

"Idąc letnim wieczorem r. 1916 wzdłuż plant krakowskich, usłyszałem rozmowę, a raczej tylko kilka słów; wyrazy "całka Lebesgue'a" były tak nieoczekiwane, że zbliżyłem się do ławki i zapoznałem się z dyskutantami; to Stefan Banach i Otton Nikodym rozmawiali o matematyce".

Tak odbyło się "odkrycie" Banacha. Steinhaus uważał je za swoje największe odkrycie matematyczne.

To spotkanie Steinhausa z Banachem miało niemal natychmiastowe konsekwencje naukowe: Steinhaus zakomunikował Banachowi pewne zagadnienie, nad którym od dłuższego czasu pracował, a w parę dni później - ku zdziwieniu Steinhausa - Banach przyszedł z gotowym rozwiązaniem. Tak powstała pierwsza publikacja Banacha, ogłoszona w "Biuletynie Akademii Krakowskiej" wspólnie ze Steinhausem.

Ten efektowny start zwrócił uwagę innych matematyków polskich na Banacha (co też było niemałą zasługą Steinhausa). W 1920 roku profesor Antoni Łomnicki przyjął Banacha na swego asystenta na Politechnice Lwowskiej, mimo że Banach nie miał ukończonych studiów. Od tego momentu zaczęła się błyskawiczna kariera naukowa Banacha. W tymże roku Banach przedstawia tezę doktorską Uniwersytetowi Jana Kazimierza (ogłoszoną w trzecim tomie "Fundamenta Mathematicae" pt. Sur les operations dans les ensembles abstraits et leur application aux equations integrales). W 1922 roku Banach się habilituje i w tymże roku zostaje profesorem Uniwersytetu; w dwa lata później - członkiem korespondentem Akademii Umiejętności.

Jako profesor Uniwersytetu we Lwowie, Banach rozwija - obok dużej aktywności dydaktycznej - wielką działalność naukowo-badawczą. Staje się wkrótce największym autorytetem w analizie funkcjonalnej, której jest jednym z twórców. Dokoła niego koncentruje się plejada młodych talentów; wyrasta - pod kierownictwem Steinhausa - nowa, Lwowska Szkoła Matematyczna, która wkrótce, bo już w 1929 roku, zaczyna wydawać własny organ, poswięcony analizie funkcjonalnej - są to " Studia Mathematica".


W 1932 roku ukazuje się w druku słynne dzieło Banacha Theorie des operations lineaires jako pierwszy tom nowego wydawnictwa "Monografie Matematyczne", którego Banach był jednym z założycieli.


Dzieło to przyczynia się w dużym stopniu do spopularyzowania osiągnięć Banacha wsród ogółu matematyków i do rozwoju analizy funkcjonalnej. O zainteresowaniu świata matematycznego osobą Banacha świadczy między innymi fakt powierzenia mu jednego z odczytów plenarnych na Międzynarodowym Kongresie Matematycznym w Oslo w 1936 r.


O uznaniu zasług Banacha w kraju świadczy też i to, że Banach był kilkakrotnie laureatem nagród naukowych, a w 1939 roku zostaje wybrany na prezesa Polskiego Towarzystwa Matematycznego. Lata wojny spędza we Lwowie.


W latach 1940 i 1941 jest dziekanem na Uniwersytecie. W ciężkich latach okupacji niemieckiej, aby ratować swe życie, jest karmicielem wszy w Instytucie profesora Weigla, w którym preparowane były szczepionki antytyfusowe (z których wiele potajemnie przedostawało się w ręce Armii Krajowej).

Poniżej zamieszczam fragment wspomnień prof. Wacława Szybalskiego (ur. w 1921 r. we Lwowie i mieszkającego tam do 1944 roku, wybitnego polskiego naukowca, biochemika, pracującego od kilkudziesięciu lat w USA) o losie polskich naukowców (w tym Stefana Banacha) we Lwowie podczas okupacji niemieckiej, z którymi miał okazję zetknąć się w zupełnie niezwykłych okolicznościach:

Profesor Rudolf Weigl pomógł ochronić wielu usuniętych z pracy profesorów uniwersytetu i ich współpracowników, zatrudniając ich jako karmicieli wszy. Takie zatrudnienie uprawniało do specjalnych racji żywnościowych i - chociaż częściowo - ubezpieczało przed aresztowaniami, wywózką i/lub śmiercią pod okupacją hitlerowską. Niektóre aspekty zatrudnienia w Instytucie Weigla miały wiele wspólnego z filmem Spielberga „Lista Schindlera”.

Od czasu, gdy karmienie wszy przez karmicieli zajmowało tylko godzinę dziennie i gdy uczelnie (z wyjątkiem Politechniki przemianowanej przez Niemców na „Technische Fachkurse”) były zamknięte przez hitlerowców, karmiciele w pozostałym czasie mogli organizować podziemne kursy uniwersyteckiei inną działalność patriotyczną. Na przykład ja, jako kierownik hodowli wszy, opiekowałem się grupą karmicieli składającą się w większości z matematyków słynnej Lwowskiej Szkoły Matematycznej, włączając światowej sławy profesora Stefana Banacha i innych: Jerzego Albrychta, Feliksa Barańskiego, Bronisława Knastera, Władysława Orlicza a także innych naukowców, jak: Tadeusz Baranowski (biochemik), Ludwik Fleck (bakteriolog), Seweryn Krzemieniewski i jego żona Helena (oboje słynni bakteriolodzy) oraz Stanisław Kulczyński (botanik i rektor UJK), Stefan Krukowski (archeolog). Słynny artysta-muzyk Stanisław Skrowaczewski (z którym uczęszczałem w latach 1929-1940 na lekcje fortepianu u Florentyny Listowskiej) był także karmicielem wszy. Został on kompozytorem i słynnym dyrygentem Orkiestry Symfonicznej w Minneapolis. Spotykałem go wielokrotnie podczas jego koncertów w Madison, w stanie Wisconsin, w latach 60 i 70-tych.


Lwowska Szkoła Matematyczna była także znana jako „Szkocka” – nie z powodu jakichś bezpośrednich związków ze Szkocją, lecz od nazwy „Kawiarni Szkockiej”, gdzie lwowscy matematycy zwykli spotykać się i rozwiązywać swe teorie na papierowych serwetkach lub bezpośrednio na blatach stolików. Pierwszy język komputerowy (notacja „polska” lub „odwrócona polska” używana przez firmę Hewlett Packard) był także stworzony przez tę grupę. Było to bardzo stymulujące intelektualnie, lecz jakże w gruncie rzeczy surrealistyczne: słuchać ich długich dyskusji o granicach matematycznych, elementach teorii topologii i przestrzeni (teraz znanych jako "przestrzenie Banacha") i teorii liczb – podczas karmienia wszy.


Ja z kolei musiałem pilnować, by w ferworze ich dyskusji nie nastąpiło przekarmienie wszy przez czas dłuższy niż 45 minut, ponieważ wszy laboratoryjne utraciły swój naturalny instynkt przerwania konsumpcji ze zgubnym dla siebie skutkiem, ponieważ ich jelita zaczynały pękać od nadmiaru krwi.


Przytaczam jeszcze fragment wspomnień Tadeusza Krzyżewskiego (ur. w 1911 we Lwowie, absolwenta Akademii Handlu Zagranicznego we Lwowie oraz uczelni ekonomicznych w Krakowie i Berlinie, dr nauk hum. Uniwersytetu Jagiellońskiego), zamieszczony w kwartalniku "Cracovia Leopolis" (nr 1 (17) z 1999 r):

Lwowska szkoła matematyczna zawdzięcza swe znaczenie głównie profesorom Uniwersytetu oraz Politechniki - Stefanowi Banachowi, Hugonowi Steinhausowi, Stanisławowi Mazurowi, Kazimierzowi Bartlowi, Antoniemu Łomnickiemu, Włodzimierzowi Stożkowi i kilku innym. Ośrodek lwowski był przede wszystkim znany z fundamentalnych prac w dziedzinie analizy funkcjonalnej, przy czym w kręgu głównego jej twórcy, prof. Banacha, skupiło się grono badaczy, którzy założyli znane pismo fachowe „Studia Mathematica", rozpowszechnione także i obecnie poza granicami Polski.

Prof. Stefan Banach (1892-1945), prawdziwy geniusz matematyczny, opracował zasadnicze pojęcia i twierdzenia analizy funkcjonalnej, a terminy takie, jak przestrzeń Banacha znane są każdemu matematykowi w świecie. Wypracowane przez Banacha metody oraz odkrycia jego najbliższych współpracowników - Stanisława Mazura, Władysława Orlicza i Juliana Schaudera, wywarły istotny wpływ na każdą niemal gałąź współczesnej matematyki, a także fizyki teoretycznej. Banach, nie mający ukończonych studiów wyższych, odkryty został dla nauki przez prof. Steinhausa. Bawił on pod koniec I wojny światowej w Krakowie. W czasie spaceru po Plantach podsłuchał uczonej dysputy matematycznej Banacha z późniejszym profesorem Ottonem Nikliborcem i pozyskał go dla środowiska lwowskiego. W roku 1920 Banach złożył pracę doktorską, a dwa lata później został mianowany profesorem uniwersytetu. W ciągu swej 18-letniej kariery naukowej opublikował 58 prac o podstawowym znaczeniu.


Indywidualność Banacha wyrażała się również w swoistych metodach poszukiwań twórczych i przyjacielskiej współpracy. Lubił pracować w gronie przyjaciół-matematyków w kawiarnianej atmosferze, przy czym gwar i muzyka nie przeszkadzały mu w koncentracji myśli. Przesiadywał godzinami w słynnej kawiarni Szkockiej, zapisując blat stolika dowodami twierdzeń. Ażeby uniknąć strat, spowodowanych interwencją porządkową kelnerów wycierających zapisy, zakupił Banach potężny zeszyt, w którym były odtąd notowane problemy wymagające rozwiązania, z podaniem przy każdym nazwiska autora i daty. Na odwrocie karty pozostawiano miejsce na ewentualny opis rozwiązania. „Księga Szkocka" stała do dyspozycji każdego matematyka, który o nią poprosił płatniczego, a dla zachęty za rozwiązanie niektórych problemów przewidywane były nagrody, czasem dość dziwne, np. żywa gęś.


Legendarna „Księga Szkocka" o dużej wartości naukowej i historyczno-emocjonalnej przetrwała wojenne burze i obecnie stanowi własność Międzynarodowego Centrum Matematycznego im. S. Banacha w Warszawie. Po wojnie Księga była nadal prowadzona przez matematyków wrocławskich w latach 1946-58. Przedstawiona na Międzynarodowym Kongresie Matematycznym w Edynburgu w 1958 r. wywołała zrozumiałą sensację wśród Szkotów, nie orientujących się, że jej związek ze Szkocją jest zupełnie specyficzny.


W czasie wojny Banach pozostał we Lwowie, pracując zarówno naukowo, jak i społecznie. Po wkroczeniu do miasta Niemców, narażony na prześladowania, został karmicielem wszy w Instytucie Bakteriologicznym swego kolegi uniwersyteckiego, prof. Rudolfa Weigla, twórcy szczepionki przeciwtyfusowej. Wyniszczony ciężkimi warunkami wojennymi, doczekał się klęski hitlerowców, lecz nie mógł już włączyć się czynnie do odbudowy życia naukowego, zmarł bowiem w sierpniu 1945 r.


Po tzw. "wyzwoleniu Lwowa przez armię radziecką" (patrz stosowny w tym miejscu artykuł z Wikipedii: Wysiedlenie Polaków ze Lwowa) Banach powraca do swych czynności na Uniwersytecie i utrzymuje żywe kontakty z matematykami radzieckimi, którzy mu okazują liczne dowody serdecznej przyjaźni. Niestety, w styczniu 1945 r. zapada na śmiertelną chorobę - raka płuc. Śmierć Stefana Banacha, najznakomitszego polskiego matematyka, nastąpiła 31 sierpnia 1945 roku, w mieszkaniu państwa Riedlów.

Jego pogrzeb, w którym wzięły udział tłumy mieszkańców Lwowa, był wielką manifestacją polskiego środowiska naukowego, które jeszcze pozostało we Lwowie. Na cmentarzu Łyczakowskim żegnało go 16 mówców.


Pochowano Banacha w grobowcu lwowskich kupców Riedlów, u których w ostatnim okresie życia mieszkał (w kamienicy przy ul. Dwernickiego L. 17). Grobowiec ten znajduje się bezpośrednio obok grobu Marii Konopnickiej, nietrudno go więc odnaleźć.


WIZJONER - Opisuje BESTIĘ W UJĘCIU HISTORYCZNYM I WSPÓŁCZESNYM.

źródło: https://bestia.com.pl/beast-citations/


Pan Profesor – siedem spostrzeżeń

    Zastanówmy się, jak oceniłby zmiany cywilizacyjne, dokonujące się ostatnio na naszych oczach, profesor jednego z renomowanych uniwersytetów. Ktoś nie znający słowa „gender”, ani żadnego z pozostałych wynalazków, wprowadzanych do obiegu przez współczesnych bałwanów. Zamiast tego posiadający wiedzę autentyczną. Ktoś przyzwyczajony do samodzielnego myślenia, do swobodnego dyskutowania, krytycznego omawiania oraz do wyciągania wniosków. Bez względu na to, jak niemiłe mogłyby być to wnioski dla władzy. Przy okazji dla panów sędziów, prokuratorów, oficerów służb, naukowców, polityków, dziennikarzy, dla tak zwanych „elit”, czy dla kogokolwiek. Zatem, ktoś stanowiący zaprzeczenie profesorów dzisiejszych.


Przede wszystkim dostrzegłby potężny szturm, przeprowadzony z początkiem roku 2020, na branżę nazywaną po angielsku „hospitality industry” – wiążącą się z podróżowaniem, ze zbiorowym przebywaniem w restauracjach, kawiarniach, pubach i domach weselnych, na przyjęciach, nad basenami i w hotelach, w ramach której nawiązywane były do tej pory międzyludzkie więzi. Zatem na tę gałąź gospodarki, dzięki której społeczeństwo żyje i oddycha. Równolegle przeprowadzony został atak na dotychczasowe sposoby funkcjonowania zachodnich społeczeństw, związane choćby z kupowaniem. Ale również z przebywaniem w galeriach handlowych, na stadionach sportowych, w salach gimnastycznych i siłowniach, także na zebraniach i w kościołach. Czyli wszędzie, gdzie może dochodzić do nawiązywania kontaktów. Czy zakazy, które objęły wszystkie religie i Kościoły, objęły również synagogi? Tego nie wiadomo. Każdą z synagog, w tym sposoby funkcjonowania lokalnych społeczności żydowskich, należałoby poddać uważnej obserwacji. A tego media, ani obywatele, z zasady nie robią. Zakazy zatem obejmowały potężny sektor usług, co doprowadzi w krótkim czasie do zubożenia, a następnie zanikania w społeczeństwach Zachodu, warstwy średniej. Jedynej funkcjonującej jeszcze samodzielnie. Będącej teoretycznie w stanie bronić się przed szalonym atakiem na dotychczasowe, zachodnie standardy życia. Ta warstwa może po roku 2020 intensywnie biednieć. I im dłużej taki proces potrwa, tym mniejsze będą nasze szanse na bunt. Do którego mogłoby dojść wśród obywateli wolnych i zaradnych. Bunt niezbędny, żeby przeżyć. Szczególnie gdy ci mniej zaradni, znajdujący się mentalnie poza warstwą średnią, się nie zbuntują.

image

Druga obserwacja wiąże się z niewielką świadomością zbliżającego się niebezpieczeństwa. Przede wszystkim w grupach społecznych najbardziej dziś zagrożonych. W sytuacji, gdy zagrożony jest niemal każdy pracobiorca oraz ten, kto cokolwiek posiada – zwłaszcza firmy i nieruchomości. Zagrożeni są w związku z tym niemal wszyscy. Prędzej czy później bowiem bezradne rządy, pracujące w roku 2020 – w pocie czoła i na rozkaz „z góry” – nad pogłębianiem globalnego kryzysu finansowego, po nasze nieruchomości sięgną. I nie tylko po nieruchomości. Także po oszczędności, po wszelką własność, na koniec po naszą wolność. A skoro takiej świadomości w grupach najbardziej dzisiaj zagrożonych nie ma i skoro maseczki wciskane ludziom na twarz, bez wiarygodnego uzasadnienia, nie zostały uznane za wystarczający sygnał napaści na nasze bezpieczeństwo i wolność, wypada zaczekać, aż pogłębiona świadomość w społeczeństwach Zachodu się pojawi.

Taka pojawić się musi, ponieważ maseczki były nam przymusowo zakładane z wykorzystaniem intensywnej dezinformacji. Podczas gdy wiedzy rzetelnej, a w zasadzie jakiejkolwiek – zabrakło. Nie jest na dłuższą metę możliwe wodzenie społeczeństwa za nos przy pomocy manipulacji, ogłupiania i kłamstwa. Choćby z tego powodu, że nie każdy posiada w domu telewizor. Znaleźliby się również – i to w każdej grupie zawodowej – tacy złośliwcy, którzy nie kupują gazet, a radio ściszają natychmiast, gdy urywa się muzyka. Można co prawda próbować do nich dotrzeć przy pomocą sąsiadów, aktywistów partyjnych lub policji, tylko że ten sposób okazywał się do tej pory zawodny.

image

***

    Obserwacja trzecia wiązałaby się poniekąd z drugą, ponieważ koncentrowałaby naszą uwagę na sprawcach pandemii z roku 2020. Czyli na źródle zagrożenia; którego, jak do tej pory, nikt nie miał ochoty identyfikować, ani tym bardziej winowajców ścigać. Nasuwa się pytanie – w jaki sposób moglibyśmy wybranych miliarderów oraz sporą część amerykańskiego, plus kilku europejskich, „deep state” dopaść, skoro świadomości niebezpieczeństwa w grupach najbardziej dziś na Zachodzie zagrożonych, nie ma? I nie może jej być, gdy zmasowanemu ogłupianiu towarzyszy lęk. Pozbywanie się strachu chwilę jeszcze potrwa, na co sprawcy pandemii bez wątpienia liczą.


Obserwacja czwarta pozwoliłaby oksfordzkiemu profesorowi zamyślić się nad dramatycznym upadkiem – umysłowym i osobowościowym – społeczności naukowych Zachodu. Widocznym w szczególny sposób podczas pandemii. Nad upadkiem charakterystycznym nie tylko dla krajów post-sowieckich, dla Zachodu również. W krajach poradzieckich złożyło się na opisywane zjawisko kilka czynników – eksterminacja profesury przedwojennej, przeprowadzona podczas II wojny światowej w Polsce oraz naturalne zniknięcie kolejnego pokolenia naukowców, mającego szansę na styczność z elitą przedwojenną. Ostateczne zniknięcie autorytetów z wiedzą i kręgosłupem dokonało się w okolicach śmierci papieża Jana Pawła II, nazywanego nad Wisłą profesorem Karolem Wojtyłą. Tylko że wraz z Jego odejściem zniknęła również pamięć o tym, jak powinna zachowywać się społeczność akademicka, jaki poziom intelektualny wyznaczać oraz jakie postawy promować.

https://www.youtube.com/watch?v=vVAy6QjXFSc

Jan Paweł II Gdańsk 12 06 1987 na zakończenie Mszy

(…)

Degrengolada umysłowa, demonstrowana w ciągu ostatnich 50 lat na uczelniach zachodnich – za wyjątkiem matematyki i fizyki – stanowiła widoczny efekt wysiłków pokolenia „68”. Dzieła zniszczenia dopełniły: polityczna poprawność, komercjalizacja nauki, pogoń za „punktami” i grantami, niszczące resztki akademickiej niezależności. W jej miejsce pojawił się lęk o własną karierę i pozycję, o własny byt, czyli o spłatę kredytu. Dawną niezależność zastąpiły komunistyczna smycz i stalowy kaganiec. A mówiąc prościej – strach!

image

(…)


image

Autonomia środowisk naukowych zniknęła. Nie mogłyby działać bezkarne klastry administrujące zachodnimi społeczeństwami – quasi mafijne zgęstki, łączące polityków, media, kluczowe postaci wymiaru sprawiedliwości z oficerami służb specjalnych – gdyby nie dominacja pokolenia „68” na uczelniach wyższych. Stąd brało się zaskakujące milczenie środowisk naukowych podczas pandemii. A dokładniej – w początkowej fazie destrukcji cywilizacji. Milczący naukowcy niczego już w gruncie rzeczy nie badają i przeciwko niczemu nie protestują. Co najwyżej, przeciwko rządom prawicy. Tylko wtedy budzi się w nich tygrys „za sorosowe pieniądze”. W poważniejszych sytuacjach ta sama grupa milczy. Na szczęście zdarzają się wyjątki. Wśród nich grupa uczonych – przenikliwych, wolnych i odważnych – o której wspomnimy. Każdy z autorów cytowanych niżej dokumentów i prac naukowych godny jest najwyższego szacunku.

***

    Obserwacja piąta sprowadzałaby się do dostrzeżenia roli celebrytów w sterowaniu zachodnimi społecznościami. Celebryci, to masowe produkty mediów, służące im samym do uwiarygodnienia przekazywanych przez siebie informacji. Kim jest celebryta? To człowiek znany z tego, że jest znany – najczęściej z mediów. Dlatego często się w mediach pojawia. Kto może nim zostać? Każdy. W tej sprawie nie decyduje talent, inteligencja, pracowitość, wiedza, osiągnięcia, charakter ani psychika. Nic przy promowaniu przyszłego celebryty się nie liczy, poza jednym. Poza potencjałem marketingowym do uczynienia z kandydata na celebrytę osoby znanej. Ale także poza jego elastycznością i ochotą, by jako osoba sławna promować w mediach takie poglądy, jakich właściciele mediów sobie życzą. Gdy ujawni odrobinę niezależności, przestanie być celebrytą. W roku 2020 celebrytami okazywali się najczęściej ludzie kiepsko wykształceni. Co oznaczałoby, że nasi zarządcy postawili na promowanie umysłowego analfabetyzmu.


Obserwacja szósta pozwoliłaby panu profesorowi dostrzec kluczową rolę mediów w sterowaniu zachodnim motłochem. Nie informowaniu, bo tego mass media od dawna już nie robią, a wyłącznie w manipulowaniu. Nie byłoby możliwe promowanie postaw biernych, egoistycznych i bezmyślnych na dzisiejszą skalę, gdyby nie Internet i telewizja – z zamieszczanymi w nich masowo filmikami, grami, pseudo informacjami i plotkami. Prawie każdy dom wypełniają od lat media. W domach inteligenckich niemal ich nie widać, w mieszkaniach spauperyzowanego proletariatu telewizor nie gaśnie. Bez zażenowania domowników taką sytuacją, bez uczucia wstydu.


***


    Wreszcie obserwacja siódma zwracałaby naszą uwagę na podrzędną rolę zachodnich polityków – w tym prezydentów i premierów – podczas pandemii. Z jednym bodajże wyjątkiem, w osobie obecnego Prezydenta USA (rok 2020). Pozostałych jakby nie było. Zniknęli w najciekawszym momencie. Oto świat zarządzany przez nich rozpada się, tymczasem oni krążą spłoszeni, zdezorientowani i jakby nie wiedzący, czego się trzymać. Sprawiający wrażenie, że wykonują polecenia anonimowych dysponentów. Trudno bowiem przypuścić, żeby niezbyt rozgarnięci ministrowie zdrowia w niemal wszystkich krajach Zachodu w tym samym czasie przejęli władzę. Po czym podyktowali, zgodnie z poleceniami „z góry”, pozostałym członkom rządu takie sposoby zarządzania kryzysem, które prowadziły najprostszą drogą do całkowitego zamrożenia gospodarki, do sparaliżowania służby zdrowia, wreszcie do ostatecznej destrukcji cywilizacji.


Ministrowie zdrowia aż tacy inteligentni mimo wszystko nie są. To nie oni „pandemię” zaplanowali, zorganizowali, zgrali w czasie i przeprowadzili. To nie oni uruchomili operację globalną, zmierzającą do radykalnej pauperyzacji zachodnich społeczeństw. Zubożenia ich po to, by doprowadzić do ich przeprogramowania. Mówiąc bardziej dosłownie, do ich zniewolenia. To nie ministrowie zdrowia są aż tacy pomysłowi. Funkcjonują wszak wyłącznie w ramach klastrów władzy, w rolach niewielkich śrubek i jako posłuszne śrubki wykonują jedynie to, do czego ich zatrudniono. Po czym na urlop jadą dokładnie tam, gdzie ich sponsorzy w nagrodę wyślą. Najwyraźniej na Akademiach Medycznych zostali nauczeni, żeby robić i nie myśleć. Nie za pracę głową im przecież płacą. Lepiej, żeby do myślenia zanadto się nie przyzwyczajali.


Muszą zapamiętać jedno – z prawdziwą władzą, czyli z decydentami zawieszonymi nad nimi, ministrami od czarnej roboty, nikt jeszcze nie wygrał. Nie po to zostali profesorami, żeby dzisiaj zajmować się przewidywaniem i planowaniem. Mają wykonać – to wykonują. Polecenia przekazywane są z kolei nie ministrom zdrowia, a klastrom, czyli korupcyjnym węzłom lokalnych służb specjalnych, wymiaru sprawiedliwości, polityków i mediów. Po czym bez zbędnych dyskusji są wykonywane. Jeżeli nie przez tego ministra, to przez innego. Pecunia non olet.


wygramy TĘ WALKĘ O PRAWDĘ.

Kto z Bogiem, to któż przeciwko nam!

https://www.polskatradycja.pl/piesni/patriotyczne/piesn-konfederatow.html

image

Pieśń patriotyczna Pieśń Konfederatów, dotyczy Konfederacji Barskiej zawiązanej i działającej w latach 1768-1772. Pieśń konfederatów jest fragmentem, napisanego przez Juliusza Słowackiego dramatu pt. Ksiądz Marek. Współczesna melodia do pieśni konfederatów została skomponowana w latach 70 XX wieku przez lwowskiego kompozytora Andrzeja Kurylewicza. Melodia pierwotna, nie jest znana i nie zachowała się w żadnych śpiewnikach patriotycznych. Pieśń konfederatów w okresie rozbiorów była pewnego rodzaju hymnem Polaków.

https://www.youtube.com/watch?v=3qLFwwT9XxI

Jacek Kowalski - Pieśń Konfederatów Barskich

(…)

    Oksfordzki profesor w tematyce tak ważnej dla społeczeństwa z pewnością by się wypowiedział. W sprawie zdarzenia globalnego, prowadzącego do stopniowego paraliżowania gospodarki, zachodnich standardów i zachodniej wolności. Oczywiście po przedyskutowaniu zagadnienia z kolegami specjalizującymi się w badaniu wirusów oraz w leczeniu podobnych schorzeń. Szczególnie, że ze statystyk jasno wynikało, iż europejski lęk przed pandemią – z wiosny 2020 – był dramatycznie przesadzony, a w wielu krajach, z rozwiniętą już epidemią, ilość ofiar śmiertelnych była śladowa i statystycznie pomijalna. Wreszcie – że ścigania osób, które do uwalniania niebezpiecznych wirusów z wojskowych laboratoriów w USA i w Chinach się przyczyniły, zaniechano. Ewentualnie, że informacje na ten temat były w mediach pomijane.


Tymczasem „uzbrajanie” wirusów do ataku na ludzi powinno było mobilizować wszystkie ośrodki informacyjne i decyzyjne na świecie. I nie tylko „uzbrajanie”. Także informowanie na bieżąco amerykańsko-żydowskiego „deep state”, od kilkunastu już lat, o stanie utajnionych przygotowań do uruchomienia globalnej pandemii. Do której amerykańskie „głębokie państwo” przygotowywało się poza wiedzą urzędującego Prezydenta USA oraz wbrew jego interesom. „Deep state”, to przypomnę: diabelska siatka powiązań największych finansistów, gangsterów, polityków oraz części amerykańskich i wielu innych służb specjalnych, z izraelskimi włącznie. Istotny był w tym przypadku fakt popełniania ciężkich przestępstw przez wysoko postawione osobistości. W warunkach przestępstwa ciągłego, trwającego latami. A jednak w zastanej sytuacji, mimo niezwykle groźnej działalności przestępczej ludzi prominentnych i wpływowych, rządy i media zachowały się inaczej. Chodzi w tym przypadku o media należące do wielkich korporacji. Także o europejskie rządy, z rządem Angeli Merkel na czele, które czując, kto tym razem był sprawcą i jaka moc za przestępcami stała, położyły uszy po sobie. Posuwając się często do łamania Konstytucji oraz do współdziałania z lokalnym „śmierdzącym towarzystwem”. Skąd wzięła się ta ostatnia ludowa nazwa? Otóż wysługiwanie się nie wiadomo komu – wiadomo jedynie, że bogatemu i posiadającemu światowe media w łapie – połączone z działalnością wymierzoną przeciwko najgłębszym interesom ojczyzn tych ludzi, nie zasługuje na inne określenie.


07-07-2020

Autor: Marek Tomasz Chodorowski


© 2021 Bestia https://www.youtube.com/watch?v=KsO6DcHQZ1Q


PIEŚŃ KONFEDERATÓW BARSKICH - KONCERT "wSŁUCHIWAĆ SIĘ W PAPIEŻA"

https://www.youtube.com/watch?v=gImPZXPkIe8

Jacek Kaczmarski - Jacek Kowalski:  Pieśń Konfederatów Barskich


Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo